2.03

844 72 39
                                    

Minęły dwa tygodnie. DWA PIEPRZONE TYGODNIE BEZ NIEJ!  Nie wiem co się dzieje.

Nie mam pojęcia, gdzie ona jest.

Tak bardzo się boję.

Tak bardzo się boję, że coś złego jej się przytrafiło a ja nic nie mogę z tym zrobić.

Jeśli jest w niebezpieczeństwie, to nie ręczę za siebie. Dowiem się co z nią jest i kto jej to zrobił.

Zapukałem do drzwi jej domu, licząc czy dowiem się czegoś. To jest bardzo podejrzane. Znam ją doskonale i wiem, że gdyby gdzieś wyjechała, to by się pochwaliła na Instagramie. Zawsze to robiła.

Po chwili drzwi zostały otworzone, a w nich stanął nie kto inny, jak jej brat.

— Cześć Michael. — Przywitałem się.

— Matteo, hej, cześć. Wejdź. — Otworzył szerzej drzwi. — Co u ciebie? Co cię tu sprowadza?

— Jest może Luna? — Zapytałem prosto z mostu. Widziałem jak jej brat lekko się zdenerwował.

Wybacz, że martwię się o twoją siostrę i moją dziewczynę!

— Nie ma. — Odpowiedział.

— A wiesz kiedy wróci z tego ośrodka? — Wciąż nie mogę uwierzyć, że ma jakieś problemy psychiczne.

— Och, to ty nic nie wiesz?

— Nie wiem o czym?

— Luna dzisiaj rano wyleciała z kraju do rodziców. Myślałem, że ci powiedziała skoro jesteście parą. — Na ostatnie sowo przewrócił oczami.

— Nie, nic mi nie mówiła. — Starałem się być twardy, jednak nie potrafiłem.

— Przykro mi Matteo.

— Tak, jasne. Lepiej... Lepiej jeśli już pójdę. — Oznajmiłem i wyszedłem z domu zanim mógł jakkolwiek zareagować.

Po raz kolejny mnie zraniłaś, Luno Valente. Dlaczego? Dlaczego to zrobiłaś?

sálvame || lutteo [PL]Onde histórias criam vida. Descubra agora