Rozdział 1

4 0 0
                                    


Hej, jestem tak jakby twoim wcieleniem w tej postaci będziesz odgrywać rolę jako [Twoje imię] czyli [TI]

 Więc do dzieła

    Obudziłam się rano nie wyspana, ubrałam się i wyszłam z pokoju żeby pójść spokojnie na stołówkę. Nie lubię wrzasków dzieci, ich akurat jest tu dużo a chciała bym jeszcze sama na razie być ze swoimi myślami. Nie jestem tu jednak sama bo tak samo jak ja schodzi tu jeden z chłopaków w moim wieku bodajże, nigdy na niego nie patrzyłam jako ktoś. Po prostu zwykły chłopak sam na stołówce jedzący kanapkę. Zaparzyłam sobie ciepłą herbatę i poczułam że mi to wystarczy jak na moje śniadanie, po prostu odkąt mamy nie ma nie potrafię zjeść normalnie, po ludzku śniadanie bo na myśl że to nie ona mi robi śniadanie od razu ściska mi się w brzuchu. Po wypiciu herbaty znalazłam się w swoim pokoju żeby zabrać spakowany plecak i wyjść do szkoły, ale jednak cos mnie zatrzymało i przypomniałam sobie żeby zmienić buty i wziąć słuchawki. Po pierwszej lekcji siedziałam na korytarzu z nadzieją że przyjdzie dziś Ola do szkoły, chociaż to jest nie spodziewane.

 - hej - mówi z wesołą miną jak zawsze, a ja zamurowana patrzę się na nią - Wszystko ok [TI]? - Tak, tak po prostu dziś mam taki jakiś dziwny dzień. - Rozumiem, chcesz o tym porozmawiać? - No nie wiem, napiszę ci po lekcjach jak już będę w tej ruderze. - No ok koniecznie. po tym zadaniu rozbrzmiał dzwonek na lekcje, miałam dziwne i mieszane uczucia bo strasznie tęskniłam za mamą i za tatą oni byli dla mnie tacy wyjątkowi. Usiadłam w ławce i czułam taki śmieszny zapach perfum, takiej jednej laluni z klasy. Nauczycielka siedziała po cichu sprawdzając obecności uczniów a ja? Ja rozmyślałam jak by super było gdy by nie było tego wypadku, miałam z nimi jechać do sklepu ale musiałam zostać, jak bym tam w tym samochodzie była to była bym ciągle z nimi... Lista skończyła się na mnie a ja się rozmyśliłam i nie usłyszałam jak pani wymawia moje imię i nazwisko. Po skończonych lekcjach wyszłam ze szkoły i poczułam takie mrowienie i ciepły wiatr we włosach, tak jak by było lato, ale niestety nie lata nie ma tylko jest zima a ja tęsknie tak za latem. Szłam jakiś dłuższy czas w parku nikogo nie było, w sumie kto chodzi o tak późnej godzinie po parku. Jest siedemnasta a ja powinnam zjawić się tam o osiemnastej, na kolację. Wsiadłam w autobus i siedziałam skulona po między ludźmi. Ostatnio czułam się taka aspołeczna. Po zjedzonej kolacji i umyciu się chciałam na spokojnie odrobić lekcje, ale ktoś wparował do mojego pokoju robiąc mi przeciąg. - Hej, masz może matematykę? no wiesz chodzimy razem do tej samej klasy. Wow dziwne jak ja nie znam połowy swojej klasy, ale tak dziwnie bo ta buzia mi się skądś kojarzy. A no tak to jest ten chłopak ze stołówki. - No właśnie miałam robić, ale jak chcesz to możemy razem ją zrobić i tak nie mam nic lepszego do roboty. - No dobra to poczekaj pójdę po piórnik i książkę. Czekałam tak z dziesięć minut ale przyszedł na szczęście, - to co do roboty? spytałam z zainteresowaniem jego osobą. - No jasne. Po pół godzinie poszedł bo zrobiliśmy wszystkie zadania razem. W sumie fajny z niego gość tylko mógł by dać z siebie troszkę więcej entuzjazmu i miłej chęci do pracy. No nic chyba już pójdę spać bo jestem wykończona.

Du har nått slutet av publicerade delar.

⏰ Senast uppdaterad: Apr 09, 2018 ⏰

Lägg till den här berättelsen i ditt bibliotek för att få aviseringar om nya delar!

Dziewczyna z domu dzieckaDär berättelser lever. Upptäck nu