Kontynuacja książki ''Tatuś''
Młoda dziewczyna zaszła w ciążę, ale zanim się o tym dowiedziała to ojciec dziecka ją zostawił. Przygarnął ją przystojny szatyn i zadeklarował bycie ojcem dziecka...Czy dziecko to doceni?
¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.
*Łukasz*
Byłem załamany i przerażony. Moje dwie dziewczynki były zagrożone.
Mogłem tylko przez szybę oglądać jak Anastazja rodzi. Nie pozwolili mi tam wejść. Słyszałem wszystkie krzyki mojej żony, ale martwiłem się też o swoje dzieci, które siedziały na korytarzu. Chłopcy przeżyli szok widząc to wszystko, a Joasia...moja kochana córeczka. Nią to wstrząsnęło. Na pewno nie podejrzewała, że Piotrek jest do tego zdolny. Sam nie sądziłem, że posunie się aż tak daleko i zgwałci moją żonę. Jak o tym pomyślę to mam ochotę go zabić.
Ale byłem trochę spokojniejszy, jeśli chodzi o Asie. To co mi powiedziała po tym jak aresztowali Piotra było najpiękniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek słyszałem. Na dodatek nie była teraz sama. Miała Pawła, a on nie był taki zły. Pomógł mi dzisiaj i zajął się potem moją żoną. Cieszyło mnie to, że Joasia ma takiego kogoś przy sobie. Teraz jestem pewny, że jak ja nie będę w stanie jej obronić to ma swojego obrońcę. Ale jak ją tknie to nie ma takiej siły, żebym mu nie przypieprzył.
Nagle krzyki ucichły. Rozglądałem się po sali i ujrzałem na rękach lekarza małą istotkę. Była malusieńka, ale jedno mnie niepokoiło. Nie słyszałem jej płaczu.
Dobijałem się do sali jak szaleniec. Dobiegał mnie płacz Anastazji i obawiałem się najgorszego.
W końcu pielęgniarce nie udało się mnie zatrzymać i wpadłem do sali.
- Co pan tu robi?- oburzył się lekarz
- Co się dzieje?! Co z moją córką?!- krzyczałem i rozglądałem się. Dopiero teraz dostrzegłem, że Joasia ma ją na rękach.
Podszedł do niej, a żona była zapłakana. Gosia miała zamknięte oczka i zsiniałe usta. Była taka malutka, że ledwo było ją widać na rękach.
- Łukasz...Ona...Małgosia nie żyje!- rozpłakała się na dobre, a wręcz wpadła w histerię. Sam zacząłem płakać i wziąłem dziecko na ręce.
Była podobna do mnie, identyczny układ twarzy i rysy. Ale nosek był zdecydowanie po Nasi tak samo jak wargi. Była prześliczna i wyglądała jak kruszynka. Przytuliłem ją do siebie i płakałem.
Moja kolejna mała księżniczka...Nie żyła.
Lekarz w końcu zabrał mi dziecko i powiedział, że musi załatwić wszystkie formalności.
Mnie wygonili, a Anastazję zabrali.
Wyszedłem na korytarz do dzieci, nie dbałem na to jak wyglądałem i, że zobaczą mnie w takim stanie.
- Tato- zaczęła Joasia
- Co się stało?- zapytał Stasiu
- Wasza siostra...- zacząłem płakać - Nie żyje
Dzieci zaniemówiły. Joasia podbiegła do mnie i się przytuliła, tak samo jak chłopaki. Paweł podszedł do nas i pogładził Joasię po plecach. Moja królewna płakała tak samo jak chłopaki i ja. Pawłowi też widziałem zakręciła się łza w oku.
- A mama?- zapytała Joasia
- Zabrali ją- otarłem łzy i pociągnąłem nosem.
- Widziałeś Małgosię?- wychlipała Asia i wtuliła się w swojego chłopaka.
- Tak, jest prześliczna. Ma usta i nosek po mamie, a rysy twarzy po mnie. Jest jeszcze mniejsza niż ty Joasiu jak się urodziłaś
- Byłeś przy moim porodzie?- Asia się zarumieniła. Posłałem jej ciepły uśmiech.
- Oczywiście, przy każdym z was byłem. Przy tobie niestety nie mogłem wejść, bo mama była przywieziona z wypadku, ale siedziałem pod salą. I widziałem cię zaraz po porodzie- opowiadałem
- Jaka byłam?
- Malutka, ale większa niż Gosia- kiedy wypowiedziałem imię mojej drugiej córki to znowu się rozpłakałem. Przyszedł wtedy lekarz.
- I jak?- zapytał Paweł. Widać było po nim, że przejął się tym wszystkim, trzymał Asię za rękę i dodawał jej otuchy, za co byłem mu wdzięczny.
- Pani Wojtecka jest już na sali- oświadczył
- Można do niej wejść?- zapytała córeczka.
- Tylko mąż, sala numer 7- powiedział i poszedł. Odwróciłem się do dzieci.
- Poczekajcie tutaj, Paweł zajmij się nimi- poprosiłem i poszedłem do sali żony.
Chłopak skinął głową. A ja poszedłem do żony.
Leżała na łóżku i płakała. Podszedłem do niej i usiadłem na krześle. Płakałem razem z nią i złapałem ją za rękę. Spletliśmy palce i pocałowałem ją w dłoń.
- Kocham cię- wyszeptałem
- Dlaczego ona? Dlaczego ona musiała umrzeć?
- Kochanie, nie wiem. Nie mam pojęcia, ale musimy być silni dla dzieci- mówiłem, chociaż sam byłem załamany. To była moja córeczka.
- Ja...ja się broniłam Łukasz, broniłam i próbowałam ją chronić, ale on bił wszędzie. Nie, nie mogłam nic zrobić- rozpłakała się jeszcze bardziej
- Już dobrze, skarbie. Jestem przy tobie, jesteśmy razem, a Piotr już nam nie przeszkodzi.
Anastazja płakała, a ja nie mogłem nic zrobić. Sam płakałem i byłem tym wszystkim wstrząśnięty. Ale ona jako matka było wiadome, że przeżywa to gorzej. Mimo tego, że ja byłem ojcem i też było mi ciężko, też byłem załamany. To jednak ona odczuwała to mocniej i bardziej. W końcu przez tyle miesięcy nosiła ją pod sercem. Czuła jej ruchy, a na koniec jeszcze ten gnojek ją zgwałcił. Mało brakowało, a bym go po prostu zabił. Ale niestety on prawie mnie udusił. Dobrze, że przyjechała ta policja i go zabrała.
- Trzeba będzie ją pochować, zorganizować pogrzeb- mówiła jak nakręcona.
- Wiem Anastazja, wiem- mówiłem smutno
- Zajmiesz się tym?- poprosiła i pogłaskała mnie po policzku.
- Jasne skarbie. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Nie ważne na wszystko ja ciebie nigdy nie zostawię i zawsze będę cię kochać. I będę kochać każde nasze dziecko nie zważywszy na to czy żyje lub nie. Joasia, Mateusz, Stasiu i Małgosia to nasze dzieci i nikt oraz nic tego nie zmieni. Nic nas nie rozdzieli- mówiłem.
~*~ Helloł! Tydzień temu mnie nie było i rozdział dodał jeden ludź ( :* ) dlatego też nie było notki Ale mam nadzieję, że mnie nie zabijecie i dozyje dodania ostatnich rozdziałów hehe Dziękuje za wszystko ! Motywujecie mnie! Pozdrawiam i całuje Nataly :) :*