Taniec gwiazd

26 9 0
                                    

Po złapaniu kilkunastu snów Arilen zawrócił łódkę.

— Wracamy? — spytała Aileen markotnie. Siedziała, podpierając rękami brodę, zapatrzona w piękną dal. Chmury mieniły się tysiącami kolorów, jakby cały czas trwał tu zachód słońca. Drżące uciekające sny pojawiały się co jakiś czas, szybując.

— Nie do końca, jeśli chcesz jeszcze jedną podróż. Do gwiazd.

— Tak! — zawołała z radością.

Arilen wypowiedział kilka słów i łódka wraz z nimi zniknęła.
Pojawili się na ciemnym niebie, w koło było pełno świateł.
Podpłynęli bliżej i dziewczynka dostrzegła, że te światła to ludzkie postacie. Mężczyźni i kobiety.

Najbliższa postać miała złote włosy i szatę.

Aileen krzyknęła ze zdumienia. Jak to możliwe? W jej świecie mówiono, że gwiazdy to wielkie kule ognia. A tutaj? To latający ludzie!

Gwiazda odwróciła się do nich i trochę przygasła, tak by mogli bez mrużenia oczu na nią patrzeć.

— Witaj, Arilenie — powiedziała postać.

— Witaj, Serisie — odpowiedział mężczyzna — To Aileen.

- Ale się dobraliście imionami. Prawie takie same — zaśmiała się przyjaźnie gwiazda.

— Bez przesady.

— Przyszliście w sam raz na taniec gwiazd.

— Wiem.

Aileen już chciała zapytać o ten taniec, gdy właśnie światła zaczęły się poruszać. Najpierw powoli, a potem coraz szybciej. Taniec był dziki i gwałtowny, co nie do końca pasowało do gwiazd, ale było piękne.

Aileen była zachwycona, nie mogła oderwać od nich oczu.
Światła zbliżały i oddalały się od siebie. Czasem wydawało się, że zlewały się w jedną świecą kulę. Chwilami widać było ich ludzkie postacie, które szybko znikały w blasku.

Aileen w świetle gwiazd wyglądała niesamowicie. Czarne włosy lśniły, a blada twarz jaśniała, co wręcz upodabniało ją do gwiazd.
Najpierw uśmiech, a potem skupienie zawitało na jej twarzy, co spowodowało, że wyglądała doroślej, a raczej dojrzalej, jakby widziała coś poza tymi gwiazdami, jej oczy w tym czasie były głębią, w której można było się zatopić, nie znajdując dna.
Arilen, gdy tak na nią patrzył, był zachwycony, to zdarzenie zdarzało się raz na kilka tysiącleci i obiecał sobie, że na wszystkie z nią będzie tu przylatywał, by tylko ujrzeć to niespotykane zjawisko, taką zmianę wyglądu.


Łódka zmaterializowała się w pokoju. Wrócili do i tak niezwykłej, rzeczywistości.
Aileen od razu wyskoczyła z łódki i położyła się na łóżku.

- Jutro na targu kupimy ci jakieś ubrania — powiedział Arilen.

Ale dziewczynka nie odpowiedziała, była tak zmęczona, że zdążyła usnąć, więc Arilen podszedł do niej i przykrył ją kołdrą.
Tym razem nie otworzył snu, było to niepotrzebne, on już był w niej i na razie nie potrzebowała innego.
Potem sam się położył.

Nie był jakoś bardzo zmęczony, ale nie miał co innego robić. Sny do słoików chciał powsadzać z Aileen.

No właśnie, co za dziewczynka. Z nią jest zupełnie inaczej, myślał.

Blask księżyca oświetlał jej bladą twarz. Był ciekaw, skąd naprawdę pochodzi. Przecież do tamtych ludzi, gdzie mieszkała, nie pasowała. Tam wszyscy mieli jasne włosy, niektórzy brązowe. Czarnych nikt. Może pochodziła z Ergen? Nie, oni mają śniade twarze, a jej jest blada, tylko włosy są podobieństwem. A z tego miasta? Tu jest całkowita mieszanka ras. Może stąd pochodzi? Albo może z Ceinny... Ech, jutro się popyta kilku osób, co sądzą na ten temat...
Znużony wreszcie usnął.

Aileen obudziła się, gdy słońce było już wysoko na niebie. Dochodziła dwunasta, ale dziewczynka o tym nie wiedziała.
Rozejrzała się po pokoju i zobaczyła, że Arilena nie ma.
Wyskoczyła z łóżka, pomyślała, że poszedł na dół i za chwilę przyjdzie. Czuła, bo nie było lustra, że jest potargana i jeszcze to ubranie...
Ale Arilen chyba mówił coś o zakupie ubrań, a może to był sen? Aileen nie była tego pewna.

Podeszła do okna i otworzyła je. Od razu poczuła rześkie powietrze i nieznany jej zapach.
Teraz w mieście był duży ruch. Na widocznym z daleka placu było pełno stoisk i straganów, a na uliczkach wielu ludzi. Jedni szli powoli, drudzy biegli gdzieś się śpiesząc.
Słyszała krzyki, piosenki, głośne rozmowy, wszystko się zlewało w gwar.
Nie mogła się doczekać, kiedy będzie mogła tam wyjść. To było niezwykłe. Niby przypominało jej miasto, a jednak nie.

Po kilku minutach stwierdziła, że zejdzie na dół i poszuka Arilena. W końcu ile mogła na niego czekać?
Wyszła i zbiegła po schodach. Od razu zobaczyła sprzedawcę snów, który rozmawiał z nieznanym jej człowiekiem.

Średniego wzrostu blondyn mógł mieć z trzydzieści pięć lat. Ubrany był w ciemne, kilku miejscach dziurawe spodnie i lekko przybrudzoną białą bluzkę. Opierał się o ścianę, jego twarz wyglądała na zmęczoną. Lśniące oczy były jednak bardzo ożywione, przeczyły jego wykończonemu wyglądowi.

Aileen niepewnie do nich podeszła. Nie czuła się zbyt dobrze z powodu swojego wyglądu i nie miała ochoty się tak pokazywać, ale nie miała wyjścia.

Od razu spostrzegły nieznany mężczyzna. Patrzył na nią z życzliwym zainteresowaniem. Była ciekawa, o czym rozmawiają, ale Arilen również ją dostrzegł i umilkł.

— Dzień dobry, Aileen — powiedział z uśmiechem.

— Dzień dobry — odpowiedziała mu tym samym.

— Zadziwiające — powiedział obcy człowiek — Jesteś istną mieszanką genów. Ergonka, Ceinka. Idealnie pasujesz do Estrellas. Wyglądasz jak prawdziwa Estrellanka.

Dziewczynka patrzyła na niego zszokowana, niby wszystko zrozumiała, oprócz tych dziwnych nazw, ale myślała, że nie jest stąd. Mężczyzna mówił dalej, ale ona już nie słuchała.

— Jak to? — wyjąkała.

Arilen dostrzegłszy, co się dzieje, przytulił ją mocno. Było to dla niej trudne, choć tak naprawdę wśród tamtych ludzi nie miała przyjaciół.

— ... Jednak możesz być z innych krajów, których nie znam. Muszę przyznać, że masz oryginalną urodę.

— To jest Delis, poinformuje odpowiednie osoby o moim przybyciu — przedstawił dopiero teraz mężczyznę Arilen, przerywając tym jego nagłe zainteresowanie dziewczynką.

Aileen wpatrywała się w niego, nadal zdumionymi, oczami. Jej myśli odbiegały do ledwo zapamiętanych rodziców.

Sprzedawca snówحيث تعيش القصص. اكتشف الآن