Rozdział V.

357 43 6
                                    

Czekam na wiatr, co rozgoni ciemne skłębione zasłony... 

Maanam - Krakowski spleen. 

Właściwie, to wpadł na ten trop, jak tylko zobaczył bloga Myrtus i lalki

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Właściwie, to wpadł na ten trop, jak tylko zobaczył bloga Myrtus i lalki. Siedlisko wyalienowanych pasjonatów, do których trudno dotrzeć, a co dopiero móc z nimi porozmawiać i, jednocześnie idealna przystań dla zboczeńców. A wśród nich brylująca Marta Jaworska ze swoją odzianą w czerń „pokutnicą", z poranionym ciałem, które aż dziw brał, że można je było wyginać w takich pozycjach. Prowokatorka, niestroniącą od zaczepek i wulgarnych wypowiedzi. Starał się zrozumieć, co mogło popsuć tę dobrze zapowiadającą się licealistkę i dlaczego na wyrażenie swojego buntu wybrała akurat lalkę. Profile młodej Jaworskiej raziły zdjęciami, na których pozowała z wydętymi, czarnymi ustami i w koszulkach z napisami: „Daddy kiss me" albo „Daddy's little girl". A gdzie do cholery był w tym czasie jej prawdziwy daddy? Czy rodzice byli ślepi i nie widzieli, że z ich dzieckiem działo się coś złego? Dlaczego nie zwracali uwagi na jej internetowe wyczyny? Patolog wykluczył molestowanie i potwierdził, że nastolatka była dziewicą. Nadal tylko rozpuszczonym dzieckiem z krzyczącą lalką. Dziewczynką, ślepo podążającą za internetową modą, którą z jakiegoś powodu sprawca wybrał na swój cel, zamordował, a okaleczone zwłoki ukrył w studzience.

– Nie pasują mi te dwie studzienki, za cholerę... – zaczął na głos.

– Fakt. Za duży jesteś i do żadnej byś się pewnie nie zmieścił – zażartował Musiał.

– Nie widzisz, że coś tu nie gra? – warknął wkurzony.

– Od początku, ale nadal uważam, że mają ze sobą jakiś związek – odparł Musiał.

– Ja też – wtrącił się Szczygieł. – Tylko brak ręki i dziwne okaleczenia są dla mnie niejasne, bo reszta się zgadza. Miejsce porzucenia zwłok i imiona obu ofiar pasują, i nie wyglądają na przypadkowe.

Krzysiek czuł, że kręcą się w miejscu i coś im umyka. Wrócił na stronę bloga, na którym, jakby wszystko ucichło. Żadnych nowych aktywności. Eliza Gintowt. Obecnie Kowalska vel Myrtus, zastraszana przez jakiegoś zboczeńca o pseudonimie Sven. Użytkownik wpasowywał się w profil, a z jego komentarzy jasno wynikało, że sporo wiedział o lalkach i Elizie. Doskonale znajdował się w tej społeczności, więc łatwo mógł nawiązać kontakt z wieloma dziewczynami. Niestety na razie był tylko pustą ikoną i bez pomocy ofiary, nie można było gnoja namierzyć. Czy to jego obawiała się do tego stopnia, że zmieniała miejsca zamieszkania, a w niektórych pomieszkiwała sezonowo? Ostatnie wskazywało na pośpiech, więc możliwe, że znała go w realu...

– Kim może być ten cholerny Sven? – mruknął, tupiąc nerwowo pod biurkiem. Nie miał na razie żadnego pomysłu, a sprawdzenie wszystkich logów zajęłoby całą noc albo dłużej. Na dodatek brakowało hasła, bo cwaniara wpisywała je ręcznie, a oddanie tego chłopakom, z wiadomych względów na razie nie wchodziło w grę. Wciąż czuł do siebie niesmak po wczorajszym, choć w sumie nie powinien, bo w końcu była też dziwką i aż prosiła się, żeby ją sponiewierał. Jednak jej siostrę zamordowano w podobny sposób, dlatego nie można było wykluczyć, że i ją morderca mógł mieć na celu. Oby nie. Od godziny czekał na cynk od Mateusza i niecierpliwił się...

Manufaktura osWhere stories live. Discover now