Rozdział 3

143 10 1
                                    

Obudził mnie brat krzycząc coś do ucha. 

-Luna wstawaj!

-Ciszej bo obudzisz... innych? A no tak tylko ja nie jestem porannym ptaszkiem 

-Dzisiaj testy pamiętasz? - spytał

-Co? A tak, tak - ziewnęłam

-Oj Luni wstawaj i szykuj się ja będę czekać na zewnątrz - powiedział i wyszedł

Ubrałam się w białą koszulkę z napisem GOOD GIRL oraz dżinsowe krótkie spodenki. Moje brązowe, długie do pasa włosy rozczesałam, a jako ozdobę wzięłam mój kochany naszyjnik z łapaczem snów. Wyszłam na zewnątrz. Josh rozmawiał z jakąś wysoką, szczupłą blondynką. To na pewno Alice - córka Afrodyty. Szczerze wątpiłam w flirciarskie umiejętności mojego brata, a jednak Alice na pożegnanie pocałowała go w policzek. Widziałam, że Josh się w niej zabujał, a i on chyba wpadł jej w oko. Kiedy Alice odeszła oparłam się o werandę i zaczekałam aż mój braciszek się otrzęsie. Po paru chwilach Josh szedł w moim kierunku z wielkim uśmiechem.

-Co tak się gapisz? - spytał

-Nic, nic. Chodźmy bo Chejron się wkurzy - odparłam i razem z bratem szłam w stronę Wielkiego domu. Nie zdążyłam nawet zapukać ponieważ drzwi się otworzyły, a w nich stanął Cody. 

-Luni - powiedział trochę zakłopotany

Cody cześć. Co ty tu robisz? - spytałam 

-Jak coś będę w środku - szepnął mi na ucho Josh i wszedł do środka

-No więc? - spytałam łagodnie 

-No więc... Chejron mnie tu wezwał w sprawie testu dla ciebie - wyjaśnił nie pewnie 

-Co? Po co ciebie ? - spytałam szczerze zdziwiona 

Ten tylko wzruszył ramionami i sobie poszedł. Weszłam do środka. Usiadłam obok brata na kanapie.

-No więc... Poprosiłem jednego członka każdego z domków aby napisał pytanie na kartkach, które trzymam w ręce. Możemy zaczynać? - spytał, a my pokiwaliśmy twierdzonco głowami.

-Dobrze. Pierwsze pytanie z domku Aresa. Czy macie ochotę czasem - chrząknięcie - wyrządzić komuś wielką krzywdę? Nie ukrywam tu jest napisane odrąbać komuś łeb, ale chyba wiecie o co chodzi. 

-Bez przesady - powiedzieliśmy to równocześnie po czym zaczeliśmy się śmiać 

I tak pytania szły dalej. Kiedy już skończyliśmy rozeszliśmy się. Josh poszedł najprawdopodobniej do Alice, a ja poszłam się przejść. Szłam zamyślona przez cały obóz. Nagle ktoś wpadł na mnie. Upadłam na ziemię.

-Przepraszam - powiedział przejęty brunet wyciągając do mnie rękę. Chwyciłam ją i wstając powiedziałam 

-Nic się nie stało. Ty jesteś? - spytałam gdyż nie rozpoznałam zielonookiego. 

-Mam na imię Iwo i jestem tu nowy 

-Luna. Jeśli chcesz mogę cię oprowadzić po obozie - zaproponowałam 

-Było by super - odparł z uśmiechem na twarzy.

Kiedy skończyłam oprowadzać nowego obozowicza ujrzałam Josh'a, który siedział wtulony w Alice. 

-Takie pary zawsze wywołują, że świat jest piękniejszy - szepnął Iwo.

Spojrzałam na niego wzrokiem, który mówił : Czy ty aby na pewno jesteś zdrowy? 

-Powiem szczerze miłość to jedno z tych uczuć, których nigdy nie zrozumiem - odpowiedziałam i ruszyłam w stronę przeciwną niż zakochana para. Po chwili dołączył do mnie Iwo.

-To musisz być chyba córką Hadesa bo on nie ma serca - oznajmił zielonooki.

-Doprawdy? - usłyszałam oburzony głos Cody'ego. Odwróciłam się.

-Cody. Co tam? - spytałam zdenerwowana.

On tylko posłał mi wzrok mówiący: " Kim jest ten idiota który stoi obok mnie?!".

 -To jest Iwo- wskazałam na bruneta. 

Oboje posłali sobie morderczy wzrok.

-To co cię tu  sprowadza? - spytałam aby rozluźnić atmosferę.

-Chejron cię wezwał - odpowiedział poważnie 

-Ciekawe czego chce - powiedziałam cicho - pa Iwo - dodałam i razem z synem Hadesa ruszyłam w stronę Wielkiego domu.

Zapukałam i weszłam do środka. Ujrzałam Josh'a siedzącego na kanapie. 

-Skoro jesteśmy prawie w komplecie... 

Nagle wparował Iwo.

-Cześć - powiedział

-Cześć - odparłam, a brunet usiadł obok mnie.

-No skoro jesteśmy już w komplecie mogę ogłosić, że Iwo jest synem Apolla, a ty Luna i Josh... - przybrał minę jakby zobaczył ducha.

-Luna - szepnął Iwo.

-Co? - spytałam także szeptem.

Luna, Josh oto znak, że jesteście dziećmi Zeusa - powiedział Chejron.

Spojrzałam w górę. Nad moją i brata głową był znak zielonego pioruna.  


Przepraszam, że rozdział nie pojawił się z rana, ale miałam małe problemy osobiste. Mam nadzieję, że ten rozdział przypadnie wam do gustu. Bardzo prosiłam bym, abyście wychwycali i pisali w komentarzach błędy jakie mogły by zajść w tekście. Do zobaczenia za tydzień. 

~MK~ 

Olimp - Obóz PółkrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz