39. Szlachetna śmierć

620 22 2
                                    


Draco jako pierwszy wpadł jak burza do sypialni, w której leżała Hermiona. Rozejrzał się, a za nim do pokoju wpadli Dylan, Blaise i Penelopa. Granger gięła się z bólu w łóżku. Blondyn podbiegł do niej i złapał za jej dłonie.

- Hermiona obudź się! – Chłopak widząc jej cierpienie, sam poczuł wielki ból w sercu. Nie mógł patrzeć na to, jak dziewczyna udręczała się. Już tyle razy widział ją rozbitą, ale nigdy nie potrafił się z tym pogodzić. Usztywnił jej nadgarstki. – Kochanie jestem tu, uspokój się, już wszystko dobrze! – Brunetka krzyczała w niebogłosy, a z jej zamkniętych oczu zaczęły lecieć strumienie łez. – Proszę! – Draco w tym momencie pragnął ogłuchnąć, nie miał siły słuchać jej jęków, za każdym razem czuł na sobie nieprzyjemne dreszcze.

- Draco puść ją! – Dylan zaczął ciągnąć kolegę za barki. – To nic nie da.

- Wiesz, dlaczego tak się zachowuje? – Zapytał Blaise Penelopy.

- Nie mam pojęcia... - Machnęła niedbale ramionami. - ...ojciec zachowywał się podobnie, kiedy go obudziłyśmy. – Poczuła ciarki na plecach, kiedy Hermiona znowu się wydarła. – To może być efekt powrotu, ale niestety nie jestem pewna.

- Zostaw mnie! – Draco rozjuszył się i odepchnął Dylana. Ze łzami w oczach usztywnił dziewczynie nogi, ale ona i tak mocno się rzucała na pościeli. – Hermiona proszę, usłysz mnie! Usłysz mnie do cholery! – Wtem na ramionach Hermiony pojawiły się fioletowe siniaki, a twarz zrobiła się spuchnięta i czerwona. Na jej ciele pojawiły się pojedyncze niebieskie smugi, a magiczna siła zepchnęła Draco'na z Hermiony. Chłopak wpadł plecami na ścianę.

- Wszystko w porządku? – Podszedł do niego Zabini. – Co się stało?!

- Patrz. – Malfoy'a przeszło niesympatyczne mrowienie, a zimny pot oblał jego plecy. Hermiona otworzyła oczy i wykręciwszy głowę, patrzyła w oczy chłopaka bez wyrazu. Jej ciało było całe sztywne, a z oczu leciały strużki gorzkich łez. Jej twarz wyrażała tylko ból, na całym ciele urosły fioletowo – zielone siniaki i zadrapania. Nieoczekiwanie na pościeli pojawiły się dziwne czerwone plamy. Szybko kołdra zrobiła się mokra i ciemnowiśniowa od krwi. Dziewczyna poruszyła się lekko i zakrztusiła się posoką. Blondyn przerażony tym co widzi, przysunął się i otarł jej krew z ust. Poczuł, jak kręci się mu w zatokach i oczy mokną od łez. – Kto ci to zrobił? – Mówił zgnębionym głosem. Jej ubrania były brudne krwią, chłopak ubrudził się nią, kiedy szukał źródła wypadku.

- Draco... - Dziewczyna wydusiła z siebie tylko to słowo, błądziła oczyma. Na jej czole pojawiły się krople potu.

- Zróbcie coś! – Blaise podszedł do Potter'a. – Czy mugole potrafią coś z tym zrobić?

- Myślę, że tak... - Zerknął na Dylan'a. - ...jednak uważam, że Penelopa zna jakieś zaklęcie. – Wszyscy spojrzeli na rudowłosą.

- Znam.

- Zrób coś, proszę. – Swane objął jej dłonie i mocno pocałował. – Pomóż nam.

- Musicie stąd wyjść. – Różdżką zasłoniła wszystkie zasłony w pokoju. – Wszyscy.

- Draco, chodźmy... - Zabini poklepał przyjaciela pocieszająco, po plecach. – Penelopa jej pomoże.

- Nie zostawię jej. – Draco opadł na zakrwawioną pościel.

- Wszystko będzie dobrze, uwierz mi.

- Nie będę się z wami niańczyć. – Bąknęła Blaven i zaklęciem wypchnęła ich wszystkich za drzwi. Malfoy opadł na podłogę. Jego twarz jak i dłonie były całe czerwone. Penelopa skierowała swoją różdżkę w stronę dziewczyny. Nie chciała tego robić, nie miała zamiaru pomagać. Dziewczynie nie zależało na Hermionie, ani na Draconie, lecz robiła to tylko z jednego powodu. Ponieważ Dylan ją o to poprosił, a ona kochała go ponad wszystko, nawet ponad własnego ojca.

