Byłoby przesadą stwierdzić, że Dean wyrobił sobie nawyk. Te momenty zdarzały się zbyt rzadko, by mogły się w niego przerodzić. Wciąż jednak czasem prosił Casa, by ten powiedział coś w obcym języku – oczywiście tylko po to, żeby się pośmiać, a przynajmniej tak sobie wmawiał. Mimo to w jego brzuchu coś trzepotało, kiedy Cas wymawiał "r" na różne sposoby, podkreślał spółgłoski albo wydawał dźwięki, jakich Dean nigdy w życiu nie słyszał.
Cas nie zawsze jednak robił to z wdziękiem. Zwłaszcza o poranku. Tak jak na przykład w tej chwili, kiedy siedział przy stole kuchennym, wbijając mordercze spojrzenie w kubek z kawą, podczas gdy Dean smażył jajka i bekon na śniadanie.
– Dzień dobry, Cas.
Odpowiedziało mu nieprzyjazne chrząknięcie.
– Hej, Cas.
Cas wymamrotał coś, co Dean postanowił od biedy przyjąć za „co?”
–Jak mówi się dzień dobry po francusku?
Cas spojrzał na niego.
– Il est huit heures du matin. Va te faire foutre.*
Dean mrugnął.
– Mogę się mylić, ale wydaje mi się to zbyt długie, by było prawdziwe.
– C'est-ce qu'il a dit* – wymamrotał Cas w swój kubek, wyglądając na trochę zbyt zadowolonego z siebie.
Rzecz w tym, że Dean nie był idiotą; potrafił zauważyć, kiedy przekracza granice w irytowaniu Casa (Sama też, ale jego granice miał akurat głęboko gdzieś). Ale co mógł poradzić na to, że uwielbiał brzmienie tych słów – prawdopodobnie samych obelg – wydobywających się z ust Casa. Zaczynał myśleć, że może ta obsesja na punkcie języków dotyczyła bardziej ust Casa niż języków.
Dean zgarnął jajecznicę i bekon na talerz Casa.
– Masz. Bo jestem świetnym przyjacielem. Nawet mimo tego, że oczerniasz mnie po francusku. Przejrzałem cię.
Cas zmierzył go spojrzeniem na pół poirytowanym, na pół przepraszającym.
– Merci* – odpowiedział szorstkim głosem, wbijając widelec w jajka.
– Nie ma za co – Dean wycelował w niego szpatułką. – Widzisz, to zrozumiałem.
Cas uśmiechnął się.
– T'es beaucoup plus intelligent que tu ne le penses.*
Dean zarumienił się lekko, bardziej z powodu głosu i wyrazu twarzy Casa niż nieznanych mu słów.
– Hej. Nie żartuj sobie ze mnie.
– Nie żartuję – odrzekł szczerze Cas. – Myślałem, że lubisz słuchać języków obcych.
– Touché* – przyznał Dean. No co, kurwa? On też umie po francusku. – No dalej, pobij to.
Cas odgryzł kawałek bekonu, rozmyślając. Jego wzrok cały czas utkwiony był w Deanie. W końcu uśmiechnął się do swojej kawy. Dean pomyślał, że wygląda wręcz nostalgicznie.
– J'aime quand tu cuisines pour nous. Tu prends tellement soin des autres, Dean. Ton coeur est immense.*
– Te sortir des enfers est la meilleure chose que j'ai faite de toute mon existence – ciągnął Cas, a ton jego głosu stał się bardziej gwałtowny. – Bon, ça, et devenir ami avec toi. Mais cela est plus ton cadeau que ma prouesse.*
Dean słuchał w milczeniu, bo nic innego nie wydawało się odpowiednie. Cas również zamilkł na chwilę, by dokończyć śniadanie, które zrobił mu Dean – w skupieniu i z uznaniem.
– Wiesz co, powinieneś zacząć uczyć się języków – powiedział w końcu Cas. – Jesteś bystry i masz dobre ucho. Nasza rozmowa mogłaby przestać być tylko moim monologiem.
– Może kiedyś. – Dean potarł nerwowo kark, a czubki jego uszu zaróżowiły się lekko.
Cas potrząsnął czule głową.
– T'es aussi têtu que tu es beau.*
_______________
Et voilla! Hejka w drugim rozdziale! Oto spis użytych przez Castiela zwrotów:
* 1. Jest ósma rano. Pierdol się.
2. Tak powiedział. (That's what he said brzmi lepiej XD)
3. Dziękuję.
4. Jesteś o wiele mądrzejszy niż myślisz.
5. Jestem wzruszony.
6. Kocham, kiedy dla nas gotujesz. Bardzo dbasz o innych, Dean. Masz wielkie serce.
7. Wydostanie cię z piekła było najlepszą rzeczą, jaką zrobiłem w całym moim życiu. [...] No i zaprzyjaźnienie się z tobą. Ale to jest bardziej prezent od ciebie niż mój wyczyn.
8. Jesteś tak uparty, jak i piękny.
YOU ARE READING
Five Times Castiel Spoke To Dean In a Foreign Language TŁUMACZENIE PL
Fanfiction"Myśląc o wszystkim z perspektywy czasu, Dean zastanawiał się, dlaczego nie wydarzyło się to wcześniej. W końcu Cas żyje już bardzo, bardzo długo i prawdopodobnie widział już kawał świata. Dean przypuszczał, że skrzydła są przy tym dość pomocne." (...