|2

1.3K 68 20
                                    

Rozmowa z Baekhyunem bardzo dobrze się kleiła. Opowiedziałam mu dlaczego tak spieszyłam się rano a także powiedziałam mu trochę o moim pochodzeniu.

— Więc mówisz, że jesteś Koreanką, ale jesteś Australijką, tak?

— Tak. To znaczy... Urodziłam się w Korei, ale moi rodzice pochodzili z Australii.

— Więc dlaczego akurat Korea?

— Moi rodzice chcieli mi zapewnić dobrą przyszłość. Wiedzieli, że spotkam tu bardzo miłych i przystojnych chłopaków.

— Twoi rodzice byli więc bardzo inteligentni — mruga do mnie chcąc mi powiedzieć tym coś w stylu "1:0".

— Niestety są wyjątki... — 1:1.

— Ja natomiast zawsze myślałem, że dziewczyny pochodzące z Australii potrafią chodzić i wiedzą, że nie przechodzi się na czerwonym świetle — mówi pewny siebie upijając łyk kawy.

.

(Tak, to kropka nienawiści.)

— Natomiast ja myślałam, że...

— Hej, hej, hej! Spokojnie! — przerywa mi śmiejąc się. — Nie myśl już tyle, bo się zmęczysz.

Udaję obrażoną na co on znowu zaczyna się śmiać. Nie mogąc jednak napatrzeć się na jego uroczy uśmiech dołączam do niego.

Nagle jego telefon zaczyna drgać i załącza się ekran pokazując kontakt o nazwie "Happy Virus". Czarnowłosy odbiera połączenie.

— Tak? — nie chcąc być wścibska wyciągam swój telefon z kieszeni i sprawdzam swoje wiadomości. To nieuprzejme podsłuchiwać czyjąś rozmowę. Nieuprzejme na pierwszym spotkaniu. Natrafiam na spam wiadomościami od Baeli.

Od Wiecznie Nieogarnięta:

"Hej!"

"Co tam?"

"Co robisz?"

"W sumie... Mogłabym do ciebie dzisiaj przyjść, chociaż sama nie wiem... Trochę mi się nie chce"

...

Postanawiam jej odpisać...

Do Wiecznie Nieogarnięta:

"Jak się już zdecydujesz czy ci się chce to możesz przyjść o 14 ;p"

W tej samej chwili Baekhyun odkłada swój telefon. Udało mi się nie podsłuchiwać.

— Niestety muszę już lecieć.

— Kiedy nauczyłeś się latać? — chłopak uśmiecha się złośliwie. Nie doczekuję się jednak kolejnego pocisku.

— Miło się ciebie ratowało. Do zobaczenia — mruga do mnie zakładając z powrotem kaptur i okulary, wstaje i wychodzi z kawiarni. Dopiero wtedy dociera do mnie, że to ja będę musiała zapłacić za jego kawę. Baekhyun stoi przy oknie i widząc moją reakcję posyła mi buziaka. Ignoruję to i po zapłaceniu za mnie i za tego kogoś, także wychodzę z kawiarni tym razem na serio udając się do domu.

***

O dziwo do domu wracam bez jakichkolwiek przeszkód. Żadnych czerwonych świateł i niespodziewanych samochodów a także same proste chodniki. Żyć nie umierać!

Udaję się do mojego mieszkania, które znajduje się na pierwszym piętrze i wchodzę do środka. Idę do mojego ulubionego pomieszczenia, którym jest kuchnia i zauważam, że już jest 13.40. 20 minut zanim wkroczy do mojego domu istne tornado...

14.55 — dzwonek do drzwi. Jak zwykle baaardzo punktualnie...

— Proszę! — zawsze zostawiam otwarte drzwi, kiedy ma przyjść Baeli, a ona zawsze nie słyszy kiedy mówię, że ma wejść...

— Dzień dobry! — Baeli uśmiecha się promiennie i wchodzi do środka, kiedy tylko otwieram jej wrota do mojego mieszkania. — Tak, ja też się za tobą stęskniłam. Masz coś do jedzenia?

Zaczyna się...

— Jak poszła rozmowa o pracę? — Baeli siada na kanapie w salonie zajmując przy tym połowę miejsca. W ręku trzyma całą miskę ciasteczek. Próbuję się wcisnąć obok niej i biorę połowę ciasteczek dla siebie.

— Sama nie wiem... — odpowiadam biorąc w tym czasie gryza. — Za kilka dni mam dostać wiadomość.

— Lepszego dekoratora w okolicy nie znajdą! Okey... Jak minął ci dzień? Bo widzę, że nie najlepiej. To przez tę rozmowę?

— Nie. Po prostu... Ten dzień był strasznie pokręcony. Najpierw przebiegłam po czerwonym świetle i prawie mnie przejechał samochód, ale Baekhyun mnie uratował i potem...

— Hej! Poczekaj! — Baeli tak się poruszyła, że prawie wyrzuciła szklane naczynie na podłogę.— Jeszcze raz. Tylko teraz wolniej i ze wszystkimi szczegółami proszę. Och i nie masz może jakichś pomarańczy? Wiesz, że je uwielbiam! — wywracam oczami, ale po chwili przychodzę z kuchni z kolejną misą pomarańczowych owoców.

— Też cię kocham! A teraz opowiadaj!

Zaczynam jej opowiadać zdarzenia z całego dnia, oczywiście ze szczegółami, tak jak prosiła. Jedynie pomijam moją rozmowę z Baekhyunem, której przebieg nie powinien jej interesować.

— Masz jego numer? — pyta po całej historii. W misce nie zostało ani jednego kawałka pomarańczy. Zjadła wszystko sama...

— Nie przyszło mi to głowy... Ale znając moje szczęście...

— Pewnie wpadniesz na niego na ulicy — dokańcza za mnie przyjaciółka.

Back to you | Baekhyun ✔️Where stories live. Discover now