Rozdział 17.

605 51 11
                                    

   Spojrzałam na śpiącego Lokiego, który leżał obok mnie. Jego twarz była taka spokojna, delikatne rysy twarzy mówiły, że chłopak wygląda na nieszkodliwego, jednak ci, którzy go znają nie powiedzą tego samego. Westchnęłam, kładąc głowę na miękkiej poduszce. Zaraz po naszym namiętnym zakończeniu dnia, Loki zasnął. Mi jednak to się nie udało. W tym czasie, w którym mężczyzna spał, ja wzięłam prysznic, ubrałam koszulę Lokiego i z powrotem położyłam się obok niego.  Próbowałam zasnąć przez kolejne półtorej godziny, ale nadal nie czułam się, aż tak zmęczona, by zasnąć. Przez cały ten czas obserwowałam Psotnika jak śpi. Nie wyglądał na takiego, który zniszczył pół Nowego Jorku. Patrząc na niego teraz, nie mogła bym powiedzieć, że zrobił cokolwiek złego.

   Przejechałam delikatnie opuszkami palców po jego policzku. Laufeyson zmarszczył  czoło, zaciskając mocniej powieki. Odciągnęłam rękę od jego skóry, myśląc, że zaraz przeze mnie się obudzi. Jednak jego reakcja nie była spowodowana przez mój dotyk. Jego ręce zacisnęły się w pięści, a usta w wąską linijkę. Na jego czole zaczęły pojawiać się kropelki potu, a oddech stał się szybszy i urywany. Z jego ust co chwila wydobywało się ciche słowo "nie". Mężczyźnie po prostu śnił się koszmar. 

    - Loki?- Położyłam rękę na jego policzku, unosząc swoją głowę, aby móc lepiej na niego spojrzeć. Chłopak nie zareagował na moje starania obudzenia go.  Nagle wziął głęboki, drżący oddech, a jego oczy się otworzyły. Wszystkie jego mięśnie się spięły. Oddychał jakby dopiero co przebiegł maraton. Odgarnęłam jego zlepione włosy z twarzy, patrząc na niego uważnie. W jego oczach lśniły łzy.- Wszystko w porządku?- Spytałam. Chłopak nie odpowiedział. Patrzył w milczeniu na mnie, skanował swoimi zielonymi oczyma całą moją twarz. Otworzył drżące usta, ale żadno słowo z nich nie wyszło. Objęłam go w pasie i wtuliłam się w niego. Po kilku długich sekundach, objął mnie mocno, wtulając twarz w moją szyję. Poczułam jego łzy spływające po mojej skórze. Wplątałam palce w jego włosy, masując lekko skórę jego głowy. Częściowo jego mięśnie się rozluźniły, ale nadal był przerażony tym, co zobaczył w swoim śnie.

    - Obiecaj mi, że już nigdy więcej mnie nie opuścisz.- Szepnął. Oddaliłam się, aby  móc spojrzeć w jego oczy. Kciukiem otarłam jego łzy z policzków. Obserwował mnie uważnie czerwonymi, od płaczu, oczyma. Moje milczenie trwało chyba dość długo, bo po chwili Loki zabrał ręce z mojego ciała i wstał z łóżka. Siadłam na materacu, patrząc, jak się ubiera.- Wiedziałem.- Zapiął spodnie i złapał za czarny sweter.- Wiedziałem, że źle robię, gdy ponownie ci zaufałem. Myślałem, że będzie tak jak dawniej, że wszystko wróci do normy.- Oznajmił, zakładając sweter przez głowę. Prychnął, zaczesując włosy do tyłu. Wyprostował się, patrząc na mnie.- Nie wiem, co wtedy sobie myślałem. Chyba to, że jeszcze mnie kochasz, mimo tej długiej przerwy, w której udawałaś martwą, w której oszukiwałaś mnie i innych. Jestem głupcem, bo miałem nadzieję.- Dodał i nałożył buty.- Idę się przejść, a ty... Ty rób co chcesz, zawsze to robisz.- Po tych słowach opuścił komnatę, trzaskając ciężkimi drzwiami. Wypuściłam powietrze z płuc, nawet nie wiedząc, że wstrzymywałam oddech. Przeczesałam palcami włosy, patrząc za duże okno, które wychodziło ma miasto.

   Źle zrobiłam. Wiem. Nie mogłam mu obiecać, że go nie opuszczę. Moja moc próbuje mnie zabić, więc mogę opuścić go w każdej chwili. Powinien mnie zrozumieć, powinien zrozumieć moją sytuację, gdzie nawet ja nie jestem pewna czy przeżyje. Rozejrzałam się po pokoju, szukając swoich ubrań. Leżały złożone na krześle, prawdopodobnie wyprane i pachnące. Szybko się w nie przebrałam, a koszulę Lokiego rzuciłam na pościel. Ostatni raz spojrzałam na łóżko, gdzie jeszcze kilkanaście minut temu Loki tam leżał, pogrążony we śnie. Wyszłam z komnaty. Chciałam dojść do kopuły, aby Heimdall wysłał mnie do domu. Zaszyje się gdzieś i nie będę z nikim rozmawiać. Tak przynajmniej nie będę ranić ludzi. 

I will find you (Loki Laufeyson)Where stories live. Discover now