Twelve

3.6K 202 52
                                    

Jungkook nie opuścił Taehyung'a ani na chwilę. Był ciągle przy nim. Przez te wszystkie dni, które spędzili w szpitalu, stan chłopaka się pogarszał. A obiecywał mu, że będzie lepiej. Że będzie miał dobra opiekę.

Mylił się.

Tae przegrywał walkę z chorobą. Jungkook robił wszystko, co było w jego mocy - Mówił mu czułe słówka, przynosił mu to, co Taehyung chciał i spał przy nim. Była to mała pomoc, ale dla chorego znaczyła bardzo wiele.

Pewnego dnia, lekarz poprosił Jungkook'a o wyjście z sali. Przyszedł na obserwację, ponieważ dzisiaj, Taehyung poczuł się wyjątkowo źle.

Chłopak posłusznie wyszedł. Bał się o chłopaka. Jeżeli jego stan jest tak bardzo zły to...

Nie, nie i nie.

Tae go nie opuści. Nie może.

Jungkook chodził po korytarzu w tą i z powrotem, pstrykając palcami prawej ręki. Serce w klatce piersiowej biło mu jak oszalałe.

Minuty ciągnęły się w nieskończoność, a doktor ciągle nie wychodził.

Chłopak usiadł na krześle i schował twarz w dłonie. Nawet nie zauważył, że po jego twarzy zaczęły lecieć łzy.

---

Słuchajcie mnie uważnie

To, co tu się odwala, jest... dziwne/smutne. Rodział krótki, bo nie potrafię napisać więcej.
Serio.
Pisanie o twoich idolach, kiedy mają raka, jest trudne.
Naprawdę
Dlatego bądźcie wyrozumiali, okej?

sbbyjm i will kill you

Texting // Taekook Where stories live. Discover now