Rozdział 6

641 41 29
                                    

Miłość Taco i Quebo znowu odżyła.
Każdego dnia zakochiwali się w sobie na nowo. Wyjazd z polski wyszedł im na dobre. Pierwszego dnia, gdy wylądowali w Ameryce, ze wzruszenia od razu ucałowali ląd, niczym Papież Polak przy okazji każdej pielgrzymki.

Tych oszołomów w Ameryce oszałamiała technologia.
Młodzi oszołomowie Taco i Quebo również byli oszołomieni swoją miłością.
I ta muzyka! W Polsce to, co najwyżej mogli sobie puścić talizman zaklętych słów i próbować zakręcić takie same dredy, jak ma Bednarek. A tu, wszyscy inni, tacy kolorowi!
Chłopcy korzystali czasem z okazji i z racji ze nikt ich nie rozumiał krzyczeli głośno „CZARNUCH" i śmiali się do rozpuku.

Ich życie wydawało się teraz bajką.
Nawet quebo zapomniał o swojej zdradzie i wiedział, ze tym jedynym jest taco. Natomiast Młody Wąsacz coraz bardziej zastanawiał się nad sensem swojego istnienia. To nie tak, że nie doceniał Truskaweczki, jak miał w zwyczaju nazywać pieszczotliwie Kubę ale pragnął rodziny. Jego kontakt z matka zawsze go wkurwiał. Baba myślała, że jest Afrodytą, a była jeszcze bardziej ciemna niż skóra Taco.
Dręczyło go również jego znalezisko.

Tydzień przed wyjazdem do stanów, Young Taco, przy pieszczotach ze swoim chłopkiem wylał na dywan utkany przez jego matkę wysoko procentowy alkohol jakim jest: cytrynówka (seta), w poręcznej buteleczce, o smaku słodkiej, świeżutkiej cytrynki, po której nawet jebane książęce dobrze wchodzi!
Quebo ze strachu szybko zabrał dywan do wanny aby go wyprać natomiast Fifi, zaszokowany sytuacja został siedząc na podłodze. Wtedy znalazł kartkę, na której były dane. Dane, które zmieniły jego życie. Był to numer i adresy jego ojca. A przecież matka mówiła, że jego stary nie żyje! Okłamałam go. Wiedział, że ta stara kurwa nie tylko nie umie w jego język ale nie spodziewał się, że ukryje przed nim tak ważny fakt. Filip bardzo chciał poznać ojca. W końcu to on zbudował całe imperium dywanów. A teraz gdy był w stanach, gdzie przebywał również jego ojciec, chciał jeszcze bardziej go poznać i przytulić.
Jednak bał się. A co jeżeli Kuba nie zaakceptuje jego pomysłu. Co jeżeli będzie zadrosny. Już wystarczy ze ostatnio pokłócili się o dywan. Wytatuowany ukochany rzucał w niego truskawkami. Przez to musieli przemalować ściany na czerwony kolor.

Mimo to chłopak przełamał lody i opowiedział o swoim planie truskaweczce. Kuba początkowo był przeciwny odszukaniu starego ale jednak, gdy zobaczył w oczach ukochanego te same iskierki, które widział, gdy oglądają razem sceny z Januszem Traczem, wiedział że musi mu pomóc.

Zrobili burze mózgów, przede wszystkim ojciec mieszkał na Bronxie. Mężczyźni szybko wpisali w Google, co to znaczy i co ze sobą zabrać. Może nie była to Rosja ale ekwipunek podobny.

Gdy dotarli na miejsce, czas się zatrzymał, nie dlatego, że to był moment gdy young taco pozna starego ale po prostu Quebo wypierdolił się na prostej drodze i przez to zwrócił na siebie uwagę dwóch ziomków.

-Ej kim wy jesteście?! Co wy tu robicie?! - powiedział jeden z nich.

-A wyjaśnić was? - dopowiedział drugi

-Arka Gdynia kurwa świnia - powiedział szybko Taco

-Korona Kielce kurwa widelce - dodał Quebo

-Kurwa trzymaj mnie Mati bo przypierdole im. - wykrzyknął sebix.

-Pjoter nie możesz, bo znowu ci stara da szlaban na oglądanie barw szczęścia, a teraz będzie proces o smierć Marty! - odpowiedział mu drugi.

-TYLKO LEGIA, LEGIA. ŚMIERDŹ WROGOM OJCZYZNY- wykrzyczał Quebo i zaczął uciekać, ciągnąć za sobą ukochanego.

Gdy odeszli kilka kroków od Sebów z Bronxu zobaczyli mężczyznę, który niesamowicie przypominał Filip. Ten sam trochę krótszy wąs. Pewnie tez nje jedna pizda trząsł. Tak samo ciemna skóra, pewnie umysł tez. To było pewne. To on. Jego, jedyny i niepowtarzalny ojciec.

-Synu to ty?- wypowiedział mężczyzna zaszokowany, gdy tylko zobaczy podchodzącego do niego Filipa.

-Tato!-krzyknął uradowany Filip.

-Synu!-odparł mężczyzna tuląc Fifiego do serca.

-O kurwa, Drake!-krzyknął Quebo.

Dywany i Truskawki |Taconafide|Where stories live. Discover now