6.

709 82 34
                                    

Cieszę się, że Andreas przestał być takim bucem i zachowywał się normalnie nawet w stosunku do Constantina. Wszyscy bardzo mi dziękowali, choć tak naprawdę to wcale nie moja zasługa. To on postanowił się zmienić na lepsze.

- Jak widzisz naszą przyszłość? - spytał, gdy leżałem u niego w pokoju, z głową opartą na jego torsie. Bawił się moimi włosami i zadawał strasznie dużo pytań.

- Uważasz, że przyszłość jest nasza? Nie chcesz iść na studia? - podniosłem się, by spojrzeć mu w oczy.

- Ja już studiuję, jestem na trzecim roku - tym jednym zdaniem wywołał szok na mojej twarzy.

- Przecież to niemożliwe! Musiałbym coś zauważyć! Ale... Jak?!

Chłopak wzruszył ramionami i wrócił do zabawy moimi kosmykami. Postanowiłem olać sprawę, ale nie potrafiłem. W głowie miałem straszny chaos.

- Studiuję zaocznie - powiedział bez emocji. Jakby to było najzwyklejszą rzeczą na świecie.

- Matematykę? - wolałem się upewnić, czy czegoś jeszcze nie ukrywa.

- I chemię.

Teraz już nic nie rozumiałem. Wellinger, którego miałem za totalnego dupka, który gardził wszystkimi, uczy matematyki w sierocińcu, a w dodatku studiuje na polibudzie! Jak do tego doszło? Dlaczego on?

Parę dni później, przestało mnie to dziwić, choć nadal miałem mętlik w głowie. Wyszedłem rano po bułki, gdy na schodach znalazłem gazetę. Podniosłem ją i obejrzałem ulicę, zastanawiając się, kto ją tu podrzucił. Schowałem papier do kieszeni i ruszyłem w stronę sklepu.

- Dzień dobry - przywitałem ekspedientkę, która z kolei była dobrą znajomą mojej babci. Bardzo lubiłem tę kobietę - Bułki poproszę. Mogą być trzy.

Sprzedawczyni spojrzała na mnie ze współczuciem.

- Tak mi przykro - powiedziała, pakując zakupy.

- Dlaczego? Co się stało? - spytałem, lecz otrzymałem tylko kiwnięcie głową. Wyszedłem z budynku zmieszany.

Po powrocie do domu, postanowiłem zadzwonić do Andiego i go obudzić. Wiedziałem, że ma dzień wolny, ale co za dużo to niezdrowo. Godzina w telefonie wskazywała pięć po dziewiątej.

"Przepraszamy, wybrany numer jest niedostępny. Proszę spróbować później..."

Odłożyłem sprzęt i rozłożyłem się na kanapie. Nie miałem zamiaru jeść śniadania, ale kawę to chętnie bym wypił. Wstałem z mebla i poszedłem do kuchni.

Zaparzyłem małe espresso i wróciłem na wcześniejsze miejsce. Po sprawdzeniu, że nie ma nic ciekawego w telewizji, przypomniałem sobie o gazecie. Znowu się podniosłem i szurając kapciami, skręciłem w stronę holu, gdzie wisiała moja kurtka. Wyjąłem z niej przedmiot mojego zainteresowania. Nagłówek, który przeczytałem, zwalił mnie z nóg. Upuściłem filiżankę, która roztrzaskała się na podłodze.

"Z ostatniej chwili! Ciało młodego  skoczka z kadry niemieckiej Constantina Schmida zostało znalezione tej nocy w lesie przy Walliestraße. Policja nie ma wątpliwości, że było to morderstwo. Zostały wszczęte postępowania śledcze..."

Poraz kolejny wyciągnąłem telefon i wybrałem numer mojego chłopaka.

"Przepraszamy, wybrany numer jest nie..."

Rzuciłem nim o ścianę, krzycząc ze złości. Błagam, powiedz, że to nie to, co myślę...

Deine Andere Seite / LellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz