Nadopiekuńczy braciszek

67 3 2
                                    

Słowa chłopaka kompletnie zbiły mnie z tropu, nie wiedziałam, czy to co  powiedział było na poważnie, czy to wszystko przez alkohol znajdujący się w jego żyłach.

-Ty tak na poważnie? - zapytałam bruneta, który patrzył się intensywnie prosto w moje oczy.

-Jeszcze nigdy nie byłem tak poważny - odpowiedział, wydawał się bardzo przekonywujący.

-Porozmawiamy o tym rano, a teraz chodź, idziemy po Alex i Rafała.

Bartek posłusznie poszedł za mną. Po znalezieniu naszych przyjaciół wpakowałam wszystkich do samochodu i bezpiecznie odwiozłam. Weszłam do domu razem z chłopakiem, który od razu zaatakował moje usta. Ochoczo oddałam pocałunek, wplatając palce w ciemne włosy chłopaka. Całowaliśmy się tak do momentu, kiedy usłyszeliśmy chrząknięcie. Jak poparzona oderwałam się od ukochanego i spojrzałam w miejsce, z którego dochodził dźwięk. Stał tam mój ukochany braciszek wręcz mordując nas wzrokiem.

-Hej braciszku, a co ty tutaj robisz? Nie powinieneś być na jakimś wyjeździe czy coś?

-Może i powinienem, ale wróciłem wcześniej. I bardzo dobrze, że tak zrobiłem, bo pewnie teraz pieprzylibyście się - warknął.

-Weź spierdalaj, ok? Chuj cię to powinno obchodzić co robię, a nawet jeśli to co by się stało? Nic. Więc przestań się czepiać.

-Słownictwo!

-Yhymm.. tak tak. Dobranoc - powiedziałam i pociągnęłam Bartka do mojego pokoju znajdującego się na piętrze. Wchodząc po schodach usłyszałam jedynie głębokie westchnięcie. Może troszkę za ostro go potraktowałam, w końcu to mój brat.. ale tym razem przesadził.

-Ja idę wziąć prysznic na dole, a ty jak chcesz, to umyj się w mojej łazience, twoje ubrania są tam gdzie zawsze - powiedziałam chłopakowi, wyciągając bieliznę i jego koszulkę, służącą mi jako piżama i skierowałam się na dół.

Po jakże długim prysznicu wyszłam z łazienki i zobaczyłam Emila trzymającego butelkę whisky w rękach. Podeszłam i czule przytuliłam się do niego. Niemal natychmiastowo oddał uścisk.

-Nie mogę ogarnąć tego, że nie jesteś już moją małą siostrzyczką, tylko dorosłą kobietą. Lubię Bartka, jest dla mnie jak brat, ale po prostu jak zobaczyłem was dzisiaj, coś we mnie pękło i dlatego się tak wkurwiłem. Przepraszam cię siostrzyczko, jesteś da mnie tak cholernie ważna i nie chcę, żeby ktokolwiek cię skrzywdził, a Bartek już raz to zrobił i  nie darowałbym mu tego, gdyby zrobił to po raz drugi.

-Kocham cię Em, ale umiem o siebie zadbać. Kocham Bartka całym sercem i nie wyobrażam sobie teraz życia bez niego. Ufam mu w stu procentach i wiem, że mnie nie skrzywdzi, bo także mnie mocno kocha. Musisz pogodzić się z tym, że nie jestem już małą dziewczynką.

-Wiem o tym, ale to jest tak strasznie trudne.. Jeszcze niedawno biegałaś w śpioszkach, a teraz wracasz sobie z chłopakiem z imprezy o 3 rano.

-Czas nie stoi w miejscu braciszku. A teraz marsz pod prysznic i spać - wskazałam palcem na drzwi od łazienki, na co szatyn się zaśmiał i wykonał moje polecenie, wcześniej całując mnie w czoło, tak jak to robił zawsze. Ja natomiast skierowałam się z powrotem do mojego pokoju, gdzie zastałam śpiącego już Bartka. Rozczuliłam się na ten widok, zgasiłam światło i położyłam się obok niego, przykrywając się kołdrą. Chwilę później zostałam przyciągnięta do ciała chłopaka. Wsłuchując się w bicie jego serca momentalnie zasnęłam.

Rano nie było mi niestety dane pospać dłużej, ponieważ obudziło mnie głośne warknięcie bruneta.

-Kurwa mać, moja głowa. - cicho zaśmiałam się na te słowa.

-I po co było tyle pić skarbie? - zapytałam.

-Przepraszam, że cię obudziłem, ale czuję, że zaraz głowa mi wybuchnie.

-Leż, przyniosę ci jakieś tabletki i wodę - wstałam z łóżka i poczułam lekkie klepnięcie na lewym pośladku, na co odwróciłam się szybko i zgromiłam go wzrokiem - wpierdol to ty nie chcesz przypadkiem?

-Przepraszam kochanie, ale nie mogłem się powstrzymać - zaśmiał się, na co pokazałam mu środkowego palca i ruszyłam do kuchni. Wzięłam z szafki tabletki na ból głowy oraz butelkę wody i zaniosłam je temu debilowi.

-Dziękuję, kocham cię - powiedział i pocałował mnie w czoło.

-Musimy pogadać - powiedziałam po chwili.

-Ej zabrzmiało groźnie, co się stało skarbie?

-Pamiętasz wszystko z wczoraj?

-No wydaje mi się, że tak.

-Więc, to co powiedziałeś, gdy tańczyliśmy to było na poważnie?

-Cholera kochanie - złapał mnie za rękę i kontynuował - nie miałem wczoraj w planach ci tego mówić, bo wolałem zrobić to bardziej kameralnie, gdy będziemy sami, więc nie traktuj tego, jako oficjalnych zaręczyn, ale tak, to było na poważnie. Wiem, że jesteśmy cholernie młodzi, ale kocham cię całą, kocham twój uśmiech, te urocze dołeczki, kocham twoje piękne oczy, kocham to jak się na mnie wkurzasz, bo wtedy jesteś cholernie urocza, kocham jak wtulasz się we mnie w nocy, kocham gdy mnie całujesz, kocham twój zadziorny charakterek, kocham w tobie dosłownie wszystko, nie wyobrażam sobie teraz życia bez ciebie. Jesteś miłością mojego życia, potrzebowałem wyjechać, żeby to wreszcie do mnie dotarło i jestem pieprzonym szczęśliwcem, że dałaś mi drugą szansę. Przepraszam, że coś co powinno odbyć się podczas jakiejś kolacji, odbyło się podczas imprezy w klubie.. Zjebałem ten ważny moment, ale - uklęknął na jedno kolano przede mną i wyciągną z kieszeni spodni czerwone zamszowe pudełeczko - jesteś moim całym światem, kocham cię jak jeszcze nikogo innego, więc Agato, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?

Czułam jak po moich policzkach popłynęły łzy, nawet nie próbowałam ich powstrzymywać. Pochyliłam się nad brunetem i wyszeptałam ciche "tak" i wbiłam się w jego usta.

Jesteśmy sobie przeznaczeniWhere stories live. Discover now