KWIECIEŃ 3

38 4 0
                                    

- Jak to o mojego tatę? Co się stało? Co z nim? O Boże... - mówiłam coraz szybciej. Miałam przed oczami najgorsze scenariusze. Jeżeli coś mu się stało? Jeżeli on... Nie, nie mógł mnie zostawić samej na tym świecie. Żyje. On napewno żyje. Przecież gdyby umarł to bym coś czuła.

- Spokojnie. Nic się nie stało, tylko...

- Jezu jak się wystraszyłam. - nie pozwoliłam mu dokończyć.

- Ymm, tak. To ja przejdę do sedna sprawy. Twój tata musi zostać u nas dłużej. Wystąpiły drobne problemy z umową i staramy się je naprawić. Niestety, będzie zmuszony do nawet miesięcznego opóźnienia. Dzwonię by cię o tym poinformować bo wiem jak bardzo byś się martwiła. Jim dużo mi o tobie opowiadał. Jesteś jego małą księżniczką. W pierwszej kolejności kazał zadzwonić do ciebie. Przekaż proszę tę informację Amy. Twoja matka pewnie też by się przejmowała. Coś jeszcze miałem powiedzieć...

- A czy mogłabym wiedzieć kim pan jest dla mojego taty i dlaczego tata nie może sam ze mną rozmawiać?

- Ach, no tak! Przepraszam że sam nie do końca ci to wyjaśniłem. Jestem współpracownikiem twojego taty. A on sam nie może teraz rozmawiać bo jest na ważnym spotkaniu. Obiecuję w jego imieniu że gdy tylko będzie miał chwilę wolnego to sam zadzwoni. No dobra, pogadaliśmy a teraz muszę iść się trochę przespać bo całą noc czytałem tą przeklętą umowę. Bardzo miło było mi cię poznać Sarah, życzę ci zdrowia i cierpliwości. Nie martw się, będzie dobrze. Do usłyszenia lub kiedyś może do zobaczenia?

- Tak, z pewnością... Mi też było miło pana poznać. Żegnam. - To chyba nie brzmiało zbyt miło.

Nie czekając na kolejne słowa Dominica rozłączyłam się. Przetwarzanie informacji które usłyszałam zajęło mi godzinę. Potrzebowałam sześćdziesięciu minut żeby uświadomić sobie że będę czekać jeszcze tak długo... Rozpłakałam się. Tęsknię za tatą. Nie mam z kim porozmawiać i do kogo się przytulić. Przez kolejne godziny płakałam i zastanawiałam się czy powiedzieć mamie. Przecież i tak jej nie zależy. Napisać tego durnego sms'a? Nie chcę. Nie musi wiedzieć. Być może kiedy sama zapyta to jej wyjaśnię. Ale musi się w końcu sama zainteresować czymś więcej niż jak dojechać do kochanka. Albo kochanków. Nie wiem ilu tam jest tak naiwnych.

Wieczorem kiedy miałam zamiar włączyć jakiś film i przy nim się relaksować, usłyszałam walenie w drzwi. Zdezorientowana pobiegłam je otworzyć. Stop! Kto normalny składa wizyty tuż przed 22? Coś tu nie gra. Postanowiłam poczekać aż ktoś sobie pójdzie i wrócić do oglądania filmu. Osoba nie odpuszczała jeszcze przez dobre pięć minut i cały czas próbowała zachęcić mnie do otworzenia drzwi. Ja jednak w ciszy stałam przed drzwiami i tępo się w nie wpatrywałam.

Po chwili ciszy, nagle usłyszałam otwieranie zamka. Co jest kurwa?! Mama? Nie może być. Byłam przerażona. Zaczęło mi się robić słabo. Sarh, nie panikuj. Pobiegłam do kuchni na trzęsących nogach. Żołądek robił fikołki, skręcał się i miałam wrażenie że zaraz jego zawartość wyląduje na podłodze.

