Rozdział VIII

3.5K 201 9
                                    

*** Ivy ***
Spadając, wpadłam na tego samego czarnego wilka. Skąd on tu? Gdy tylko na niego wpadłam ten zaczął biec bardzo szybko, ze mną na grzbiecie był szybki. Scott tylko stał i wydzierał się w otwartym oknie, był wściekły. Usiadłam na wilku jak na koniu, i nadal nie dotykałam nogami ziemi. To było dla mnie bardzo dziwne, lecz to prawda że ten wilk był wielki...

*** Blake ***
Biegnąc przez las zobaczyłem jak moja ukochana próbuje uciec używając starej sztuczki z wiązaniem szmat które znajdzie pod ręką. Zachwyciłem się, jednak gdy zobaczyłem że zaczyna ja wyciągać ten chuj który był w oknie, warknąłem i ruszyłem pod nią, tak w razie czego. Niespodziewanie coś łomotnelo mi na grzbiet... Ivy! Tak, to ona cała blada i posiniaczona, głównie jej ręce były sine. Gdy tylko ją zobaczyłem ruszyłem pędem w stronę domu, po krótkiej chwili Ivy siedziała na mnie jak na koniu. A ja bohatersko biegłem aby bezpiecznie ja dowieść do domu. Byłem taki usatysfakcjonowany że w końcu ja odzyskałem...

*** Ivy ***
Z poza drzew i wielkiego lasu wybiegliśmy na polanę. Na horyzoncie zawitał piękny wschód słońca a ja napawałam się nim jakby był moja energią, od razu poczułam się lepiej. Słońce wschodzi, nowy dzień wita i robi się coraz to cieplej. Cieszy mnie fakt że w końcu będę mogła spokojnie... czekaj chwilkę, jakie spokojnie? Jadę na wilku rozmiarów prawie jak koń nie dotykając nogami ziemi. Nawet nie wiem dokąd mnie dowiezie, przeraziłam się. Jednak po przypomnieniu sobie o znaku na obojczyku, przypomniałam sobie również że są inne istoty mistyczne. Wampiry i Wilkołaki... Ciekawe trzeba będzie o tym pomyśleć intensywniej jednak nie teraz. Pogłaskałam wilka po jego wielkim pysku a on zaczął mruczeć, zupełnie jak kot. Jego futerko było takie mięciutkie, dosłownie mogłabym się w nim zatopić. Wyglądał on na zadbanego wilka, to musiał być kogoś własnością. Albo był własnością samego siebie... Nie zawracając sobie już tym głowy zauważyłam że znajdujemy się koło domu, wilk lekko się uchylił jakby dając znak że mam zejść. Tak właśnie zrobiłam, zanim cokolwiek powiedziałam jego już nie było. A ja stałam przed domem.

- Blake? - Powiedziałam wchodząc przez otwarte drzwi domu.

*** Blake ***
Wysadziłem ja przed domem, a sam szybko zwiałem aby wejść drzwiami tylnymi do domu. Jeśli Ivy wie już o wampirach to ma prawo wiedzieć również o wilkołakach. Postanowiłem że dzisiaj jej to powiem i pokaże kim jestem. Jednak obawiam się że może tego nie wytrzymać iż już ledwo ogarnia błyski swojego naszyjnika. Mam nadzieję że w miarę to przyjmie do świadomości. Szybko wbiegłem do domu.

- Blake? - Usłyszałem jej cienki i ciepły głos.

- Ivy! - Powiedziałem podchodząc do niej.

- Ty... - Zaczęła z ciekawością.

- Ja... muszę Ci coś powiedzieć. - Powiedziałem przerywając jej.

- No to słucham? - powiedziała i patrzyła na mnie z poważaniem.

- No bo wiesz chyba już kim są zmienni.. - Powiedziałem patrząc na nią...

- Tak wiem, doświadczyłam tego na własnej skórze. - powiedziała wskazując obojczyk.

- Kurwa... - szepnąłem podchodząc do niej i oglądając jej ranę.

- To co mi chciałeś powiedzieć? - powiedziała i położyła rękę na moim torsie. W znaku ostrzegawczym żebym już bliżej nie podchodził, bała się.

- Pamiętasz tego czarnego wilka który cie przyniósł? - Spytałem.

- T-tak - szepnęła jąkając się.

Swoja, nie TWOJA (Trwa Korekta)Where stories live. Discover now