Wlokąc się do szkoły, Magnus wiedział wiele dziwacznych osób. I nie chodziło od razu o specyficzny ubiór, czy coś takiego; raczej o zachowanie, którym się odznaczali. Cóż, chłopak wolał nawet nie przypominać sobie mężczyzny żonglującego nożami i lodami w tym samym czasie, z czego właśnie ta pierwsza rzecz omal w niego nie trafiła.
Kto by się więc spodziewał, że zobaczy coś jeszcze dziwniejszego od ludzi z ulicy we własnej szkole? Na pewno nie on sam, bowiem ogromne zaskoczenie wywołał w nim widok, gdy tylko przekroczył próg budynku.
Feliks (którego Magnus w dalszym ciągu starał sie unikać) stał na środku holu, trzymając w rękach jakąś książkę. Oczywiście, nie to tak bardzo zdziwiło blondyna. Uczeń zdecydowanie wyróżniała się z tłumu - do ciemnych włosów miał przyczepioną wielką czerwoną kokardę. Sam ubrany zaś był w tak samo karmazynową suknię, w której chłopak wyglądał jak wielka beza. Inni uczniowie stali wokół niego, śmiejąc się nie tylko z jego ubioru, ale też ze skwaszonej miny i wręcz aury wściekłości, którą roztaczał.
Nie tylko Feliks jednak przykuł jego uwagę. Dokładnie przed nim stała Charlotte, śmiejąc się złośliwie i mierząc chłopaka wzrokiem. Całą złość czarnowłosy wyraźnie kierował w jej stronę, mamrocząc przekleństwa i marszcząc brwi. Mimo to, jak można było wziąć go na poważnie, gdy paradował w czymś takim? Dziewczyna była wyraźnie z siebie zadowolona.
Gdy Magnus wreszcie znalazł jakąś znajomą osobę, którą okazał się być Alex Fierro, chłopak spytał cicho:
- Co się stało?
Zielonowłosy wywrócił oczami i westchnął ciężko.
- Jak zwykle nie ogarniasz? Feliks założył się z Charlotte. I przegrał.
Szarookiemu przed oczami przemknęły różne obrazy - w co też temu chłopakowi udało się wciągnąć Francuzkę?
Fierro, jakby czytając w myślach kolegi, rzucił:
- Feliks powiedział jej, że założy się, że tamta nie wejdzie na szczyt tego wielkiego klonu, wiesz, tego przed szkołą, co nie? - w tamtym mimencie Magnus szybko rzucił spojrzenie na ogromną roślinę mierzącą około 25 metrów, po czym kiwnął głową. - Właśnie. Charlotte od razu wkurzyła się i powiedziała, że zachowuje się jak dzieciak. On tylko zaśmiał się i zapytał, czy wchodzi w zakład. Gdy tamta odpowiedziała, że tak, ustalili, że jeśli jej się uda, on robi... no, właśnie to, co robi, a jeśli jednak Charlotte przegra...
Chłopak nie skończył, ponieważ obok nich śmignęła ubrana na czerwono postać. Alex wzruszył ramionami i pobiegł za swoim kolegą. Magnusa w tamtym momencie nurtowało jedno pytanie - skąd chłopak miał tę suknię?
- Hej!
Blondyn obrócił się w kierunku Mallory. Rudowłosa szła obok Halfborna i T.J'a. Gdy nastolatek rzucił "gdzie Sam?" tamci tylko pokręcili głowami na znak, że nie wiedzą. Gdy zadzwonił w końcu dzwonek, ruszyli do klasy, rzucając jeszcze spojrzenia wciąż triumfującej Francuzce.
• • •
- Mamy okienko na angielskim.
Wszyscy obrócili swoje głowy ku Samirze, która szybko spojrzała na plan zastępstw. Jako, że wspomniana wyżej lekcja była trzecia z kolei, a nikt nie miał na tyle blisko do domu, żeby do niego pójść, większość klasy postanowiła zostać w szkole i spędzić jakoś tę wolną godzinę.
Gdy prawie cała grupa uczniów tej samej klasy rozsiadła się przy drzwiach wejściowych i gadała ze sobą, Magnus rozejrzał się po uczniach; mógł od razu rozpoznać grupę swoich przyjaciół siedzących przy nim, Alexa z Feliksem, nadal ubranym w swoją niezwykłą suknię (udało mu się jednak zdjąć kokardę), kilku Ericów, Charlotte (którą w końcu zaczął rozpoznawać). Te osoby przynajmniej kojarzył; nie był jakoś szczególnie związany ze swoją klasą, przez co niektórych osób w ogóle nie kojarzył.
![](https://img.wattpad.com/cover/129129689-288-k644674.jpg)
CZYTASZ
Never say never ↬FierroChase↫
FanfictionMagnus jest zwykłym nastolatkiem, tak samo, jak Samira, Mallory, T.J. i Halfborn. Chodzą do szkoły, mają rodziny, są... Żywi. W pewnym momencie w szkole pojawia się nowa, tajemnicza osoba. Kim się okaże, jakie stosunki będzie miała z głównymi bohate...