Złapałam największy nóż jaki widziałam. Trzymałam obiema rękami uchwyt ostrza i wystawiłam je przed siebie. Ale czy w razie niebezpieczeństwa będę w stanie kogoś okaleczyć czy nawet... zabić?

Zamek puścił a ja usłyszałam skrzypienie drzwi. Moje zdenerwowanie rosło z każdą sekundą. Strach nie pozwolił się ruszyć a serce mówiło że zaraz wszystko może zostać zniszczone. Całe życie legnie w gruzach a psychika odmówi posłuszeństwa.
Chciałam pobiec do swojego pokoju ale był on na piętrze a schody na przeciwko wejścia do domu. Nie miałabym szans. W duchu modliłam się żeby to był jakiś chory żart moich przyjaciół. Albo żeby tata zrobił mi taką straszną niespodziankę. Wszystko tylko nie najgorsze wizje.

Powolne skrzypienie podłogi dawało znać że ktoś się zbliża do kuchni. Mocniej zacisnęłam ręce i napięłam wszystkie mięśnie.

Kroki obcego były coraz głośniejsze ale i wolniejsze. Po chwili zobaczyłam czarne buty które się zatrzymały. Szybko mój wzrok skierował się na twarz która, jak się okazało była w czarnej kominiarce. Wielkie szare oczy wpatrywały się we mnie. Jezu. Zaczęło mi brakować tchu kiedy nieznajomy wyciągnął broń i wymierzył ją we mnie. Nic nie mówił. Patrzył na mnie czekając na reakcję. Nie wiedziałam co robić więc tylko zacisnęłam oczy i podniosłam wyżej nóż.

Po bardzo rozbudowanej sylwetce włamywacza stwierdziłam że to musi być facet. Wysoki, groźny i nie obliczany facet.

Serce zatrzymało się na chwilę i czekałam na ten dźwięk... na wychuch.

Wróg zaczął się powoli zbliżać mając ciągle jako cel mnie.

- Ładna buźka... - zatrzymał się trochę mniej niż metr ode mnie i dotknął mojej twarzy. Naruszył moją strefę komfortu zdecydowanie za bardzo.
- Nie mogę odpuścić sobie takiej okazji... odłóż nóż a nikomu się nic nie stanie.

- Nie. - ledwo wydusiłam.

- Słucham?

- Nie odłożę mojej jednej obrony, a teraz odejdź bo tobie się coś stanie.

- Odważna. Lubię takie. Ale zaraz nie będziesz taka.

Staliśmy naprzeciw siebie mierząc w siebie swoją bronią. Miałam ręce na wysokości jego twarzy tak samo jak on swoje miał przy mojej. Mimo dość dwu znaczych i groźnych słów, postanowiłam się nie poddawać.

Nagle usłyszałam huk. Hałas rozległ się gdzieś przy moich nogach a mi zrobiło się ciemno przed oczami. Nie mogłam złapać oddechu. Nie czułam żadnej części ciała. Jak to... jak to możliwe?

Teraz do moich uszu dochodził tylko donośny śmiech.

- Haha, i co? Już nie jesteś taka odważna. A teraz słuchaj, odłóż ten jebany nóż i podejdź do mnie. Przecież nie chcemy żadnych uszkodzeń na tak pięknym ciele... - mówiąc to uśmiechał się bezczelnie. Nie mam szans. Zrobiłam tak jak mi kazał. Zaczęłam się trząść.

- Grzeczna dziewczynka... do zobaczenia.

Co? Jakie do zobaczenia? O co chodzi?

Nagle poczułam silne uderzenie w twarz a potem była już tylko ciemność...


*********************************
Hejka! Wiem że rozdział miał być wczoraj ale wyjątkowo nie mogłam go dodać bo Wtpd świruje. To dzisiaj z okazji świąt i w ramach przeprosin wyjdzie jeszcze jeden rozdział! Wieczorem miśki. No to miłego czytania ♡

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 31, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Kiedy żyłamWhere stories live. Discover now