Rozdział XIV

1.6K 100 6
                                    

Nie była w stanie się ruszyć, wpatrywała się przerażona w twarze za szkłem. Te same twarze, które widziała w snach, które należały do jej rodziców. Mieli zamknięte oczy, wydawało się że byli nadzy, ale ciecz w której się znajdowali nie pozwalała tego stwierdzić. Widziała zarysy jakichś przewodów i rurek podłączonych do nich: do nadgarstków, do klatki piersiowej, nawet do szyi, wszystkie wbite w ich skórę. Prowadziły do góry zbiornika, skąd wychodziły na zewnątrz przez metalową obręcz i łączyły się w jakimś zbiorniku.
- Co.. Co ty im zrobiłeś.. - ledwo wyszeptała te słowa załamanym głosem.
- Cóż... Początkowo chciałem ich zabić.. I prawie tak się stało. Ale w ostatniej chwili utrzymałem ich przy życiu. W koncu czemu miałbym marnować taką okazję na zdobycie mocy? - okropny uśmiech wpełz mu na twarz.
Dopiero po kilku sekundach zrozumiała o czym do niej mówił.
- Jesteś potworem... - zaczęła się powoli cofać, lecz on natychmiast złapał ja boleśnie za ramię.
- Nie uciekniesz. Nikt ci tu nie pomoże. Jeśli cię to pocieszy, to za chwilę dołączysz do rodziców.
Poczuła dreszcz przerażenia na plecach. Czy on chciał...?
- Będziesz wyjątkowym okazem - w czasie gdy to mówił, przed dwoma zbiornikami z ziemi wysunął się jeszcze jeden, taki sam. Strażnik zaczął wszystko podłączać.
- Do pewnego czasu nawet nie wiedziałem, że żyjesz. A tu proszę, mała dziewczynka przeżyła coś takiego, do tego odziedziczyła moc, w przeciwieństwie do bezużytecznego brata. Jego zabiję przy pierwszej okazji, ale ty jeszcze mi się przydasz, a raczej twoja moc. Jakoś trzeba sobie wywalczyć władzę. Jak dobrze, że udało mi się tak szybko stworzyć jeszcze jeden zbiornik, prawda?
Poczuła jak nogi uginają się pod nią. Ranass szarpnął ja w stronę jednych z drzwi na lewej ścianie. Czując się coraz słabiej i mając zawroty głowy dziewczyna upadła na ziemię. Mężczyzna nie przejmując się tym wszedł do pomieszczenia i wrócił że strzykawką oraz fiolką z fioletową cieczą.
- Zaboli tylko troszeczkę, później nie będziesz już nic czuła. Nigdy więcej.

~-~-~-~-~-~

Plan był dobry, wykonanie też. Problemem było to że biegali jak idioci od 15 minut i nadal nie znaleźli Sheyli. Był w furii, Mirkan tak samo, było to słyszalne w jego głosie gdy komunikowali się telepatycznie.
Nagle poczuł ten znajomy zapach. To ona, na pewno. Pędem ruszył w tamtym kierunku aby po chwili wpaść w jeszcze większy szał. Cela była pusta, ale była tu, czuł jej zapach, zauważył też krew na podłodze. Przed oczami pojawiła mu się czerwona mgła, ruszył za zapachem dziewczyny. Północne wyjście z lochów, korytarz w lewo, schody na pierwsze piętro, trzecie drzwi na prawo przekazał reszcie w myślach i z rozpędu rzucił się na strażnika. Za nim pojawiło się kilkunastu innych lecz na pomoc przybyła reszta. Jeden z nich wyważył drzwi do pomieszczenia. Wpadli do niego, każdy walcząc, po chwili taki sam huk nastąpił na drugim końcu pomieszczenia. Na środku stały ogromne zbiorniki w których... Czy to byli ludzie?
Kątem oka zobaczył dziewczynę na ziemi. Zniszczone, zakrwawione ubranie, potargane włosy. Uniosła lekko głowę, jej oczy były zamglone.
Musiał odwrócić wzrok bo ciągle ktoś się na niego rzucał i musiał się bronić. Usłyszał Mirkana grożącego temu gnojkowi a później pisk dziewczyn i głuche uderzenie, kątem oka zarejestrował Mirkana osuwajacego się na ziemię.
Nagle pomieszczenie wypełnił przeszywający krzyk.

