Rozdział 24.

2.3K 198 36
                                    

Keira.

Kiedy się ocknęłam, moim oczom ukazało się bardzo jasne światło otaczające mnie dookoła. Po woli wstałam, jednak od razu zauważyłam, że nic mnie nie boli, a dała bym sobie rękę odciąć, że zaatakował mnie Ventus i naprawdę mocno oberwałam.

– Czy to możliwe żebym… – przerwałam przerażona, kładąc dłoń w miejscu, w którym zostałam trafiona wiązka smoczej mocy.
– Żebym umarła!? – dokończyłam i upadłam na kolana, czując jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa.

– Owszem, umarłaś, jednak twój czas jeszcze nie nadszedł. – usłyszałam męski głos i gdy podniosłam wzrok przede mną stał młody mężczyzna, w długiej biało - złotej szacie i czarnych włosach, które sięgały mu do pasa.
Podał mi dłoń i pomógł wstać.

– Ja naprawdę umarłam? – Wprost nie mogłam uwierzyć, w jego słowa.

– Przejdźmy się, to wszystko ci opowiem. – skinęłam głową i oboje ruszyliśmy przed siebie.

Miejsce w którym byliśmy było bezkresem bieli i trudno było domyślić się, dokąd idziemy.

– Nie musisz się mnie obawiać, nic ci nie grozi z mojej strony. – Jego głos był taki ciepły i kojący. Nie rozumiałam dlaczego ale wiedziałam, że jestem przy nim bezpieczna.

– A więc, kim jesteś i co to za miejsce i dlaczego tutaj jestem?

– Nazywam się Livian, to na razie wystarczy, w odpowiednim momencie powiem ci kim jestem. Więc może zacznijmy od tego co się wydarzyło na górze. A więc to, że Ventus dostąpił Przejścia Dusz już wiesz, jednak to, że jego moc wymknęła się spod kontroli jest moją zasługą.

– Twoją? Jak to? – przystanełam, zaskoczona słowami mężczyzny.

– Owszem moja, musiałem to zrobić, aby sprowadzić cię do Otchłani Dusz.

– Czyli to miejsce nie jest niebem, a Otchłanią Dusz?

– Tak. Otchłań Dusz to miejsce, do którego trafiają duszę zmarłych smoków. Kontynuując, tylko poprzez Ventusa mogłem cię tutaj sprowadzić, ponieważ żywym wstęp do tej krainy jest zabroniony, musiałem użyć mocy Ventusa abyś mogła się tutaj znaleźć.

– Poczekaj! – przerwałam mu, zatrzymując się jak wryta. – Chcesz powiedzieć, że kontrolowałeś moc Ventusa aby wymknęła się spod kontroli, przez co nie mógł nad nią panować i w efekcie mnie zabił?! – spojrzałam na niego, mając nadzieję, że to co mówi jest kłamstwem.

– Dokładnie tak! - powiedział i ruszył dalej. Jego słowa odbijały się echem w mojej głowie.

– Zaczekaj! Podaj mi powód dlaczego to zrobiłeś!? – dogoniłam go, a on kontynuował rozmowę.

– Więc tak jak już mówiłem, zapanowanie nad mocą Ventusa i sprawienie, aby wymknęła się spod kontroli, było jedynym wyjściem abym mógł cię tu sprowadzić.

– Ale dlaczego?

– Zaraz ci opowiem, a teraz spójrz w zwierciadło.

Nawet nie wiem, kiedy znalazłam się przed dużym, owalnym lustrem, które oprawione było w złota ramę. Na początku niczego nie mogłam dostrzec w jego czarnej tafli, jednak po chwili zobaczyłam obrazy, które zmroziły mi krew w żyłach.

Widziałam palące się wioski i martwych ludzi, leżących wszędzie wkoło. Widziałam umierające na moich oczach dzieci, których ciała rozszarpywane były przez wściekłe bestie, które czaiły się w mroku. Później zobaczyłam armię nieumarłych, która maszerowała w stronę Adamantii, a na jej czele jechał, na ognistym rumaku mężczyzna, odziany w czarną zbroję. Nigdy wcześniej go nie widziałam, jednak poczułam nieznany strach i obawę. Po tym obraz znikł, a ja nie rozumiałam co tak naprawdę widziałam w zwierciadle lustra.

