Rozdział 26.

368 55 37
                                    

- Wszystko zaczęło się dwudziestego trzeciego maja... - zaczęła Crystal - Siedziałam wtedy z Michaelem u Olivii, naszej przyjaciółki. Graliśmy wszyscy w jakąś grę, nie pamiętam już dokładnie w jaką. W którejś chwili zadzwonił jej telefon, wyszła z salonu i rozmawiała z kimś przez jakieś piętnaście minut. Gdy wróciła była roztrzęsiona i zapłakana... Nie chciała początkowo powiedzieć co się stało... Dopiero po półgodzinnym uspokajaniu wykrzyczała, że on nie żyje... - mówiła, wpatrując się tępo w kubek, który ściskała coraz mocniej - On, czyli Nathaniel, o którym już wiecie. Michael załamał się. Załamał się, bo stracił miłość swojego życia... Nathaniel był chłopakiem Michaela, byli razem dwa lata. Mike był w nim szaleńczo zakochany...

Luke zaczął łączyć fakty. Czarne róże, zakończona miłość. To już tłumaczyło, dlaczego akurat te kupił na grób Nathaniela. Hemmings słysząc o tym, co przydarzyło się Cliffordowi przypomniał sobie, jak to on poczuł się w momencie, gdy dowiedział się o śmieci swojej przyjaciółki z dzieciństwa. On również to przeżywał, choć była to tylko bliska znajoma, a Michael stracił sens swojego życia... Serce Luke'a z każdym słowem Crystal łamało się coraz bardziej. Nie mógł uwierzyć, że Mike tak cierpiał. Jego początkowe podejrzenia na temat tej całej sprawy były w sześćdziesięciu procentach słuszne.

- Nie dawaliśmy sobie z nim rady. Zamknął się w sobie, nie jadł, nie pił. Nie rozmawiał z nikim, po prostu tak jakby go nie było. Gdy ja czy Olivia próbowałyśmy do niego przemówić on odpowiadał głośnym płaczem i krzykami. Wpadał w szał, gdy ktokolwiek przekroczył próg jego pokoju. Jego matka była zmuszona odwołać prywatne nauczanie, gdyż Michael jak mówiłam nie dopuszczał nikogo do siebie - wytarła dłonią łzy, które zaczęły kapać do kubka. - Po pogrzebie Nathaniela siedział do wieczora przy jego grobie i płakał, mówiąc, że złamał obietnicę, że przecież miał go nigdy nie zostawić. O-On rozpadał się na naszych oczach, rozumiecie?! A m-my nie mogłyśmy nic zrobić... W końcu jego matka zapisała go do psychologa, dostał jakieś leki, które niby brał, niby nie. Gdzieś w połowie czerwca zaczął wariować. Miewał dziwne błyski w oczach, nazywał wybrane przez siebie osoby imieniem Nathaniela, tak jak ciebie Luke i Nialla... Czasem mówił, że Nathaniel rozmawiał z nim, ale gdy Olivia, któregoś razu wmusiła mu te leki, które musiał brać wszystkie te objawy ustały... Pilnowałyśmy go z braniem tych lekarstw, więc zmuszony był je zażywać.

Crystal wzięła łyka wody, zaczynając na nowo się trząść. Niall chciał wstać, podejść do Leigh i ją przytulić, jednak dłoń Zayna na jego ramieniu powstrzymała go od tego. Wszyscy siedzieli cicho i wsłuchiwali się w zrozpaczony głos fioletowowłosej, która za wszelką cenę próbowała walczyć z kolejnymi napływającymi łzami.

- Później po kolejnych wizytach u psychologa Michael zaczął wracać do życia, podejrzewam, że dużo dały mu te leki. Nie wiem dokładnie co to były za lekarstwa, ale dzięki nim Michael był... taki jak przed tym wydarzeniem. W wakacje nadrabiał zaległości, myślałyśmy z Olivią, że jako tako z Michaelem jest wszystko w porządku... Jednak w połowie sierpnia przyszedł do mnie mówiąc, że nie potrzebuje tych leków i że rozmawiał ze swoją mamą na temat pójścia do szkoły publicznej. Byłam w szoku słysząc, że się zgodziła oraz że sam Michael tego chciał. Mike bał się ludzi, dlatego siedział przez dwa lata w domu na tym prywatnym nauczaniu... - bawiła się nerwowo kubkiem - Złożyła papiery i Michael dostał się do waszej klasy - spojrzała na Caluma, Ashtona i Luke'a - Dlaczego nie do mojej? Jego matka stwierdziła, że będzie lepiej, gdy odetnie się od mojego towarzystwa - prychnęła - Że niby działam na niego źle i wszystko mu przypominam... Tyczyło się to również Olivii, ale ona nie chodzi z nami do szkoły. Tak z grubsza to wszystko wyglądało... - zakończyła.

