3

85 8 0
                                    

Czasem podejmujemy złe decyzje i robimy rzeczy, których w życiu byśmy się nie podjęli. Powody ku temu są różne, wszystko zależy od człowieka jakim jesteś. Jeśli twój charakter jest bliźniaczy Anastazji, nie powinno cię dziwić, gdy zobaczysz ją, przechadzającą się po pokoju z wachlarzem w dłoni, którym wykonuje dziwne akrobacje pod dyktando Marty.

— Ach, panienko, nie tak!

— Zatem jak, Marto? Robię dokładnie to, co ty!

— Ruch ma być miękki, jakbyś gładziła łeb Fryderyka – instruowała piastunka, poruszając własnym wachlarzem. Wszystko robiła z wdziękiem, trzepocząc przy tym rzęsami.

Anastazja powtórzyła, a raczej starała się powtórzyć ruchy, co skończyło się niespodziewanym rozwinięciem wachlarza. Zdenerwowana rzuciła złośliwy przedmiot na podłogę, a zaciekawiony Fryderyk od razu go dopadł. Sama opadła na łóżko z naburmuszoną miną. Marta skomentowała jej zachowanie spojrzeniem pełnym politowania.

— Co panienkę skusiło, by sięgnąć po wachlarz? Zawsze panienka mówiła, że to zabawka pustych niewiast – odezwała się w końcu Marta szczerze zaciekawiona. Mogłaby się spodziewać po królewnie wszystkiego, ale nie nauki języka wachlarzy.

— Książę Albert mnie skusił – odparła z pogardą. – Jeśli nie rozumie moich słów, może mowa ciała do niego dotrze.

I choć Marta nigdy tego nie robi, teraz wywróciła oczami. Nie potrafiła znaleźć słów na niewiarygodne pomysły Anastazji. Nie wiedziała czy była bardziej zażenowana, czy załamana.

— Ależ panienko! Wachlarze są pełne wdzięku, nie można ich skalać takimi zamiarami! – gorączkowała się kobieta, łapiąc się za głowę.

— Och, daj spokój, Marto! Lepiej pokaż mi jeszcze raz te ruchy – rozkazała Anastazja i wtedy piastunka nie mogła zrobić nic innego, jak kontynuowanie tej niezwykle męczącej lekcji. Podczas gdy ona mogła poczuć się jak szlachcianka, mimo swojego fartucha i ubogich spódnic, królewna porównałaby się do małpki w cyrku, którego oferowane rozrywki bardzo jej się nie podobały.

— Świetnie! Niech panienka poćwiczy jeszcze te ruchy tak, jak panienkę uczyłam: miękko i z wdziękiem! Potrzebna jestem w kuchni – powiedziała i opuściła komnaty.

Anastazja odgarnęła rozpuszczone włosy z ramion, by opadały jej długą falą na plecy. Kiedy Albert powiedział, że podoba się mu jej warkocz, przestała go czesać. Była gotowa męczyć się w upały, czując pot na karku niż związać je, robiąc przyjemność księciu. Zaborczość dziewczyny prawdopodobnie była kierowana czystą głupotą, ale nigdy nie ośmieliłaby się do tego przyznać, nawet doskonale zdając sobie z tego sprawę.

Anastazja wsunęła wachlarz za pasek sukni przewiązany w talii. Przypominało jej to chowanie miecza do pochwy przyczepionej u biodra. Marta powtarzała jej, że wachlarz jest bronią kobiety, jednak ta wolała władać ostrzem niż miękkim materiałem.

Wyszła z komnat i spacerowała korytarzem bez większego celu z Fryderykiem drepczącym u jej boku. Po kątach stali strażnicy z kamiennymi minami, wykonując tym samym swoje zadanie strzeżenia rodziny królewskiej. Kiedy Anastazja była małą dziewczynką, spędziła dużo czasu na próbowaniu wywołać jakąś reakcję u jednego z mężczyzn. Robiła głupie miny i opowiadała różne historie. Po wielu dniach prób w końcu się odezwał. A raczej wydał z siebie warknięcie. Ta zaniemówiła wtedy, a po chwili zapytała:

— Zrobisz tak jeszcze raz?

Jednak nie powtórzył tego, a Anastazja odpuściła. Teraz przechodziła obok nich obojętnie, nawet nie posyłając uśmiechów i nie starając się tym samym zburzyć ich profesjonalizmu. Strażnikom nie wolno było spoufalać się z członkami królewskiej rodziny.

PrzekoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz