Tutaj będę opowiadane historie związane z zjawiskami paranormalnymi. Czytelników jak i moje.
Zapraszam do pisania własnych strasznych historii jak i dodawania komentarzy :D
#6 w Horrory 21.03.2018
#5 w Horrory 24.03
#4 w Horrory 27.03
#2 w Horrory...
Nie mogła się doczekać. Myślała, że wybuchnie jeśli nie opowie babci o swoich nowych skarbach właśnie teraz. "Zaczęłam się coraz bardziej niecierpliwić", wspomina. "Postanowiłam, że spróbuje zadzwonić do babci przez zabawkowy telefon, jaki dostałam na Święta. W tamtym czasie, tam gdzie mieszkałam, nie było telefonów z tarczami - przy każdej rozmowie towarzyszył operator, i gdy podnosiłam słuchawkę mojego zabawkowego telefonu, wyraźnie usłyszałam operatora który mówił: Jaki numer?".
"Byłam zszokowana, ale podałam numer mojej babci, który zresztą pamiętam do dziś. Usłyszałam, że telefon zaczął dzwonić, i wkrótce moja babcia - ze swoim silnym włoskim akcentem - powiedziała halo".
"Natychmiast zaczęłam opowiadać jej wszystko o mojej lalce Chatty Catty, ona jednak chciała wiedzieć gdzie jest moja mama. Wyjaśniłam, że matka brała prysznic, a ojciec i brat byli na podwórku. Babcia wiedziała, że nie umiałam obsługiwać telefonu samodzielnie, i zapytała mnie jak udało mi się wspiąć i skorzystać z telefonu wiszącego na ścianie. Wyjaśniłam, że zadzwoniłam do niej z mojego telefonu-zabawki. Zaśmiała się serdecznie, po czym poprosiła bym przekazała mamie, że ma zadzwonić gdy wyjdzie spod prysznica".
"Gdy moja matka wyszła spod prysznica, próbowałam jej powiedzieć że naprawdę rozmawiałam z babcią przez mój zabawkowy telefon, i że chciała żeby mama zadzwoniła. Moja matka zaśmiała sie podobnie jak babcia, ponieważ jednak upierałam się żeby do niej zadzwoniła, w końcu to zrobiła. Gdy odkryła, że naprawdę rozmawiałam z moją babcią, wpadłam w niezłe tarapaty. Mama sądziła, że w jakiś sposób niebezpiecznie wspięłam się na ścianę, by skorzystać z telefonu. Ja upierałam się, że rozmawiałam z babcią przez telefon-zabawkę, i dostałam jeszcze większe lanie za kłamanie".
Resztę świątecznego poranka Sandy spędziła w swoim pokoju, fałszywie oskarżona o niebezpieczne wspinaczki i kłamstwo. "Byłam tym sfrustrowana", mówi, "nie pozostało mi jednak nic innego jak tylko uśmiechnąć się, wiedząc, że w jakiś sposób dodzwoniłam się w Święta do babci przez mój zabawkowy telefon. To musiała być magia".
Duch przyniósł mi cukierki
Dorośli (zwykle dziadkowie) czasami rozpieszczają dzieci, pozwalając im zjeść zbyt dużo cukierków. Co jednak możemy powiedzieć, gdy tę rozpustę funduje bezcielesny głos?
Na początku lata 1954 roku Douglas miał osiem lat i mieszkał na wschodnim przedmieściu Londynu w Anglii, niedaleko lasu Epping. Jego sąsiedztwem była mieszanka terasowanych domów z lat trzydziestych poprzedzielanych "polami" - pustymi parcelami po domach zniszczonych przez niemieckie naloty bombowe i przejętych przez przyrodę, ku wielkiej uciesze dzieci.
Dla Douglasa te dni to był trudny okres. "Mój ojciec wyjechał", mówi. "Stres wojenny i pokusa młodej kobiety. Moja mama, dwie siostry i ja żyliśmy, produkując ziemniaki, kapustę, jajka i chleb. Mama dostała pracę w fabryce maszyn krótko przed tym, jak mieliśmy spłacić pożyczkę na dom".