W pomieszczeniu nadal trwała cisza, nikt nie odważył się odezwać. Każdy był w szoku, Michael nie wyglądał na kogoś kto stracił tak wiele. Luke dobrze wiedział, że coś było nie tak, wiedział, że coś było na rzeczy i nie mylił się.

- No dobra, ale.... czemu nazywał akurat Nialla i Luke'a imieniem tego Nathaniela? - spytał Zayn.

- Nathaniel był wysokim blondynem o niebieskich oczach. Najbardziej przypominał go Luke, dlatego Mike tak bardzo się nim zainteresował... - mruknęła - Dlatego cię pocałował, bo myślał, że tańczył ze swoim ukochanym. Gdzieś od połowy września nie brał swoich leków regularnie, przez co to wszystko znowu wracało. Widział go wszędzie, a głównie u Luke'a. Próbowałam to z Olivią ogarnąć, znowu chciałyśmy wcisnął mu leki na siłę, jednak ten uparł się, że dzięki nim widuje się z Nathanielem. Pewnego dnia dosypałyśmy mu je do jakiegoś soku i tak podawałyśmy przez kilka dni póki nie skapnął się, że coś jest nie tak. W dzień domówki też mu je dosypałam, jednak, gdy pomiesza się je z alkoholem przestają działać.

Luke'owi zrobiło się przykro. Myślał, że naprawdę znaczył coś dla Michaela, że ta podarowana bluza, pocałunek czy nawet przytulanie znaczyły coś więcej. Wszystko to okazywał mu tylko dlatego, że wyglądał jak jego były. Świetnie.

- Nie chciałam tutaj przychodzić - kontynuowała - Byłam pewna, że stracę go z oczu, że coś się stanie, jednak jego matka upierała się, że to rewelacyjny pomysł i że może w końcu się odstresuje i przestanie wariować. Ona nie wiedziała co działo się z Michaelem, bo to głównie ja i Olivia interesowałyśmy się tym co robi, myśli... Jeżeli chcecie o coś zapytać to pytajcie. Nie mam nic już do ukrycia.

- Czyli to dlatego nie było cię od maja w szkole? - spytał Ashton, a dziewczyna przytaknęła.

Luke zamyślił się na chwilę.

- Czy Nathaniel interesował się kwiatami, różami? Ich znaczeniem? - spytał.

- Um, tak. Nawet bardzo. Uczył później tego wszystkiego Mike'a, czemu pytasz? - spytała, patrząc na niego.

Luke opowiedział jej wszystko z dnia, kiedy postanowił śledzić Clifforda. Crystal powiedziała, że Mike często chodził na jego grób.

- Czemu tak bardzo go pilnowałaś? - spytał Niall.

- Nie chciałam, aby uprzykrzał wam życie. Tobie i Luke'owi. Wolałam go trzymać pod kloszem, aby nie klapnął nic głupiego, żeby nikt nie dowiedział się tego co miało miejsce w maju. Nie chciałam, aby ludzie się nad nim litowali. Michael tego nie lubił... - przerwała na chwilę - Musimy go znaleźć, boję się o niego - zapłakała, a Luke wstał z łóżka.

- Chyba wiem, gdzie możemy go znaleźć... Wstawajcie, mamy kawałek do przejścia. Porozmawiamy jeszcze po drodze - mruknął i wyszedł z pomieszczenia.

Reszta po chwili zrobiła to samo.

•  •  •
Miał być za kilka dni, aleeee... kocham was no i -Edsi- mi spamowała, także proszę.
Ktoś domyślił się wcześniej o co chodziło? 😁
Został ostatni rozdział i kończymy. Zapraszam was na Larry'ego ;3

He's strange • muke ✓Where stories live. Discover now