Rozdział 3

13 2 0
                                    

Właśnie nadszedł ten moment, którego tak bardzo nienawidzę. Dzwoni budzik... Zaspana wzięłam szybko telefon do ręki i czym prędzej go wyłączyłam. Zwlokłam się z mojego o dziwo wygodnego łóżka i rozejrzałam się po pokoju. Obie dziewczyny jeszcze spały. Dziś pierwszy dzień zajęć. Spojrzałam na plan dnia, który wczoraj otrzymałam i odczytałam go. O godzinie 7.30 śniadanie, a pół godziny po nim zajęcia z hip-hop'u. Po chwili przypomniała mi się sytuacja z wczorajszego wieczoru przez co moje policzki przybrały czerwoną barwę. Stałam tak bez ruchu i myślałam o tym jakieś 2 minuty.                                                                                                                                    - Pora się ogarniać - pomyślałam i zabrałam ubrania po czym udałam się pod prysznice.

Schodząc po schodach na parter w tłumie dostrzegłam Aarona, który już z daleka machał do mnie. Uśmiechnęłam się widząc to. Pomimo tego, że znam chłopaka jedynie od wczoraj, to polubiłam go. Po chwili brunet podbiegł do mnie.

- Siemka Lucy. - powiedział po czym zamknął mnie w mocnym uścisku.

- Hej Aaron. - Odpowiedziałam równie szczęśliwa jak on, po czym odwzajemniłam uścisk.

- Jak wrażenia po wczorajszej sytuacji? - spytał chłopak i zaczął zabawnie poruszać brwiami. Szturchnęłam go w ramię i zaczęłam się śmiać.

-Ała... To bolało! - krzyknął,  zrobił minę obrażonego dziecka, a po chwili głośno wybuchł śmiechem co ja także zrobiłam.

-Oj, nie dąsaj się już. Lepiej podprowadź mnie pod prysznice, bo muszę szybko się ogarniać na śniadanie! - po tych słowach oboje zaczęliśmy kierować się w stronę łazienek.

Po krótkim czasie byliśmy już na miejscu. Po drodze dużo się wygłupialiśmy i śmialiśmy.

- Może chcesz, abym potowarzyszył ci pod prysznicem? - spytał Aaron z poważną miną, na co ja zareagowałam śmiechem. Czuję, jakbym znała go całe życie, co jest niesamowite.

- Myślę, że dziś sobie daruje. - odpowiedziałam po czym szybko odwróciłam się i zniknęłam za drzwiami. 

Odłożyłam swoje ubrania na bok i zdjęłam piżamę. Gdy zimne kropelki wody powoli spadały na moją skórę, poczułam ogromne orzeźwienie. Cały prysznic zajął mi jakieś 30 minut. Założyłam na siebie luźne, czarne dresy, a do tego krótki, obcisły, zielony, neonowy top. W takich ubraniach czuję się najlepiej, ponieważ są one bardzo swobodne, a jednocześnie dobrze podkreślają kształty. Po wyjściu z pryszniców szybko założyłam ciemne stopki i buty tego samego koloru co bluzka i skierowałam się do swojego pokoju. Przed wejściem spojrzałam jeszcze na zegarek, 7.15, mam jeszcze chwilę czasu.  Weszłam do pomieszczenia i dostrzegłam, że Diana i Charlotte już nie śpią. Odłożyłam piżamę na swoje łózko i podeszłam do lusterka, aby związać włosy w wysokiego kucyka. Zgarnęłam szybko kosmetyczkę i zrobiłam codzienny, delikatny makijaż. Gdy skończyłam poranną rutynę była 7.27. Odłożyłam wszystkie rzeczy na swoją półkę, wzięłam telefon i zeszłam na stołówkę. 

Po wejściu do jadalni wzięłam tackę i podeszłam do jedzenia. Poprosiłam panią kucharkę, aby włożyła mi dwa opiekane tosty i trochę jajecznicy. Zrobiłam sobie do tego małą kawę. Wraz z moim śniadaniem udałam się w poszukiwaniu wolnego miejsca. Znalazłam pusty stolik prosto przy oknie. Stwierdziłam, że to idealne miejsce i usiadłam tam. Po chwili dołączył do mnie Aaron i zaczęliśmy rozmawiać.

- Jak się czujesz przed pierwszymi zajęciami? - spytał chłopak.

- Myślę, że całkiem w porządku. Wciąż próbuje wymazać sprzed oczu widoki z wczoraj.

- Aż tak bardzo ci się nie podobały?

- Nie... Tego nie mówię. Po prostu to mój przyszły nauczyciel, z którym za dokładnie 14 minut mam zajęcia i uważam, że nie powinnam pamiętać o tej sytuacji. 

Dalsze rozmowy z brunetem prowadziliśmy na inne tematy. Przez całe śniadanie czułam na sobie wzrok dziewczyn, które po prostu zjadały mnie nim, ale starałam się nim nie przejmować. 

Po posiłku wychodząc ze stołówki zgarnęłam jeszcze butelkę wody i udałam się w drugą część budynku gdzie miały odbywać się pierwsze lekcje. Po krótkim czasie odnalazłam moją salę i weszłam do niej. Po przekroczeniu progu dostrzegłam już kilka dziewczyn i chłopaków, którzy rozciągali się lub rozmawiali. Podeszłam do jednej grupki gdzie znajdowali się dwóch chłopaków, jeden wysoki i dobrze zbudowany blondyn z niebieskimi oczami, drugi niższy od niego czarnowłosy o zielonym odcieniu tęczówek, a także jedna dziewczyna- niska, urocza blondynka o oczach koloru lawendy.

- Hej, jestem Lucy.-przedstawiłam się najmilej jak potrafię.

- Cześć. - odezwała się dziewczyna- Nazywam się Samanta, a to jest Luck i Matthew - powiedziała wskazując najpierw na ciemnowłosego, a potem na blondyna.

- Miło mi cię poznać. - odezwał się niebieskooki i mocno mnie przytulił. Te samą czynność powtórzył Luck.  

W tym momencie do klasy wszedł pan Smith. Oderwałam się od zielonookiego i stanęłam obok. Smith przeleciał wzrokiem po całej klasie, aż dotarł do mnie. Zatrzymał na mnie wzrok, po czym uśmiechnął lekko. Poczułam wtedy lekkie zakłopotanie. Mężczyzna zaczął sprawdzać obecność. Po wykonaniu tej czynności wstał i zaczął mówić

- Dobrze, więc teraz się rozgrzejemy. Zrobimy ćwiczenie po części integrujące, które jest używane wśród małych dzieci, więc myślę, że sobie poradzicie. Polega ono na tym, że każdy po kolei wychodzi na środek i powtarza ruchy poprzednich osób, po czym dodaje swój. Mam nadzieję że rozumiecie. Ja zacznę.
Wszystkie szło idealnie aż do momentu gdy byłam moja kolej. Powtórzyłam wszystkie ruchy i chciałam dodać swój aż nagle wykręciła mi się noga. Nie czułam nic tylko narastający ból w prawej kostce, a potem upadek. Nagle podbiegły do mnie wszystkie osoby, a na samym przodzie trener. Po chwili zrobiło mi się słabo, nie mogłam złapać oddechu. Widziałam tylko coraz bardziej rozmazany obraz, a po chwili ciemność.

Love or DanceWhere stories live. Discover now