Rozdział 1

70 3 0
                                    

-

Wstawaj Larissa! - usłyszałam głos mamy.

Początkowo nie wiedziałam co się dzieje. Dlaczego mam mnie budzi? Przecież nie idę dziś do szkoły, bo są wakacje. A no tak, wakacje! Zapomniałam, dziś jedziemy na Hawaje! Jeszcze nigdy nie byłam na Hawajach, więc bardzo się cieszę z tego wyjazdu. Bardzo dużo podróżujemy i nie wiem jakim cudem jeszcze tam nie byliśmy. Ale dziś to się zmieni, a właściwie nie dziś a za trzy dni, gdyż dopiero wtedy tam dotrzemy. Tym razem nie polecimy naszym odrzutowcem jak zazwyczaj, a kamperem. Wymyślił to kolega taty, który też z nami jedzie. Dziwne jest to, że tata zna się z nim od kilku ładnych lat a ja widziałam go może ze cztery razy. Wiem o nim tylko tyle, że nazywa się Nicholas Young, jest nieziemsko bogaty i ma syna w podobnym wieku do mnie, który nazywa się tak samo jak on. Zawsze uważałam, że nadawanie dzieciom imion takich samych jak mają ich rodzice jest troszeczkę dziwne, no ale cóż ich wybór.

Zeszłam na dół, do jadalni. Na stole było już przygotowane śniadanie. Nasza gosposia Eva jest najlepszą kucharką na świecie, więc nie dziwę się, że nikt nie zauważył, że weszłam bo wszyscy byli zajęci jedzeniem.

- Dzień dobry! - powiedziałam radośnie.

- Dzień dobry, kochanie. - odpowiedział tata - siadaj i zjedz coś zanim pojedziemy.

Usiadłam więc za stołem obok mojej starszej siostry Hedwigi, oprócz niej mam jeszcze trzy młodsze siostry Daisy, Rose i Charlotte. Wszyscy byliśmy podekscytowani wyjazdem, zwłaszcza, że nigdy wcześniej nie podróżowaliśmy kamperem. Po śniadaniu, poszłam się przebrać i umyć. Nie wiedziałam co założyć, w czym mi będzie najwygodniej. Wymyśliłam wiele wariantów. Ostatecznie jednak postawiłam na czarne jeansy, czarną koszulkę i czarne trampki. Wiem, dużo tego czarnego, ale zazwyczaj właśnie tak się ubieram, taki mój znak rozpoznawczy. Zrobiłam jeszcze tylko lekki makijaż i byłam gotowa do drogi. Wyszłam więc przed dom gdzie byli już prawie wszyscy, oprócz Hedwigi oczywiście, gdyż ona zawsze musi wyglądać zjawiskowo, więc potrzebuje czasu aby ten stan osiągnąć. Wszyscy zaczynaliśmy się niecierpliwić, no bo ile można czekać? Nasz kierowca Sam, już zdążył włożyć wszystkie walizki do bagażnika, a jej nadal nie było. Zdenerwowana poszłam po nią do jej pokoju. Gdy weszłam właśnie kończyła makijaż.

- Co ty tak długo robisz? - zapytałam - Wszyscy na Ciebie czekamy .

- Musiałam się przygotować. Widziałaś jak wygląda Nicholas Young junior?

- Nie, nie widziałam. A co to ma do rzeczy?

- A no to, że mam w planach go poderwać.

Boże, ona tylko o jednym.

- Dobra, chodź już. Wyglądasz pięknie.

- Dzięki. Pokazać ci jego zdjęcie?

- Nie trzeba. Zobaczę go na żywo jeszcze dziś.

-Jak chcesz.

W końcu wyszłyśmy z jej pokoju. Wszyscy juz czekali w samochodzie. Wsiadłyśmy do środka i Sam ruszył. Z państwem Young mieliśmy się spotkać dopiero za kilka godzin gdyż wyruszyli wczoraj, bo musieli załatwić kilka spraw po drodze.

****

Nareszcie dojechaliśmy na stację benzynową, na której mieliśmy się spotkać Youngami. Hedwiga całą drogę męczyła mnie opowiadaniem o Nicholasie.

Wysiadłam z auta i poszłam wszystkim kupić kawę, a Rose i Charlotte gorącą czekoladę. Po długim wyczekiwaniu w końcu udało mi się kupić napoje. Gdy wychodziłam bardzo uważałam aby nie wylać ani kropli, dlatego nie zauważyłam nadchodzącego chłopaka, z którym się zderzyłam.

- Uważaj jak leziesz! - krzykną nieznajomy.

- Ja! To ty na mnie wpadłeś! - odpowiedziałam starając się zachować spokój.

- Przez ciebie mam całe brudne ubranie.

Zagotowałam się w środku, jednak zignorowałam jego uwagę i odeszłam. Wyszłam na dwór i zauważyłam, że państwo Young już przybyli. Nigdzie nie widziałam ich syna jedynie jakąś dziewczynę. Podeszłam do nich i przywitałam się. Pan Young podał mi dłoń i powiedział:

- Dzień dobry, Larissa. To moja żona Ana - wskazał na wysoką, szczupłą kobietę o ciemnych włosach i niebieskich oczach, która stała obok niego.- A to Maya przyjaciółka mojego syna, który gdzieś się zapodział - tym razem wskazał na niewysoką dziewczynę o rudych, falistych włosach.

-Miło mi. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.

Nagle usłyszałam głos taty:

-Larissa dlaczego jesteś cała mokra i gdzie jest kawa?

- Jakiś idiota wpadł na mnie gdy wychodziłam. - powiedziałam gniewnie.

- No niestety będziemy musieli obejść się smakiem.

Wtem podszedł do nas chłopak i powiedział:

- A ty co tu robisz? Mało ci, że wylałaś na mnie kawę?

- No właśnie miałam zadać to samo pytanie.

- Chwila, chwila to wy się znacie? - zapytał mój tata.

- To on na mnie wpadł w sklepie - odrzekłam.

- Ja?! To chyba ty na mnie wpadłaś - powiedział zdenerwowany chłopak.

- Przestańcie się kłócić. Chcecie tak spędzić całe wakacje?

Początkowo nie rozumiała o co mu chodzi, jednak gdy pan Young zwrócił się do chłopaka po imieniu wszystko zaczęło robić się jasne. To był jego syn - Nicholas Young junior.

Magiczne wakacjeWhere stories live. Discover now