Rozdział 12.

437 62 55
                                    

Następnego dnia Luke dość szybko przekonał się, że jego wcześniejszy plan nie do końca wypalił. Nie mógł powstrzymać się na lekcjach, aby nie zerkać w stronę Michaela czy aby o nim nie myśleć. To było naprawdę ciężkie, choć w nocy nie wydawało się to takie trudne. A jeszcze trudniej było mu trzymać się swoich postanowień, gdy niebieskowłosy do niego podszedł na jednej z przerw.

- Cześć - usłyszał głos obok siebie i mało nie spadł z parapetu, widząc zielonookiego. Zamrugał szybko, jakby chcąc sprawdzić czy to nie halucynacje.

Jednak to nie było złudzenie, ani halucynacja. Prawdziwy Michael Clifford siedział właśnie obok niego i wlepiał te swoje kocie zielone oczy w Hemmingsa.

- Emh, cześć - odchrząknął, próbując brzmieć neutralnie, jednak nie bardzo mu to wyszło, dlatego uśmiechnął się lekko.

Michael uśmiechnął się szeroko, a Luke poczuł jak zaczyna mu się kręcić w głowie. Kurwa, Hemmings nie zachowuj się jak nastolatka, która ma swojego "krasza" przed sobą! Krzyknął do siebie w myślach.

- Czemu siedzisz tutaj sam? Zazwyczaj siedzisz z tym Azjatą i tym drugim... wybacz, nie spamiętałem jeszcze imion - zmieszał się.

- Ten drugi to Ashton, a Azjata to Calum. Kiedyś się ich nauczysz nie przejmuj się, nie jesteś pierwszym, który próbuje zapamiętać te wszystkie imiona.

Michael uśmiechnął się w stronę Luke'a, mówiąc, że jedyne imię, która zapamiętał to te, które należało do niego. Hemmings poczuł rumieńce na policzkach. Boże, jestem taką ciotą...

- No cóż, moje imię nie jest jakoś szczególnie trudne do zapamiętania, Michael - uśmiechnął się, patrząc na swoje nogi, które zwisały z parapetu.

Temat z imion przeszedł na rysunki pingwinów i kotów, które wisiały na ścianach wywieszone przez nauczycieli, którzy prowadzili koła artystyczne. Luke w duchu cieszył się, że ta przerwa należy do tych dłuższy i nie pożegna się z Michaelem zbyt szybko. Jak bardzo się wtedy mylił...

Po kilku minutach rozmowy do uszu obojga dobiegł krzycz Crystal, która z każdą sekundą zbliżała się do Hemmingsa i Clifforda.

- Michael! Szukam cię od dobrych kilkunastu minut! Mógłbyś przynajmniej mnie informować, gdzie idziesz! - warczała na niego fioletowowłosa - Jesteś cholernie nieodpowiedzialny, Clifford. Nie po to trafiłeś do tej szkoły, aby każ... a z resztą - chwyciła go za rękę - Nie będę rozmawiała z tobą przy osobach trzecich - wskazała na Luke'a - Idziemy w tej chwili.

Michael niechętnie zszedł z parapetu, wyrywając swoją dłoń Crystal, która warknęła coś jeszcze pod nosem. Clifford przeprosił Luke'a i zaczął oddalać się razem za Leigh. Hemmings usłyszał fragment ich rozmowy, a dokładniej to co mówił Michael.

- Nie możesz za każdym razem mi przerywać, gdy rozmawiam z Nathanielem.

Oczy Luke'a rozszerzyły się, gdy tylko usłyszał imię "Nathaniel". Michael nazwał tak Nialla kilka dni temu, to na pewno nie był przypadek i na pewno mu się imiona nie pomyliły. Hemmings chwycił swój plecak i ruszył szybko na stołówkę, w której miał nadzieję spotkać Caluma i Ashtona.

Na jego szczęście siedzieli obok Nialla i Harry'ego, który wlepiał swoje spojrzenie w telefon, ale to co robił Styles nie było teraz ważne. Praktycznie rzucił się na tę ławkę, siadając obok Nialla. Nabrał powietrza, bo jakby nie patrząc trochę się zmęczył biegiem przez prawie całą szkołę.

- Rozmawiałem z Michaelem... ale to nie jest teraz ważne - dodał, widząc, że Niall już rwał się do zadawania pytań. - Gdy odchodził, rozmawiał z Crystal i powiedział, cytuję "Nie możesz za każdym razem mi przerywać, gdy rozmawiam z Nathanielem", znowu się pomylił? Otóż nie! To nie może być kolejna pomyłka!

Ashton westchnął, a Harry posłał całej czwórce pytające spojrzenie. Horan mruknął coś w stylu "później ci opowiem".

- Hood dawaj kasę, wygrałem. Mówiłem, że Hemmings zwariuje - mruknął Ashton, a Calum warknął coś, podając mu pieniądze.

- Nie zwariowałem! Dlaczego miałbym kłamać do cholery? Tacy z was przyjaciele? Dobra, pieprzcie się, ale jeszcze kurwa do mnie przyjdziecie. To wtedy ja wam powiem, że zwariowaliście - wstał - Jasne, najlepiej powiedzieć, że jestem chory, gdy z tym człowiekiem serio coś jest nie tak, ale jesteście tak zaślepieni albo głupi, że tego nie widzicie. - warknął, odchodząc od stolika.

•  •  •
Drugi

He's strange • muke ✓Where stories live. Discover now