X

1.2K 47 11
                                    

Pov Stoick
Razem z Valką i Pyskaczem byliśmy nakarmić smoki. Kiedy wróciliśmy zauważyliśmy całujących się Czkawke i Astrid. Postanowiliśmy im nie przerywać i schować się za głazem. Po chwili odsunęli się od siebie, aby się przytulić.

Wiedziałem, że prędzej czy później to się stanie. Kibicowałem im.

Po chwili oderwali się od siebie i patrzyli sobie w oczy.

-Pasują do siebie... - stwierdziłem szeptem.

-Tak nie do końca. Mam nadzieję, że ta ich 'miłość' nie potrwa długo. - odpowiedziała szeptem zdenerwowana Valka.

-Nie sądzę, by było to tymczasowe. - zaprzeczyłem.

-Myślę, że możemy już wyjść z ukrycia. - oznajmił Pyskacz, po czym wyszliśmy zza skały.

Na nasz widok Czkawka i Astrid odskoczyli od siebie. Ja i Pyskacz, zaczęliśmy się z nich śmiać. Na ich twarze wstąpiły ogromne rumieńce. Byli czerwoni jak buraki.

Pov Czkawka
Kiedy zobaczyłem Valke, Stoicka i Pyskacza, ja i Astrid odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. Tata i Pyskacz, zaczęli się śmiać z naszej reakcji. Mama jedynie patrzyła z furią w oczach na Astrid.  Spojrzałem w niebieskie oczy Astrid i lekko się uśmiechnąłem co odwzajemniła. Jej twarz była czerwona. Zapewne moja również.

Zdradliwa krew...

-Wszystko widzieliśmy. - oznajmił Stoick kiedy się uspokoił.

-Gratuluję młody... - oznajmił Pyskacz klepiąc mnie po ramieniu. - Niezłą kobietę sobie wybrałeś...

-Lepiej trafić nie mogła... - stwierdziłem przez co wszyscy zaczęli się śmiać oprócz Astrid, która starała się zachować powagę. A także mamy z wiadomych powodów.

-Grabisz sobie Czkawka... - mruknęła.

-Nie wiem jak wy, ale ja jestem głodna. - powiedziała Valka. - Zrobie coś do jedzenia. Stoick, Pyskacz. Chodźcie mi pomóc.

Moja mama będzie musiała zaakceptować Astrid. Nie ma innego wyjścia.

Gdy poszli spojrzałem na Astrid, która się szeroko uśmiecha. Nie czekając dłużej podszedłem do niej, aby ją pocałować.

Pov Astrid
Ja lepiej trafić nie mogłam?! To on lepiej trafić nie mógł! Będzie coś ode mnie chciał...

-Nie wiem jak wy, ale ja jestem głodna. - powiedziała Valka. - Zrobie coś do jedzenia. Stoick, Pyskacz. Chodźcie mi pomóc.

Gdy wyszli Czkawka spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Wiem co mu chodzi po głowie, ale będzie musiał mnie przeprosić.

Nie myliłam się. Podszedł z zamiarem pocałowania mnie. Kiedy był już blisko przekręciłam głowę w bok i zamiast w usta, pocałował mnie w policzek. Zdezorientowany patrzył na mnie i nie wiedział o co chodzi.

-Masz karę na całowanie mnie. - oznajmiłam z chytrym uśmiechem.

-Co? Za co? - spytał zaskoczony.

-Lepiej trafić nie mogłam... - powiedziałam udając jego głos.

-Aaa... O to ci chodzi... - dostał olśnienia.

-Żebyś wiedział, że o to. - prychnęłam, spowrotem odwracając się w stronę wschodzącego słońca.

Po chwili czuje, jak Czkawka obejmuje mnie od tyłu.

-Przepraszam skarbie... Ja tylko żartowałem... Proszę wybacz mi i odwołaj zakaz. - grzecznie prosił.

-Wybaczam ci Czkawka, ale...

-Ale? - powtórzył.

-Nie odwołam kary. - rzekłam.

Musi odpokutować.

-Dobrze wiesz, że nie zrobie nic bez twojej zgody. A kiedy minie ta kara? - zapytał nie zadowolony brunet.

-A nie wiem, nie wiem. Zobaczymy czy będziesz grzeczny. - odpowiedziałam śmiejąc się.

-Będę bardzo grzeczny. Obiecuje. - zapewnił mnie.

-Mam nadzieję. - skomentowałam.

-Chodźmy na śniadanie.

-Nie jestem głodna. - stwierdziłam.

-Nie pozostawiasz mi innego wyboru... - powiedział po czym przerzucił mnie sobie przez ramie jak worek ziemniaków.

-Puść mnie! Czkawka! Ja nie jestem głodna! - krzyczałam przez śmiech i próbowałam się wyrwać z jego uścisku, ale na darmo.

-Nie marudź. - oznajmił, po czym odstawił mnie na ziemie. Byliśmy w grocie.

-Jesteś taki uparty... - szepnęłam.

-Właśnie takiego sobie wybrałaś. - odszepnął na co ja zachichotałam.

-Chodźcie na śniadanie! - zawołała Valka przerywając naszą rozmowę.

Po chwili siedzieliśmy przy stole i jedliśmy usmarzoną rybę.

-Jeżeli jesteście razem to już powinniście myśleć o ślubie! - oznajmił Stoick, a ja spojrzałam przerażona na niego.

-Nie wybiegaj tak daleko w przyszłość, kochany. - powiedziała poważnie Valka.

Coś czuję, że szykuje się awantura.

-Mają już po 20 lat. Byliśmy w ich wieku, kiedy się pobraliśmy. - stwierdził Stoick.

-Ale to byliśmy my. - warknęła zdenerwowana Valka.

-Jeśli się kochają nic nie stoi im na drodze. - rzekł spokojnie Stoick.

-Stoick, chodź na stronę. - poprosiła męża.

Speszona siedziałam przy stole dłubiąc w rybie. Nagle poczułam na swoim udzie dłoń. Była Czkawki. Spojrzałam na niego, a ten uśmiechnął się pocieszająco. Wysiliłam się na uśmiech jednak wyszedł grymas. Przybita wróciłam do dłubania widelcem w rybie. Głupio, że kłócą się z mojego powodu. Nie chce być dla nikogo problemem. Tym bardziej dla mamy Czkawki.

Pov Valka
-Dlaczego wspomniałeś o tym ślubie? - zapytałam zła głośnym szeptem.

-Ja nie będę żyć wiecznie. Czkawka będąc wodzem musi mieć żonę. - odszepnął.

-Co nie znaczy, że ona się na nią nadaje, Stoick.

-Jest stworzona dla niego. Nie chce więcej słuchać twojego narzekania. Czkawka jest z Astrid szczęśliwy i tylko to się liczy. - zdenerwował się i odszedł do stołu.

Wściekła poszłam do Chmuroskoka i poleciałam ochłonąć.

Pov Czkawka
Zachowanie mojej mamy zaskoczyło mnie. Nie spodziewałem się tego po niej. Widzę, że Astrid to przybiło. Będę musiał porozmawiać z rodzicielką o tym.

W końcu do stołu wrócił tata.

-Valka poszła się przewietrzyć. - oznajmił i znów rozpoczął rozmowe.

Opowiadał głównie o tym co się działo na Berk podczas nieobecności Astrid. Tata i Pyskacz wspominali tylko o tych najzabawniejszych sytuacjach. Dowiedziałem się, że jeźdźcy przylecą dzisiaj. Gdy wszyscy skończyliśmy jeść, Astrid postanowiła pozmywać naczynia. Wyszłem na chwilę z tatą i Pyskaczem z groty, aby porozmawiać.

Zraniona przez miłość | Hiccstrid Where stories live. Discover now