4. Serce dla Króla

685 88 108
                                    

Naruto jeszcze długo po powrocie do domu odczuwał dziwny niepokój związany ze spotkanym pod uniwersytetem chłopakiem. Nie mógł wyrzucić z pamięci widoku jego oczu. Były niczym bezdenna przepaść, jak czarna dziura mogąca pochłonąć wszystko w jej pobliżu. Takie głębokie, a jednocześnie nie posiadające żadnego blasku. Jakby nie było w nich żadnego życia, żadnych uczuć. Kojarzyły mu się tylko z jednym...

- Takie oczy mają tylko umarli... - szepnął po raz kolejny do Kuramy.

- Nie tylko. Jeszcze niektórzy psychopatyczni mordercy – odparł mu demon szczerząc rząd równiutkich, ostrych zębów. – Na tym się akurat znam, bo sam załatwiłem kilku osobom takie miano.

Naruto wzdrygnął się na te słowa. Wiedział całkiem sporo o poprzednich ofiarach Kuramy i o tym jak kończyły. Śmierć, szpital psychiatryczny, ,,życie" w stanie wegetatywnym, ewentualnie kariera w aktach kryminalnych większości jednostek policyjnych świata. Demon, to demon nieważne jak puszysty i kudłaty by nie był i Uzumaki doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie chodziło o to, że bał się, iż Kurama jego też doprowadzi do takiego stanu, jednak świadomość tego co robił przez całe wieki jego najbliższy przyjaciel nie była łatwa. Po prostu, nie mógł być obojętny wobec wiedzy o przeszłości demona. To była część jego charakteru, zwyczajny odruch człowieczeństwa, jak sobie powtarzał. Właśnie ze względu na to długo nie mógł otworzyć się przed dziewięcioogoniastym. Teraz było już inaczej, darzył Kuramę bezgranicznym zaufaniem i wiedział, że to się nigdy nie zmieni, ale i tak każda wzmianka o poprzednich jego ofiarach wywoływała u niego pewien psychiczny dyskomfort.

- Coś z nim było nie tak, mówię ci – powtórzył po raz kolejny żałosnym głosem starając się przekonać demona do swoich racji.

- Gdyby był duchem nie nabiłby ci takiego guza na tym pustym łbie – oznajmił wreszcie znudzony całą tą rozmową lis. – Ciągle jesteś tak samo tępy jak wtedy, kiedy się pierwszy raz spotkaliśmy. Może nie zauważyłeś, przez całe dwadzieścia osiem lat życia, więc cię uświadomię... Nie wszyscy są tacy jak ty. Po niektórych po prostu nie widać uczuć na pierwszy rzut oka.

- Nie o to mi chodzi!

- Rany, Naruto, nie szukaj sobie więcej problemów niż możesz udźwignąć! Nie był duchem to mogę ci zagwarantować. Pachniał człowiekiem. Fakt, że bardzo wkurzonym, ale jednak człowiekiem. Gdyby był opętany miałby na sobie pieczęć, a jej nigdzie nie widziałem, więc jest człowiekiem. Koniec i kropka. A ty lepiej zajmij się swoimi sprawami – zakończył swój wywód Kurama kierując się w stronę wyjścia z domu. Miał już naprawdę dość marudzenia Naruto. Właśnie przez takie zachowanie Uzumaki wiecznie pakował się w kłopoty, a on później musiał go z nich wyciągać.

- Może miał pieczęć gdzieś, gdzie nie było widać – rzucił za nim Naruto licząc, że jeszcze go zatrzyma.

- To następnym razem go rozbierz i sprawdź czy jej pod bokserkami nie chowa! – usłyszał w odpowiedzi na co tylko rzucił w stronę znikającego już demona trzymaną w ręku ścierką.

------------------------------------------

Kolejne dni były dla Naruto istnym utrapieniem. Do tego stopnia, że przez nawał pracy zapomniał nawet o chłopaku, którego spotkał tamtego dnia. Ciągle zwalające się na niego nowe zajęcia oraz angaż, który dzięki Gaarze otrzymał w jednym z naukowych wydawnictw powodowały, iż ledwie ze wszystkim nadążał. Dodatkowo, od jakiegoś tygodnia, musiał przejąć prowadzenie zajęć w kolejnych grupach, bo jeden z profesorów złamał nogę w nieszczęśliwym wypadku i przez minimum miesiąc nie mógł pokazywać się na uczelni. Zaczynał już nawet na poważnie rozważać propozycje Kakashiego żeby przyjąć jednego ze studentów na stanowisko asystenta. Niestety, jedynym chętnym był Shikamaru Nara, którego najwidoczniej nie zrażały jego kolejne negatywne odpowiedzi. Chłopak od tamtej pory był u niego dokładnie siedemnaście razy z tym samym pytaniem i po każdej kolejnej odmowie zapowiadał tylko, że jeszcze wróci zamiast odpuścić... A żeby tego było mało ciągle prześladował go duch Asumy.

Po tamtej stronieWhere stories live. Discover now