Pewnego szczególnego dnia po obiedzie, Douglas odprowadził swoją mamę z powrotem do pracy, po czym udał się do szkoły. Zapytał, czy dostanie dwa pensy by kupić nieco słodyczy. "Wciąż pamiętam otwartą torbę i wielki skórzany portfel, który był pusty", wspomina Douglas. "Wciąż czuję ogromne wspólne zakłopotanie faktem, że w portfelu nie było żadnych pieniędzy. Odszedłem, myśląc że mogłem w ogóle nie zadawać tego pytania".
Douglas pobiegł przez pole za kilkoma sklepami, następnie wszedł na błotnistą ścieżkę poprzez trawy, prowadzącą do następnej otwartej okolicy. Wciąż mając ochotę na słodycze, postanowił zwrócić się do wyższej instancji. "W swoim żalu i dziecięcej potrzebie po prostu zażądałem od Jezusa drobniaków na cukierki", mówi. "W odpowiedzi gdzieś nade mną, za moimi plecami, odezwał się głęboki męski głos, który powiedział: Kopnij trawę. Rozejrzałem się... byłem sam. Kopnąłem trawę. "Kopnij trawę", powiedział głos. Kopnąłem raz jeszcze. To była bryła twardej, dzikiej trawy, prawie jak dzikie siano, które wydawało się wtedy przejmować zbombardowane miejsca. "Kopnij trawę jeszcze raz", powiedział głos. Tak zrobiłem".
Spomiędzy trawy wyturlała się sześciokątna moneta, warta wówczas trzy pensy. Rozradowany swoim zadziwiającym "szczęściem", Douglas udał się z monetą do sklepu ze słodyczami i skonsumował wynik swojego nierzeczywistego doświadczenia.
"Zastanawiałem się nad tym zdarzeniem przez całe moje życie", stwierdza Douglas, "i nie doszedłem do żadnych wniosków poza tym, że to zdarzyło się naprawdę, a ja zjadłem tego wynik. O ile pamiętam, głos dochodził zza moich pleców i z góry, choć nikogo tam nie było. Głos był głęboki, angielski i męski, a ja go nie rozpoznałem. Moje późniejsze próby zapewnienia sobie natychmiastowych pieniędzy poprzez modlitwę nie działały!"
Pani w lustrze
Niektórzy badacze zjawisk paranormalnych podejrzewają, że dzieci są bardziej dostrojone do duchowych rzeczywistości lub innych wymiarów, ponieważ są stosunkowo nowe w tym świecie i nie zostały jeszcze osłabione przez życiowe trudności i komplikacje. Czy tak mogło być w przypadku nadzwyczajnego spotkania Alice latem 1972 roku?
Miała wówczas osiem lat i mieszkała w Glasgow w Szkocji. W tamtych latach rodzice Alice często odwiedzali pewną znajomą starszą panią - po prostu od czasu do czasu przychodzili do jej domu.
Ta miła kobieta prosiła czasami, by Alice i jej młodsza siostra przenocowały w jej domu. "Nie mam pojęcia, dlaczego", twierdzi Alice, "ponieważ była naprawdę stara i nawet nie zwracała na nas uwagi. Niedawno jednak owdowiała, być może więc czuła się po prostu samotna".
Pewnej nocy, Alice i jej siostra spały w pokoju gościnnym. Był to mały pokój z bardzo starym umeblowaniem: podwójne łóżko z mahoniową deską w głowach łoża, z doczepioną do niego lampką na sznureczek, wysoka mahoniowa komoda i pasująca do tego mahoniowa toaletka oraz krzesło. Toaletka miała trzy lustra, jedno duże pośrodku i dwa mniejsze z obu stron.
Tej nocy Alice miała problemy z zaśnięciem. Ciepło powodowało, że czuła się bardzo niekomfortowo, a uporczywe i głośne chrapanie jej siostry wydawało się celowe, by utrzymać ją obudzoną. "Na łóżku leżało wiele koców, a ja sięgnęłam i pociągnęłam za sznurek od lampki, by móc zobaczyć i zepchnąć z siebie niektóre z nich", mówi Alice. "Gdy usiadłam, patrzyłam prosto w lustro na toaletce".
