child(ish)

148 22 82
                                    

《Liczba słów: 1380》


Josh wyszedł z ubikacji i drżącą ręką sięgnął po telefon. Z listy kontaktów wyszukał numer swojego przyjaciela, Tylera.
-Odbierz, kurwa, odbierz...

Tyler, spoglądając prosto w niebieskie oczy swojej ślicznej żony, grał na ukulele serenadę miłosną.
Jenna otarła swój mokry od łez policzek. Była taka wzruszona i szczęśliwa, z każdą sekundą zakochiwała się w nim coraz bardziej.

Wiedziała, że Tyler kocha ją i tylko i wyłącznie ją, i by jej nie zdradził. Chciała go przytulić i już nigdy nie puszczać. W tym momencie rozbiegł się dźwięk dzwonka telefonu.

Tyler chwycił komórkę i bez dłuższego namysłu odrzucił połączenie.

-Kto to?-spytała Jenna.

-To tylko Josh, pewnie nic ważnego.-odparł wyciszając komórkę i rzucając ją na kanapę.

-Cholera, stary, to coś bardzo ważnego!-Josh nagrał się na sekretarkę i próbował dodzwonić się dalej. Niestety bez skutku. Załamany rzucił telefonem na drugi koniec pokoju, ledwo co go rozbijając. Spuścił wzrok i spojrzał na swój brzuch. Ale jak do tego doszło? Czy takie rzeczy są w ogóle możliwe?

Z zamyślenia wyrwał go dźwięk SMS'a. Tyler?! Pobiegł w kierunku telefonu, prawie wpadając w ścianę. Podniósł telefon.

Beebo

"Hej Joshie, możemy się spotkać?"

Ehh.. to tylko Brendon.

Jishwa
"Nie wiem czy to dobry pomysł, Bren. Mam teraz kilka spraw do załatwienia"

Beebo
"Mogę ci pomóc! Przecież wiesz, że dla najlepszego przyjaciela zrobiłbym wszystko, haha;)"

Jishwa
"Brendon... rozmawialiśmy już o tym. Nie przyjmiemy cię do zespołu."

Beebo
"Wcale nie o to mi chodzi! W ogóle nie rozumiem jak możesz tak myśleć."

Beebo
"Chcę pomóc bezinteresownie, czy to naprawdę takie dziwne?"

Jishwa
"..."

Jishwa
"No okay, to spotkajmy się za 10 minut, tam gdzie zawsze."

Beebo
"Jak sobie życzysz, przyjacielu;)"

Josh podszedł do stolika,z którego wziął klucze i portfel. Założył trampki i wyszedł z domu. Po kilku minutach spaceru już był przy ich ulubionym miejscu spotkań - klubie gejowskim.

To jedyne miejsce, gdzie mogli spokojnie porozmawiać i nie być atakowanym przez swoich fanów. W dodatku sprzedają tam najlepsze drinki w okolicy. No i, nie ukrywajmy, widoki mieli tam niezłe.

Jednak to nie ich preferencje seksualne czy alkoholowe były powodem tego spotkania. Musieli porozmawiać o czymś znacznie ważniejszym.

Josh rozejrzał się by się upewnić, czy ktoś go nie widzi, i dyskretnie wszedł do środka. Ściany były ciemnoróżowe, może nawet wchodzące w purpurę. W niektórych miejscach były namalowane męskie narządy rozrodcze, owijające się o siebie nawzajem w taki sposób, by układały się w serce.

Na samą myśl o tym, jak bolesna musiałaby być próba odtworzenia tego malunku w prawdziwym życiu, Josh poczuł się cholernie nieswojo.

Za sceną znajdował się wielki ekran, na którym z reguły widoczna jest wielka tęcza, jednak zdarza się też, że klienci lokalu oglądają tam mecze i podziwiają urodę swoich ulubionych piłkarzy.

to nie to co planowałem [TØP&EMO TRINITY]Where stories live. Discover now