23

969 44 4
                                    

Leżałam na ziemi, a moje ciało było całe brudne od krwi. Hank leżał zaledwie pół metra ode mnie, zesztywniały, a jego ciało z pewnością stało się już zimne.

Zabiłam go, aby uratować siebie. Czy miałam prawo to zrobić? Zabić człowieka? On był tylko nastolatkiem, znajdował się w takiej samej sytuacji jak my wszyscy. Może i mu odbiło, ale czy to był wystarczający powód, aby pozbawiać go życia?

Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. Cierpiałam, ale nie dlatego, że zabiłam człowieka. Cierpiałam, ponieważ on był tylko dzieckiem. To nie on powinien zginąć, tylko Stwórcy. Ludzie, którzy nas tu zamknęli i obserwowali przez cały ten czas. Z pewnością kolejna śmierć nie zrobiła na nich wrażenia. W końcu to nie pierwszy raz, kiedy ktoś ginie. Na pewno tym razem także nie kiwną nawet palcem, aby nam pomóc.

Założę się, że mają lekarstwa i lekarzy, więc dlaczego nie chcą nam pomóc?

W moich oczach zebrały się łzy. Nie chciałam o tym myśleć. Spojrzałam na zegarek. Za pół godziny wrota się zamkną, tak jak każdej nocy. Dla mnie będzie to ostatni raz.

Pomyślałam o Minho i poczułam ból w sercu. Nigdy mu nie powiedziałam, że go kocham. Tak bardzo żałuję, że nie zdążyłam tego zrobić.

Ciekawe, co pomyślą sobie Streferzy, gdy następnego dnia tu przyjdą. Po naszych ciałach pewnie nie zostanie śladu, ale plamy krwi nadal tu będą. Wsiąkną w podłoże, zmieniając jego kolor. Opowiedzą historie, która dla każdego będzie brzmiała inaczej.

Buldożercy pojawią się chwilę po zamknięciu wrót. Czy będzie boleć? Może po prostu mnie zabiją, oszczędzając mi cierpień? Zdecydowanie ostatnja wersja brzmiała lepiej.

W labiryncie zrobiło się ciemno. Słońce zniknęło za horyzontem, wpuszczając księżyc i gwiazdy. Przybyłam tu nocą i nocą umrę.

Przed oczami mignęły mi czerwone światełka. Żukolec chodził koło mnie, rejestrując całe zdarzenie. Pewnie był tu przez cały czas, pozwalając Stwórcą patrzeć na naszą walkę.

Spojrzałam na moją nogę, w której dalej tkwiło ostrze. Gdybym je wyjęła, nie tamowałoby już krwi, a mnie by ominęło spotkanie z Buldożercą. Zaczęłam się zastanawiać, czy to nie byłoby dla mnie lepszym wyjściem.

Wykrwawienie też nie brzmiało pozytywnie.

Mój wzrok powędrował do strzykawki. Leżała obok Hanka, a płyn się nie wylał. Jakby go sobie wstrzyknąć? Kto wie, może moja śmierć byłaby bezbolesna i szybka. Nawet to powinno być lepsze od spotkania z przerażającą maszynerią.

Moja dłoń sięgnęła po strzykawkę. Poczułam, jak ogarnia mnie panika. Ja nie chciałam po nią sięgać. Palce zacisnęły się na zimnym metalu. Nie rozumiałam, co się dzieje. Straciłam całkowicie kontrolę nad swoim ciałem, które robiło, co mu się podoba.

Dlaczego? Może straciłam za dużo krwi i mam halucynacje? To przecież niemożliwe, abym nie potrafiła kontrolować swoich ruchów.

A jednak, to się działo. Igła została przyciśnięta w miejsce zgięcia łokcia po wewnętrznej stronie. Pomyślałam, że to już koniec. Ktoś przejął kontrolę nad moim ciałem, abym umarła. Chodziarz Buldożercy i tak by mnie zabili. Kto wie, może to byli Stwórcy, którzy ulitowali się nade mną i chcieli przyspieszyć moją śmierć?

Tak czy inaczej, igła zatopiła się w mojej skórze z łatwością. Podjęłam ostatnią próbę odzyskania kontroli, a później palce nacisnęły na tłok. Z przerażeniem obserwowałam, jak substancji ze strzykawki ubywa. Momentalnie poczułam ogarniającą mnie senność. Przynajmniej ból wreszcie zniknął.

Dziewczyna z Labiryntu | The Maze Runner, Minho FanfictionDove le storie prendono vita. Scoprilo ora