Blaise ukucnął przy przyjacielu, który gapił się w jeden punkt na ścianie.

- Idź się umyj. – Dotknął jego kolana. – Draco, spójrz na mnie. – Chłopak zalany łzami, krwią i potem zerknął w ciemne oczy swojego kolegi. – Nie martw się.

- Jak możesz tak mówić? – Mówiąc to trzęsła mu się szczęka. – Czy ty widziałeś co tam się stało? On ją zmasakrował. – Złapał się za głowę i podrapał po włosach. – Oby Julian wyrżnął go jak należy.

- Nie miej w sobie tyle nienawiści. – Zacisnął usta i usiadł obok niego.

- Zamknij się Blaise. – Chłopak opadł z sił i schował twarz w dłoniach. – Chcę, aby Hermiona była tu ze mną. Cholernie jej potrzebuje...

- A ona potrzebuje ciebie. Wszystko będzie dobrze, Penelopa się tym zajmie.

- A jeśli nic to nie da?

- Uwierz, że da. Ja wierzę.

****

Reg obudził się i dotknął tyłu swojej głowy. Szyję miał całą we krwi. Uśmiechnął się i rozejrzał.

- A gdzie Hermiona?

- Wysłałem ją do domu. – Julian zmrużył oczy i zacisnął dłoń na różdżce.

- Wiesz, że nie wiedziałem o twoim istnieniu.

- A wiesz, że ciebie nie wyślę do domu?

- Jednak cały tatuś. – Skrzyżował ramiona i zaczął chodzić wokół chłopaka. Szatyn był cały czas skupiony na swoim celu. – Jesteś najsilniejszy z nich wszystkich, ale kompletnie nie potrafisz nad tym panować.

- Nie czytaj mi w myślach. – Machnął różdżką. – I zakończmy to.

****

Penelopa próbowała z całych sił skupić się na Hermionie. Niestety, w głowie buzowały jej negatywne myśli. Uleczyła siniaki i strupy, ale rana na plecach nie zagoiła się wystarczająco. W chwili załamania przypomniała sobie o tym, o co prosiła Draco'na w pierwszych dniach ich spotkania. Otworzyła drzwi. Wszyscy chłopcy, a nawet Ginny siedzieli na korytarzu i czuwali.

- Co jest? – Spytał zaciekawiony Dylan.

- Draco. – Chłopak ubrudzony ciemnowiśniową cieczą spojrzał na nią wzrokiem zabójcy. – Potrzebuję cię.

- Najpierw mnie wyrzucasz... - Wstał i patrzył na nią groźnie. - ...a teraz chcesz łaski?!

Odchrząknęła:

- Hermiona cię potrzebuje.

Wszedł energicznie do środka, a jego wzrok zatrzymał się na nieprzytomnej od bólu dziewczynie.

- Coś nie tak?

- Nie mogę nic zrobić z tą dziurą w plecach. – Westchnęła i podeszła do leżącej brunetki. – Inne rany usunęłam, nie ma też gorączki, ale nie wiem co dalej.

- Musisz coś wymyśleć.

- Niczego więcej nie potrafię...

Draco poczuł, jak łzy nabierają mu się do oczu. Był bezsilny, znowu. W lewym rogu pokoju objawił się dziwny biały kształt. Blondyn zauważył Rona.

- Co mam robić?

- Co? – Dziewczyna zapytała zdziwiona. Ona nie zauważyła stojącego z nimi ducha.

- Jest jeden sposób. – Ron podszedł do łóżka i wyciągnął ze swojej kieszeni fiolkę.

- Ile ty tego masz?

- O czym ty mówisz?!

- Zamknij się! – Zganił Penelopę Malfoy i ponownie zapytał Weasley'a.

- Zabrałem trochę od Futuryny. – Uśmiechnął się szeroko. – Jest tylko jeden problem. Z racji, że jestem duchem...

- Nie zauważyłem.

- Więc z racji, że jestem duchem... - Podszedł od strony, gdzie leżała dziewczyna. - ...potrafię uzdrowić tylko jej ducha.

- To co z tą raną?

- Ranę odniosła w stanie duchowym. – Otworzył fiolkę. Z jej środka wydobyła się para. – Większość rany uleczę, ale ty możesz ją całkowicie zniwelować.

- Czym?

- Zaklęciem Blaven'a. 

Dramione ~ kruk powrócił...Where stories live. Discover now