~-~-~-~-~-~

Zaczął nabierać do strzykawki substancję, lecz fiolka wypadła mu z ręki rozpadając się na ziemi. Powodem tego były tylne drzwi przy tronie, które wyleciały z futryny i wylądowały na podłodze obok nich. Do pomieszczenia wparowały jakieś wilkołaki, a razem z nimi ludzie Ranassa. Po chwili to sami stało się przy głównych drzwiach przez co pomieszczenie zmieniło się w pole walki. Część walczących była w formie ludzkiej lecz większość zdążyła już przemienić się w wilki.
Dziewczyna poczuła szarpnięcie do góry i zauważyła że jest ciągnieta w przeciwną stronę. Usłyszała jednak warkot za nimi i Ranassa, który przeklął pod nosem. Wykonał szybki ruch i poczuła igłę w szyi. Wstrzyknął jej ta niewielką ilość tej dziwnej substancji. Zaraz po tym zobaczyła wilki odlatujace od nich i uderzające o ściany lub kolumny, odepchnięte przez moc mężczyzny. Sama upadła na kolana czując mdłości i nie mogąc zatrzymać wirowania w głowie. Zakryła uszy rękami, gdy jej zmysły nagle wyostrzyły się i wzmocniły okropnie. Zapach krwi doprowadzał ją do mdłości, słyszała każdy warkot, trzaski łamanych kości, piski i szczeknięcia raniły jej bębenki. W tym samym czasie czuła się jakby znajdowała się poza swoim ciałem, nie była do końca w stanie nad nim panować, czuła się jakby dryfowała w jakiejś przestrzeni, a nie klęczała na zimnej posadzce.
- Urwę ci łeb - usłyszała warknięcie i zobaczyła wściekłego Mirkana zmierzającego do nich. Mogła sobie wyobrazić ten bezczelny uśmiech na twarzy mężczyzny za nią. Zamarła gdy zobaczyła brata wyrzuconego w tył i uderzającego głową o kolumnę. Łzy zasłoniły jej widok. Skuliła się zakrywając głowę ramionami, a z jej ust wydostał się przeraźliwy krzyk.
Zaciskała dłonie na uszach i wciąż krzyczała. Chciała wyrzucić z siebie wszystko, nie mogła już tego znieść. Poczuła jak posadzka się trzęsie, z sufitu zaczęły spadać drobne kawałki. W momencie gdy przestała krzyczeć, ze względu na gardło które odmówiło posłuszeństwa, wyczuła ogromny strach osoby za sobą. Sekundę później odrzuciło ją do przodu i zobaczyła spory fragment sufitu oraz kolumny leżący w miejscu gdzie stał jej porywacz. On zginął?...
Poczuła ramiona obejmujące ją mocno. Nie zdążyła zareagować, gdy usłyszała niepokojący dźwięk, piski uciekających wilków i pchnięta przez kogoś znalazła się tuż obok kolejnego fragmentu kolumny. Spod gruzów zdążyła tylko dostrzec blond włosy, po czym poczuła jak razem z drugim chłopakiem spada na parter. Upadła na gruzy, poczuła ogromny ból pleców wzmocniony zadanymi niedawno ranami. Czarnowłosy zasłonił ją swoim ciałem, a po chwili, z winy upadającego na nich gruzu, straciła przytomność.

~-~-~-~-~-~

Krzyk Sheyli w jakiś sposób doprowadził do pęknięcia sufitu. Ogromny fragment spadł na Ranassa zgniatając go i odrzucając dziewczynę obok. Zapanował chaos. Wszystko zaczęło się rozpadać, wilki zaczęły uciekać. Rzucił się do dziewczyny i objął ją, chciał ją zabrać ale poczuł pchnięcie i wylądowali obok. Przeraził się widząc Lhenara pod gruzami. Nagle podłoga się zapadła, a oni runęli na parter. Odruchowo osłonił ją swoim ciałem lecz po kilku uderzeniach gruzu w niego, stracił przytomność.

Pisane na telefonie, jeśli ostały się jakieś błędy to napiszcie, poprawię je.

Córka wilkówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz