46. Troska o życie

655 24 5
                                    


Znaleźli się w ogrodach Malfoy Manor. Zmęczeni i zdyszani weszli do środka. Dylan pełny zszokowania oparł się o blat kuchenny ciężko oddychając.

- To wszystko wasza wina! – Oburzyła się Rivelda i groźnie podeszła do stojącej naprzeciw Hermiony.

- O czym ty mówisz? – Zapytał zirytowany blondyn.

- Nie musiałby tam siedzieć, gdybyście nie pozwolili mu odejść!

- Przybył po niego Minister we własnej osobie! – Wytłumaczył Blaise. – Mieliśmy napaść Ministra?!

- A przed chwilą co zrobiliście?! – Zmarszczyła brwi i spojrzała swoimi kruczoczarnymi ślepiami na wystraszonych przyjaciół.

- Najważniejsze jest to, że się udało. – Odparła Granger spoglądając raz po raz na przygarbionego Swane'a.

- Niczego nie potraficie sami załatwić... - Warknęła Rivel.

- Nikt cię tutaj nie zapraszał. – Stanął wprost niej Malfoy.

- Wyobraź sobie, że zapraszał. – Zmrużyła oczy i spojrzała ukradkiem na Hermionę. Wszyscy naraz wlepili w nią wzrok.

- Poprosiłam ją o pomoc, gdybym nie dała sobie rady w starciu z Blaven'em, ale nie po to, żeby pomogła nam odbić Dylan'a. – Wytłumaczyła się dziewczyna.

- Serio? – Draco był coraz bardziej podirytowany. – Po tym jak nas okłamała, chciałaś jej pomocy?!

- W czym niby was okłamałam?! – Rozjuszyła się ciotka.

- Nie wspomniałaś o Penelopie... - Zacisnął pięść i walnął w stół. – Naraziłaś nas na niebezpieczeństwo. Dylan'a też.

- Dobra, nie mówmy już o tym! – Blaise zaczął wymachiwać rękoma.

- Przepraszam bardzo... - Zaczęła Rivelda, ale Dracon przerwał jej wypowiedź, krzycząc:

- NIE USPRAWIEDLIWIAJ SIĘ TERAZ!

Hermiona odeszła od kłócących się osób i podeszła do Dylan'a. Był wyziębiony i wciąż kichał. Na jego twarzy rodził się wielki smutek i rozpacz.

- Jak się trzymasz? – Spytała z troską. Jej serce się skurczyło, kiedy zobaczyła w jak okropnym on jest stanie.

- Nie trzymam się. – Oparł się jednym ramieniem i pustym wzrokiem obserwował dziewczynę.

- Przesłuchiwali cię? O co pytali?

- O Penelopę... - Wziął z lady sok i nalał sobie do kubka. – ...nic im nie powiedziałem.

- Trzeba było im powiedzieć... - Wtrąciła cicho i zagryzła wargę. - ...miałaby za swoje.

- Dlaczego tak mówisz? – Oburzył się. – Nie chcę jej cierpienia.

- A ty przez nią nie cierpisz? – Spojrzał na nią na chwilę, ale odwrócił wzrok i sięgnął po ciasteczka. – Ty robisz dla niej wszystko, a ona? Odwdzięczyła ci się?

- Nie mówmy o tym. – Zignorował ją i ostrzegł ostro. – Ani słowa więcej o niej, rozumiesz? – Odszedł i otworzył drzwi. Pierwszy raz podniósł na nią głos, dlatego zdziwiła się trochę. Z drugiej strony nie była zaskoczona tym, że jest wściekły. Ostatnio cały czas dopadają ich sensacje, na które nie są gotowi. Hermiona miała nadzieję, że większość z nich, niebawem ucichnie.

- Wraca ze mną. – Po tych słowach Riveldy, wszyscy umilkli. Granger nie nasłuchiwała żadnych kłótni, ale pomimo tego wiedziała, o czym mówi kobieta.

Dramione ~ kruk powrócił...Where stories live. Discover now