2

7 0 0
                                    

- Beszczel - mruknął Dylan pod nosem, wypalając mi jednocześnie dziurę w plecach.

- Dylan, przecież sam to zacząłeś, więc o co chodzi? - powiedziała jego koleżanka Lydia.

- Ale to wszystko jej wina, bo ona...ach, nieważne - pff, jeszcze idiota zgania na mnie winę. Najpierw wydziera się na mnie i rzuca oskarżenia, a teraz ja go niby sprowokowałam.

Ogólnie to teraz siedzę sobie na stołówce, jedząc w końcu coś z mięsem i przy okazji podsłuchuję Deana i i jego dwójkę przyjaciół, by może w końcu oświeciło mnie o co tu chodzi. Siedzę na drugim końcu sali, odwrócona do nich plecami, a mimo tego idealnie słyszę ich słowa i ruchy jakie w tej chwili wykonują.

- Wiecie co jest teraz ważne ? - zapytał czarnoskóry chłopak Tom, który po zdezorientowanych
twarzach przyjaciół odparł - To czy jest dobra w nogę -

- Jeeeny. Ty tylko o tym potrafisz myśleć - jęczała Lidia

- No w sumie to tylko o tym - powiedział - Hej! Sabi! Sprawdzimy nową ? - zawołał do dziewczyny z sąsiedniego stolika

- Ją? - poczułam na plecach jej spojrzenie - Chyba się nie sprawdzi- odpowiedziała

- Skoro Sabriela nie chce to ty ją sprawdź - podpowiedziała Tomowi, Lydia.

- Niezła myśl - odrzekł Tom i wstał, zabierając ze sobą piłkę.

- Czekaj! Tom! Nie! - krzyknął Dean i złapał przyjaciela za ramię.

- Daj spokój! Dean! Przecież ona nie gryzie. - zaczęła wrzeszczeć Lydia.

- Tego to bym nie był taki pewny - mruknął pod nosem, a ja odwróciłam się i posłałam mu pełne zdziwienia spojrzenie.

Momentalnie się odwróciłam. Wie? Wie o wilku, czy tylko o zdolnościach z tym związanych? Też jest wilkołakiem? Nie! Wyczułabym różnice między zapachem jego a ludzi. Tak samo jak ja. Mam pewne różnice i dzięki temu wiem, że on raczej nie jest wilkołakiem.

- Hej, masz chwilę ? - moje przemyślenia przerwał Tom. Po krótkim przemyśleniu jestem dobra w każdym możliwym sporcie, więc zgadzam się i przy okazji na pewno zrobię na złość blondynkowi.

- Tak zgadzam się. Kiedy są treningi? - spytałam. Tom miał dziwny wyraz twarzy. Ach tak. Zapomniałam, że nie powinnam jakkolwiek się wychylać. Ups. Przynajmniej mina Toma jest godna zapamiętania. W głębi ducha walczę, żeby się nie roześmiać.

- Yyy...Najpierw musisz dostać się do drużyny - zaczął - Ale na następnej przerwie możesz z nami zagrać i zobaczymy czy się nadasz.

- Wątpisz w moje umiejętności ? - spytałam z powagą na twarzy, ale widząc jego przestraszoną minę, roześmiałam się - Przestań, tylko żartuje.

Po moich słowach, Tom trochę się rozluźnił. Mimo tego wciąż wyczuwam jego przyspieszone tętno. Co go tak denerwuje ?

- Okej to ja już będę leciał - powiedział i oddalił się do swoich przyjaciół.

- Hej, Kate wiesz co tu mamy ? - mój spokój został znów zawieszony przez te trzy tapeciary z nowej klasy.

- Nie i nie chcę wiedzieć - odparłam i spróbowałam wrócić do jedzenia.

- Organizują konkurs. - zignorowały mnie i wróciły do swojej rozmowy.

- My się napewno zgłosimy, a ty ?

- Ślicznotka z ciebie. Szkoda byłoby to zmarnować.

- Mogę o coś spytać ? - odezwałam się w końcu.

- Jasne Kate, pytaj o co chcesz - powiedziały niemal jednocześnie.

- Ten chłopak, Dylan. Skąd on jest ?

- To Dylan Woodrok.

- Jego rodzina mieszka tu od wieków. Siedzą na swoim i nie lubią obcych. Dziwna banda.

- Ale mimo to, on jest taki przystojny.

- Nooo. Szkoda, że nie chcę się umówić z żadną z nas.

- A co spodobał Ci się ? -

- Nie! Tylko się pytam - prawie krzyknęłam.

- Ale nie będziemy teraz o nim rozmawiać. Porozmawiamy o tobie.

- I o mnie.

- O nas.

- No właśnie, pewnie nie wiesz jeszcze gdzie co jest. Musi cię ktoś odprowadzić.

- No jak nie my to kto.

Na szczęście moje tortury przerwał dzwonek na lekcję i tym razem udałam się na polski.

***

- To jest Sabriela, narazie jedyna dziewczyna w tej drużynie. - Tom przedstawiał mi członków drużyny.- Ten brunet w okularach to Michał. Sebę i Maćka znasz z klasy. A to Kacper - Tom wskazał na wysokiego szatyna.

- Macie mieszane składy ?- zapytałam

- Tak. Mieszkamy na takim zadupiu, że pozwalają nam grać mieszanie. I tak nie mamy pełnego składu. - odpowiedział.

- Dobra, gramy! - klasnął w dłonie Michał.

Podzieliliśmy się na dwa składy. Byłam z Michałem, Tomem i Maćkiem. Gra się zaczęła. Zaczynała drużyna Sebastiana. Seba podał do Sabrieli, a ona podała do wybiegającego na przód Kacpra. Natychmiast ruszyłam w jego kierunku. Gdy tylko spróbował mnie wyminąć, wykonałam ślisk i bez problemu zabrałam mu piłkę. Usłyszałam krzyczącego do mnie Michała, ale zignorowałam to. Teraz to ja pokaże na co mnie stać. Biegłam prowadząc piłkę, gdy nagle na mojej drodze pojawiła się Sabriela. Teraz to ona spróbowała wykonać ślisk, ale w porę przeskoczyłam nad nią, jednocześnie wykopując piłkę lekko do góry. Sebastian przyjął ją na główkę i miał już mnie wykiwać, ale poślizgneła mu się noga, a ja wykorzystałam sytuację. Nikogo nie było na bramce ( nie ma przecież takiej liczby osób ), więc po prostu kopnęłam piłkę do bramki. Tom zaczął klasakać. Michał i Seba patrzyli się na mnie jakbym zrobiła coś nienormalnego. Spojrzałam na swoje ręce. Wszystko w porządku.

- To gramy dalej czy nie ? - krzyknęła Sabriela, a gra zaczęła się od nowa.

Znowu zaczynała drużyna Sebastiana. Tym razem zaczynała Sabriela. Kacper i Sebastian wybiegli jak najdalej w kierunku naszej bramki, a Sabi wybiła do nich piłkę ze środka. Pobiegłam w kierunku piłki. Seba już omijał Toma, ale teraz to ja zagrodziłam mu drogę. On spojrzał się na mnie i delikatnie uśmiechnął się pod nosem. Następnie wbiegł na mnie, aż wylądowałam na tyłku. Wkurwił mnie nie tylko mnie, ale i moją drugą stronę. Bez większego wysiłku, podniosłam się i tym razem ja wbiegłam w niego. Upadł na plecy, a ja nieświadomie (wciąż pamiętam to z przebłyskami) zaczęłam go bić pięściami po brzuchu i twarzy. Nagle, jakaś niewiadoma mi siła pociągnęła mnie w tył. Po raz kolejny wylądowałam na tyłku i spojrzałam na przyczynę mojej kolejnej wywrotki. Był to Dean. Wkurwiający blondynek od początku znajomości, choć muszę przyznać że ładnie pachniał. Jego ręce podniosły mnie i zaczął mnie ciągnąć w kierunku szkoły. Próbowałam wyrwać się z jego żelaznego uścisku, ale mój wysiłek szedł na marne. Pół szkoły gapiło się na nas, ale w tej chwili mnie to nie obchodziło.

Moja świadomość przybyła gdy zamknął nas samych w pustej klasie. W głowie czułam znajome pulsowanie. Spojrzałam na ręce - żyły już stały się czarne. Spojrzałam na Deana, patrzał się na mnie ze smutkiem.

- Wyjdź z klasy! - wydarłam się na niego. On jednak stał nieporuszony. Paznokcie wypadły mi, a na ich miejscu już były pazury. Przerażona spojrzałam na Deana.

- Wyjdź stad! Proszę . - ostatnie słowo wypowiedziałam praktycznie szeptem. Bestia wewnątrz mnie przejęła kontrolę. Tym razem to ja byłam obserwatorem. Wszystko działo się w zwolnionym tempie. Moja wilczyca skoczyła na Deana, ale ona uskoczył w bok. Rzucił się na mnie i bez problemu powalił mojego wilka. Gdy przyciskał mój łeb do podłogi, zmusił bym na niego spojrzała. Spojrzałam na jego twarz, a potem na jego oczy.

Które były czerwone.

Você leu todos os capítulos publicados.

⏰ Última atualização: Mar 29, 2019 ⏰

Adicione esta história à sua Biblioteca e seja notificado quando novos capítulos chegarem!

Plątanina losuOnde histórias criam vida. Descubra agora