– Co to było? – zapytałam, czując jednocześnie, jak żołądek podchodzi mi do gardła.

– To był obraz przyszłych wydarzeń, które się zdarzą, jeżeli nie powstrzymasz Mrocznego Pana.

– Moment, to był obraz przyszłej apokalipsy i zagłady świata, która nastąpi jeżeli nie zgładzę Mrocznego Pana?! Ale jak ja mam to zrobić? Nie potrafię nawet zapanować w pełni nad własną mocą. – Smutnym wzrokiem spojrzałam na dłonie, którymi próbowałam kontrolować moc.

– Keira, jesteś dużo potężniejsza niż ci się wydaje i aby w pełni zapanować nad swoją mocą musisz odnaleźć Księgę Światła. – spostrzegłam jak mężczyzna zaczyna się oddalać, a jego słowa są coraz cichsze.

– Księgę Światła?! Gdzie mam jej szukać? – krzyknęłam, gdy prawie całkowicie znikł z mojego pola widzenia.

– Znajdziesz ją w Grocie Żywiołów!

– Ale ja nie wiem gdzie jej szukać! Nie wiem gdzie jest ta grota!

– Znajdziesz ją, musisz tylko zaufać swojej mocy! Wierzę, że ci się uda.

– Zaczekaj! Wciąż nie wiem kim jesteś! – krzyknęłam, gdy mężczyzna całkowicie znikł z mojego pola widzenia. – Tak samo jak nie wiem, kim ja jestem. – dodałam szeptem, stojąc po środku wszech obecnej pustki.

Poczułam jak po moim ciele rozchodzi się dziwne mrowienie, a obraz zaczyna wirować. Straciłam przytomność, albo ponownie umarłam. Tylko nie wiem czy to możliwe, skoro już wcześniej się wydarzyło.

***

Kiedy ponownie otworzyłam oczy, leżałam na polu w objęciach zrozpaczonego Ventusa. Było dość chłodno i padał deszcz, ale mimo to i tak mogłam dostrzec, że Ventus płakał.

– Przepraszam! Proszę wybacz mi! Ja… ja… ja nie chciałem… to ja powinienem był umrzeć, a nie ty! Wybacz mi! – Jego słowa sprawiły, że w moich oczach również pojawiły się łzy, a on nie spostrzegł, że wróciłam do świata żywych.

Chciałam się odezwać, ale objął mnie tak mocno, że z trudem mogłam złapać powietrze.

– Ventus! Ona… – krzyknął, ktoś z zebranych wkoło osób.

– Ona nie żyje! Wiem o tym, to ja ją zabiłem!

– Nie, ona wróciła! Słyszysz Keira żyje!  Puść ją kretynie, bo naprawdę ją zabijesz! – Po tych słowach, chłopaka spojrzał na mnie z zszokowaną miną, nie wierząc w słowa mężczyzny.

– Keira żyje?! – patrzył na mnie, a jego oczy płonęły. Nie był to, jednak ogień który widziałam w smoczych oczach wcześniej, tym razem widziałam w nich wszystkie uczucia, wymieszane razem. Widziałam w nich strach, niedowierzanie, ulgę, lęk i szczęście.   – Keira? To naprawdę ty?!

– Tak to ja, wróciłam! – uśmiechnęłam się do niego lekko, ciesząc się jednocześnie, że nic się mu nie stało.

– Bogu dzięki! – powiedział, po czym nachylił się i ucałował mnie w czoło i mocno przytulił. – Nie wiesz jak się cieszę, że wróciłaś. Bałem się… bałem się, że cię stracę. – Po jego policzkach ponownie popłynęły łzy, które otarłam dłonią.

– Nie musisz się bać, mam tutaj jeszcze coś do zrobienia, dlatego nie odejdę, poza tym nie mogę cię zostawić samego, bo kto by cię pilnował. – Ponownie się uśmiechałam widząc ulgę na twarzy chłopaka, on również się roześmiał i pomógł mi wstać.

Nikt nie zadawał pytań, chyba wszyscy widzieli, że jestem wykończona i potrzebuje odpoczynku, aby dojść do siebie. Ventus odprowadził mnie do pokoju i powiedział, że będzie czekać za drzwiami, a ja mam odpocząć. Zgodziłam się nie mając innego wyjścia. Miałam mu tyle do powiedzenia.

Księga Mroku.Where stories live. Discover now