Alice nie widziała jednak własnego odbicia. Zamiast tego, była tam starsza, szczupła pani, z siwymi pofalowanymi włosami. "Była ubrana w duży biały szlafrok", wspomina Alice. "Miała opuszczoną głowę, jak gdyby patrzyła na podłogę. Ze skrzyżowanymi przed sobą rękami, pocierała swoimi ramionami o końce szlafroka. Pokój, w którym się znajdowała, był inny niż pokój gościnny. Na ścianie znajdowały się brązowe drewniane panele, sięgające wysokości około trzech czwartych ściany. Były zakończone szyną. Następnie kobieta przestała pocierać ramionami, podniosła głowę i spojrzała na mnie... i uśmiechnęła się".
Przerażona Alice wyślizgnęła się spod tony kocy i stała tam, przy wciąż włączonym świetle, do czasu aż pokój wypełniło dzienne światło. "Wiem, że nie śniłam", upiera się. "W swoim umyśle przeżywałam ten epizod tak wiele razy. Choć jako ośmioletnie dziecko byłam sparaliżowana ze strachu, już jako osoba dorosła wiem, że ta dusza nie wyrządziła mi krzywdy, ani też nie robiła niczego bym myślała że chce mnie skrzywdzić. Kim ona była i dlaczego chciała bym ją zobaczyła, pozostaje dla mnie tajemnicą".
W tej historii jest jeszcze jeden intrygujący element. Gdy Alice weszła do sypialni swojej miłej starszej gospodyni, zauważyła że u niej również stała toaletka z lustrem. Była ona jednak całkowicie zakryta różowym szalem. "Od razu wiedziałam, że ona również widziała w lustrze "coś"", mówi Alice. "Chciałabym wrócić do tego czasu i zapytać ją o to".
Kołysanka od ducha
Jeśli to prawda, że dzieci są mocniej związane z duchowym światem, być może to połączenie jest bardzo silne w przypadku noworodków, gdy są najbardziej wrażliwe.
Weźmy doświadczenie, które Rachel przeżyła krótko po narodzinach jej najmłodszej córki w 2000 roku. Dziecko miało sześć miesięcy, a Rachel mieszkała ze swoimi rodzicami w Bethany w stanie Oklahoma. Gdy mała zasnęła, Rachel, jej matka i ojczym wyszli na dwór zapalić papierosa, cały czas obserwując niemowlaka przez monitor.
"Moja córka spała jakieś dwie godziny", mówi Rachel. "Nagle moja mama i ja usłyszałyśmy z monitora rozmowę. Spojrzałyśmy na siebie. Następnie usłyszałam jak moja córka się śmieje, zupełnie jak gdyby ktoś się z nią bawił. W pierwszej chwili pomyślałam, że może słyszeliśmy sygnał z czyjegoś monitora z innego mieszkania. Potem rozmowa ustała i ta mówiąca kobieta zaczęła śpiewać - i był to ten sam głos, który wcześniej mówił. Kobieta nawet wymawiała w piosence imię mojej córki (Allianna)".
Zaalarmowana, Rachel wbiegła do domu, by sprawdzić co się dzieje z córką. Jej matka wciąż nasłuchiwała na monitorze, i gdy tylko usłyszała że Rachel otwiera drzwi, śpiewanie ustało. "Gdy weszłam do pokoju", mówi Rachel, "nikogo tam nie było. Wyszłam więc z powrotem na zewnątrz i wtedy znów zaczęło się śpiewanie".
"Zapytałam moją mamę, czy wie kim była ta kobieta, która śpiewała i rozmawiała z moją córką. Spojrzała na mnie i ciepło się uśmiechnęła. Stwierdziła, że sądzi że to jej praprababcia".
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
I pamiętajcie moje kochane duszyczki nie ma się czego bać