twenty five

1.8K 105 3
                                    

Chłopak o blond włosach, ubrany w rozciągnięte dresy i podziurawione trampki wbiegł na komisariat, jak burza, stawiając tym wszystkich na nogi, gdy zobaczyli, że to nikt kto mógłby im zaszkodzić, wrócili do wcześniejszych zajęć. Podszedł do lady, przy której siedziała kobieta.
- Gdzie znajdę Lee Jongsuka? - zapytał, oczekując niezwłocznej odpowiedzi. Brunetka poszperała między papierami i wyjęła słuchawkę przełączając w niej coś. Po chwili uśmiechnęła się, wstała od stołu i osobiście zaprowadziła chłopaka w odpowiednie miejsce. Drzwi do pomieszczenia otworzyły się, a widok za nimi obejmował regał z kartami, kartonami i stół zawalony stertą plików. Gdzieś z boku wyłoniła się sylwetka szczupłego, o wiele wyższego od blondyna, mężczyzny. Niebieski garnitur uszyty na miarę, tylko uświadamiał jak wysoką pozycję w społeczeństwie zajmuje ten człowiek.
- Kim Taehyung, jak mniemam - odezwał się pogodnym głosem, wyciągając rękę - Widzieliśmy się już w mało sprzyjających okolicznościach, właściwie to tylko ja pana widziałem.
- Jeśli można - przerwał chłopak - Nie wygląda pan na dużo starszego, możemy zrezygnować z formalnych rozmów i przejść na ty?
- Jasne - zaśmiał się wyższy - W każdym razie poznałem tylko twojego chłopaka, tamtej okropnej nocy.
- Poważnie tak się przedstawił, jako mój chłopak? - Kim uśmiechnął się pod nosem, bo wiedział, że jego chłopiec nie był za otwartym mówieniem o ich związku. Musiał być zdenerwowany - pomyślał.
- Tak, był dość pewny siebie.
- Jak zawsze - zaśmiali się wspólnie.
- Na pewno nie jesteś tu aby urządzać pogawędki, więc przejdźmy do rzeczy - podszedł do jednej z szafek i wyciągnął z niej kopertę, podał ją Taehyungowi, kiwając głową na znak żeby otworzył. Oczom blondyna ukazały się zdjęcia, spacerujący w spokoju mężczyzna w kapturze, jedzący w budce przy ulicy, oglądający przejeżdżające samochody. Człowiek, który zatruwał mu życie.
- Po twojej twarzy wnioskuję, że to on - odezwał się Jongsuk.
- Tak, to on. Aresztowaliście go? - zapytał pobudzony.
- To nie takie łatwe, musimy mieć dowody.
- Nie do końca zrośnięte żebro się nadaje? - zapytał Kim, ironicznie.
- Jak będzie to konieczne, to je od ciebie pożyczę - zaśmiał się ponownie. Musiał przyznać, że poszkodowany miał poczucie humoru - Jak narazie musimy pojechać w miejsce zdarzenia i poprosić o ponowne ukazanie nagrań z monitoringu. Myślę, że z tym i z twoim potwierdzeniem nie będzie już problemu żeby go wsadzić.
- Okej, mam nadzieję, że nie potrwa to długo - westchnął - Przyznaje, że chodzę ciągle zestresowany, że ten człowiek pojawi się znów na mojej drodze.
- Jest pod ciągłą obserwacją, nie masz o co się martwić - pokleplał go po plecach - Nie ma do ciebie najmniejszego dostępu.
- Dobra, w takim razie czekam na informacje i będę się już zbierać - machnął ręką na pożegnanie - Wyniki ze szpitala same się nie odbiorą.
- Jasne - odkrzyknął jeszcze mężczyzna. Lubił mieć z klientami dobry, poufny kontakt, nie czuł wtedy, że praca jest tylko i wyłącznie jego obowiązkiem. Wiedział, że w ten sposób nawiązuje więź z osobą i sprawia, że ta czuje się lepiej w obecności komisarza. Każdą sprawę lubił załatwiać szybko, ale dokładnie i w tym przypadku również nie chciał zwlekać, więc od razu zabrał się do pracy i zadzwonił do odpowiednich osób, całkowicie oddając się zajęciu.

Yoongi spacerował po mieście, wsłuchując się w dźwięki, które do niego dochodziły. Wyszedł, bo miał dość swoich czterech ścian, między, którymi spędził trzy dni z zamiarem napisania kolejnego utworu. Wyrywał sobie włosy z głowy próbując to zrobić, bo żadno sensowne zdanie nie znalazło się w jego notesie. Przedmiot też został poszkodowany, gdyż wyrwana została połowa kartek. Pierwszego dnia zastanawiał się z czego wynika jego brak weny, uświadomił to sobie dopiero pod sam jego koniec, ale nie chciał przyznać się przed samym sobą. Drugiego, przestał odpychać od siebie te myśli, bo wiedział, że niczego to nie zmieni. Przyczyną jego rozproszenia był nie kto inny, jak Park Jimin. Chłopak o różowych, niegdyś rudych jak u wiewiórki włosach, z uśmiechem jaśniejszym niż słońce, z ciałem o jakim każdy mógł pomarzyć, nawet kolor jego skóry wyglądał idealnie. Jak Yoongi, taka szara i cicha osoba mogłaby się z nim równać? Jednak Jimin utrzymywał z nim kontakt, nie uciekł jak każdy inny, stara się go rozumieć w każdej sytuacji i sprawia, że dzień staje się pogodniejszy, nawet gdy na dworze leje. Takim był człowiekiem, jeden jego uśmiech powodował to, że wręcz czuło się ciepło na sercu, rozprzestrzeniające się po całym ciele. Minął właśnie kawiarnię, w której pracował Taehyung i pomyślał, że wszedłby się przywitać, gdy uświadomił sobie co się ostatnio stało. Od razu się zmartwił i pod pretekstem uzyskania informacji, poszedł w stronę domu swojego przyjaciela. Bo mógł tak nazwać różowego, prawda? Włożył w uszy słuchawki i w rytmie spokojniej muzyki, szedł wolnym krokiem. Kiedy dotarł na miejsce, zawahał się. Może nie powinien tak po prostu przychodzić? Zdecydowanie mógł się wcześniej zapowiedzieć, nawet nie wie czy chłopak jest w domu. Wycofał się i już miał się odwrócić, kiedy drzwi się otworzyły, a jego oczom ukazał się uśmiechnięty Chim.
- Widziałem cię z okna, miałeś tak zamyśloną i smutną minę, że zastanawiałem się czy przypadkiem kot ci nie zdechł - powiedział, a Yoongiemu od razu przyspieszyło serce.
- To dlatego teraz stoisz i się uśmiechasz? Tak myślałem, że nie lubisz mojej kotki i udajesz miłego - prychnął w żarcie.
- Czyli wszystko z tobą w porządku - chłopak złapał go za ramię i wciągnął do środka - Idź do mnie, wezmę tylko coś z salonu - czarnowłosy kiwnął głową i poszedł do pokoju, tam rzucił się na krzesło obrotowe i zaczął się na nim obkręcać. Był tutaj już kilka razy, więc nic nie było dla niego zdziwieniem, nawet jego kolekcja figurek. Chłopak wszedł do pomieszczenia z napojami w jednej i przekąskami w drugiej ręce. Postawił wszystko na biurku i usiadł na łóżku patrząc na swojego twoarzysza.
- Co tu robisz? - odchrząknął - Nigdy nie przychodzisz z własnej woli, a już na pewno nie bez zapowiedzi.
- Chciałem zapytać o Tae, jak się trzyma? - powiedział leniwym głosem.
- Oh - odwrócił wzrok - Skoro tylko po to, to mogłeś zadzwonić. Wszystko z nim dobrze, rany się goją, wyniki, które odebrał ze szpitala były w normie i Jungkook cały czas koło niego skacze jak pielęgniarka, więc ma dobrą opiekę.
- Cieszę się - pomiędzy nimi zapadła cisza, która raczej nie należała do tych przyjemnych, była niezręczna i żaden z nich nie wiedział co z tym zrobić, w końcu Yoongi wstał i zdobył się na odwagę, kucając przed różowym.
- Właściwie - przeniósł na niego wzrok - Nie odzywałem się ostatnio, bo pisałem.
- Domyśliłem się - powiedział, z lekko czerwonymi już policzkami.
- Tylko, że miałem mały problem, nie mogłem przestać o czymś myśleć i po wyrwaniu kilkunastu kartek na ostatniej stronie notatnika zostały zapisane tylko dwa słowa, które ciągle za mną chodzą - mówił, palcem kreśląc kółka na udzie chłopca.
- J-jakie? - zająknął się i przysunął bliżej Yoongiego.
- Park - zaakcentował - Jimin - Chim spojrzał na niego z szokiem w oczach, nie spodziewał się takiej otwartości z jego strony i miał ochotę krzyczeć ze szczęścia, jednak to na co miał ochotę było bardziej na miejscu, niżby się mogło wydawać. Nachylił się i ujął bladą twarz chłopaka w dłonie.
- Tyle na ciebie czekałem - szepnął tuż przy jego ustach, zanim rozpoczął pocałunek poczuł jeszcze unoszące się kąciki ust czarnowłosego i na jego twarzy również zawitał świetlisty uśmiech. Złączył usta, tak od siebie różne, ale zarazem tak idealnie do siebie dopasowane. Podświadomie każdy z nich czekał na ten moment, pytanie, które się teraz nasuwa. Kto oczekiwał tego bardziej? Ta noc była tylko dla nich, leżeli wtuleni w siebie wsłuchując się w bicia swoich serc, próbując zrównać je w ten sam rytm, nikt nie zwątpiłby, że uczucie, które się między nimi narodziło, było tylko początkiem.

a/n: jest już tyle wyświetleń, naprawdę cieszy to moje serducho i dziękuję wam, bo to wy dajecie mi motywacje żebym kontynuowała pisanie tego

wysyłam wszystkim buziaki i uwu naprawdę dziękuję!! 🌸😭

unknown [kth x jjk]Where stories live. Discover now