Rozdział 8

87 3 10
                                    

Małe Info. Piszę to drugi raz i mam nadzieję, że tym razem Wattpad nie uzna tego za coś złego i nie usunie mi tego rozdziału. Nie mam pojęcia, ale tak ta część została wcześniej usunięta. Nie macie pojęcia jak się wkurzyłam bo ten rozdział jest na prawdę długi i nie chce mi się go przepisywać. Pozdrawiam i życzę miłego czytania.

Spojrzałam na zegarek. Była 7:00. Nie miałam najmniejszej ochoty wstawać więc jeszcze bardziej owinęłam się kołdrą. 

-Zły dzień? - usłyszałam pytanie mojego brata wychodzącego z łazienki.Ja w odpowiedzi coś mruknęłam pod nosem. Josh podszedł do mnie i jednym ruchem ściągnął ze mnie kołdrę. 

-Josh daj mi spokój - powiedziałam chowając głowę pod poduszkę. Ten złapał mnie za nogę ściągając z łóżka. Z hukiem wylądowałam na podłodze. 

-Josh! - krzyknęłam wstając i goniąc go po całym domku. W końcu rzuciłam w niego poduszką. 

-Oż ty - uśmiechnął się i tym razem rolę uciekiniera przejęłam ja. Zamknęłam się w łazience. On jeszcze chwilę próbował ją otworzyć grożąc mi, że i tak mnie dorwie. Kiedy nastała cisza usłyszałam, że ktoś puka do drzwi. Usłyszałam kroki, a następnie dźwięk otwierających się drzwi.

-Jest Luna? - usłyszałam głos który wrył mnie w ziemię. To był Iwo.

-Em... jest na spacerze i nie wiem kiedy wróci - odparł Josh

-Okej. Jak wyjdzie z łazienki to powiedz jej, że chcę z nią porozmawiać.

Kiedy usłyszałam dźwięk zamykających się drzwi wyszłam z łazienki. 

-Dzięki. Na ciebie można liczyć - powiedziałam kładąc się na łóżku.

-Chyba nie myślisz, że ominie cię kara - oznajmił

ja tylko krótko się zaśmiałam patrząc w sufit. 

-Dobra to o co poszło? - zapytał brunet

Zmarszczyłam czoło udając, że nie mam pojęcia o co chodzi.

- Udawaj, że nic nie wiesz. Rzeczywiście to pomoże - powiedział

-Powiedz mi jedno. Czemu musisz być aż tak sprytny? - zapytałam udając zawiedzioną

-Powinnaś się cieszyć, że masz takiego mądrego, przystojnego, seksownego i wspaniałego brata - powiedział ścieląc łóżko.

Ja tylko się uśmiechnęłam przewracając oczami.

-Wstawaj i szykuj się. Przecież nie będziesz leżeć przez cały dzień w łóżku - oznajmił

-Bo co? - zapytałam pewna siebie

-Bo wyniosę cię w samej piżamie na zewnątrz i zamknę dom na cały dzień - zagroził

-Nie jesteś w stanie - odparłam kpiąco

-Chcesz się przekonać? - zapytał podchodząc do mnie

-Dobra, dobra już wstaję - powiedziałam i uniosłam ręce w geście obronnym.

Powlekłam się do łazienki. Pół godziny później byłam całkiem gotowa. postanowiłam, że na początek poćwiczę trochę na arenie. Oczywiście przed wyjściem rozejrzałam się przez okno czy nie ma osoby, która nie potrzebnie podniosła by mi ciśnienie. Mój wzrok nie napotkał się na taką osobę więc stwierdzając, że teren jest czysty wyszłam na zewnątrz kierując się na arenę. Nie wdając się z nikim w konwersację wzięłam swoja ulubioną broń mianowicie dwa sztylety. Najpierw musiałam je dokładnie wyczyścić i naostrzyć. Kiedy wyszłam na arenę moją uwagę przykuł wysoki brunet siedzący w kącie z spuszczoną głową i smutnym wyrazem twarzy. Tak, to był Iwo. Przewróciłam oczami kiedy on podniósł głowę i spojrzał na mnie. Odwróciłam wzrok. Kątem oka widziałam, że chłopak się zerwał i szedł w moim kierunku. Przez tą świadomość przeszedł mi dreszcz po plecach co nie zdarzało mi się często. 

Olimp - Obóz PółkrwiWhere stories live. Discover now