13. matter

738 112 1
                                    

Min Yoongi przyglądał się pełnym ustom przyjaciela, jakby były czymś unikatowym. Ot tak, zwykłe wargi, trochę puszyste i napewno dobrze smakują. Miał ochote ich skosztować.

To było nagłe. Nieco nieśmiałym gestem dotknął jego ust tymi swoimi, zmniejszając odległość między nimi do minimum. Park wzdrygnął się, zamykając oczy. Nigdy nie był kimś sflaczałym, zawsze to on dominował, ale tym razem nie miał siły. Nie miał także odwagi odepchnąć Yoongiego, choć złe myśli nadal krążyły po jego głowie.

- przestań- wyszeptał, po czym poczuł szorstką dłoń na swoim policzku. Czuł się dziwnie.

- zła odpowiedź.

Jego usta przyległy kolejny raz do tych młodszego. Z początku obdarowywał go delikatnymi muśnięciami, dopiero po chwili nabierając odwagi. Nie chciał, aby było parno i namiętnie, chciał przekazać mu wszystke uczucia względem niego, chciał mu pokazać, jak  w jednej chwili zakręcił mu w głowie i wygonić nieporządane myśli raniące jego psychike.

Muzyka odbijająca się między blokami dodała atmosferze uroku, mimo że zza balkonu grało tandetne techno włączane przez jakieś uliczne postrachy. Pogoda była ładna, słońce rzucało pomarańczowe promienie, a na dworzu nadal było ciepło. Otwarty balkon przepuszczał odgłosy jeżdżących samochodów oraz rozmowy ludzi przechodzących nieopodal. Oboje czuli deja vu, czuli realne, codzienne życie przeplatane z marzeniami, przyćmionym umysłem spowodowanym tą słodką chwilą.

Jimin momentalnie poczuł się lepiej, czyściej. Jakby wydarzenia sprzed niedawna w ogóle nie miały miejsca, jakby dostał w prezencie nową karte. Uczucie to nie trwało długo, ale mógł przysiąc, że o takiej chwili zawsze marzył.

Czuł się zupełnie tak, jakby świat nie zaznał nigdy zła. Dzieci wesoło bawiły się na placu zabaw, a ich rodzice plotkowali zawzięcie, podśmiewując się co jakiś czas ze śmiesznych sytuacji. Babcie rzucały z balkonów okruchy chleba, mimo że tyle razy powtarzano, aby nie dokarmiać ptaków.

A on tam był, uczestniczył w tym życiu, tyle że zamknięty w swoich czterech ścianach.

- wyjdźmy gdzieś- zaproponował pod wpływem emocji, chwytając ręke starszego- w jakieś miłe miejsce.

Yoongi speszył się na jego słowa, oczywiście kryjąc to za delikatnym uśmiechem. Jego życie było nudne, nie znał spokojnych miejsc godnych uwagi, bo jego jedynymi dotychczas oazami spokoju były ściany swojego mieszkania i pobliska kawiarnia, w której wlewał czasami w swoje ciało litry kawy, kiedy praca go przytłaczała.

Ale tylko czasami, Yoongi dbał o zdrowie.

To śmieszne, jak bardzo się różnili, jak Min pielęgnował swój wygląd i dobre samopoczucie, a przynajmniej próbował, podczas gdy Jimin wciągał co tylko się da, popijając czystą wódką. Jimin nie dbał już nawet o dobre zaprezentowanie się na tle ulicznym, bo przecież i tak każdy wiedział, jaki z niego człowiek. Nigdy nie chciał uchodzić za dresa, za wrak człowieka, ale stał się nim na własne życzenie. Po co miał zakładać drogie jeansy, skoro i tak za chwilę się ich pozbędzie?

- chodźmy nad jezioro- ponaglił go, wyrywając z rozmyślań.

;-;

Chłopcy leżeli na lekko przemokniętej od pary unoszącej się nad jeziorem trawie, obserwując wędrujące po niebie ptaki. Poza nimi jeszcze pare ludzi przyszło poobserwować wode, lecz szybko zrezygnowali, zabierając zazwyczaj swoje psy na spacer wgłąb lasu. Jeden z właścicieli spuścił swojego zwierzaka ze smyczy, aby wykąpał się w chłodnej wodzie, co niemalże od razu uczynił, ochlapując przez przypadek Jimina i Yoongiego. Mężczyzna natychmiast ich przeprosił, na co ze śmiechem machnęli ręką i rzucali labladorowi kij, po którego płynął.

Jimin czuł się dobrze, pomyślał nawet o  zaadoptowaniu jakiegoś zwierzaka, może odciągnąłby go od natrętnych myśli? Ale chwila... Musiałby się nim opiekować, a to nie jest zabawa. Park nie jest odpowiedzialny w ani jednym procencie, nie nadaje się na właściciela.

- o czym myślisz?- zapytał Yoongi, wyrywając pojedyńcze dźdźbła trawy. Zauważył, że Jimin siedział trochę przygarbiony, ale z niemym uśmiechem na twarzy. Wyglądał źle, jakby dopiero wybudził się z jakieś śpiączki, jakby był słaby (a był) i niewyobrażalnie schudł, co dopiero teraz można było zauważyć.

- o niczym- odpowiedział zgodnie z prawdą- gdybym myślał o czymkolwiek to nigdy bym nie dał sobie odpocząć. Lepiej myśleć o niczym.

Zatapiawszy się w za dużej bluzie ułożył się wygodnie na ramieniu starszego, który objął go ramieniem. Powietrze było wilgotne i czyste, oboje uwielbiali zapach wody. Słońce zdążyło schować się za narastającymi chmurami, które nie świadczyły o niczym dobrym. Niedługo będzie burza, powinni się zbierać, lecz Park nie zamierzał się stąd ruszać. Wydawało mu się, że deszcz to może łzy Boga? Może gdy zmoknie, dozna oczyszczenia? On nigdy nie wierzył w takie brednie, ale pragnął poczuć trochę chłodnych kropel na swoim ciele, ot tak.

Yoongi przez te kilkanaście minut czekania na ulewe próbował zebrać się w sobie i zrobić jakiś krok w przód. Chciał otulić swoją troską bruneta, aby nie czuł się sam i w ogóle, ale jego nieśmiała natura wolała nie ryzykować. Nie znali się bardzo długo, a Min po prostu tak nie potrafi, dlatego poprzestał na obejmowaniu jego ciała ramieniem, układając głowę na czubku tej Parkowej.

A młodszemu nic więcej nie brakowało. Mógłby w tej chwili zatrzymać czas i tkwić tak w nieskończoność, dziękować na kolanach Minowi za to, że go nie zostawił, bo wcale nie potrzebował dużych czułości. Wystarczyła mu sama obecność, to było dla niego najważniejsze.

Bo nigdy jej nie doznał.

Zawsze był sam, on i jego problemy, z którym nikt więcej nie chciał się borykać. Park nosił je dzielnie na barkach, ale one wciąż przybywały i powoli nie dawał rady. Nogi mu się uginały, prosił kogoś o chociażby małą pomoc, ale nikt nie chciał jej zaoferować. A on wcale nie kazał nikomu przejąć jego problemów, potrzebował dopingu i towarzystwa, aby mieć siłę na dalszą wędrówkę.

Zza chmury rozmyślań wyrwały ich pierwsze, masywne krople deszczu które z sekundy na sekunde przybierały na sile i ilości. Po niecałej minucie byli już cali mokrzy, ledwo widząc siebie nawzajem. Yoongi zaczął wydawać dźwięki podobne do pisku, śmiejąc się przy tym donośle, podczas gdy Jimin po prostu chwycił go jedną ręką pod nogami a drugą podtrzymywał plecy, podszedł do jeziora i słysząc słowa sprzeciwu zatopił ich ciała w wodzie. Po wynurzeniu dali sobie chwilę na ogarnięcie sytuacji i zaczęli chlapać się wodą, czerpiąc z tego niemałą radość.

- jesteś nienormalny!- krzyknął donośle Min w taki sposób, aby jego towarzysz usłyszał go mimo hałasu spadającego deszczu. Park zaśmiał się, szeroki uśmiech nie schodził z jego ust, a tylko nasilił się dostrzegając zniesmaczoną minę Yoongiego po tym, jak dostał czymś zielonym i obślizgłym w twarz.

Czuli się wolni. Jakby nic innego się nie liczyło, czuli się jak dzieci wesoło wskakujące do kałuż. Endorfiny rozpierały ich ciała, same nasilając się z każdą chwilą. Ten przypływ radości dodał blondynowi odrobine odwagi, dlatego po bitwie wodnej podpłynął do młodszego i wtulił się w jego ciało, co zaraz zostało odwzajemnione.

Jiminowi zabrakło powietrza. Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo brakowało mu takich chwil. Patrzył z góry na Yoongiego, który nieśmiało, aczkolwiek stanowczo obejmuje go szczelnie ramionami, nie chcąc wypuszczać. Traktowali to jako akt zaufania, który właśnie został zawarty.

Tak piękną chwile można było przypieczętować tylko jednym, dlatego młodszy chwycił policzki swojego hyunga i złożył na jego ustach niemą obietnice, którą oboje rozumieli. Całowali się długo i delikatnie, aczkolwiek z uczuciem, co było tak cholernie obu nie znane. Całowali się tak, że pragnęli nigdy tego nie kończyć, pierwszy raz poczuli prawdziwe uczucie, coś, co wydawało się niemożliwe. Przecież nie robili tego pierwszy raz...

... Ale wtedy po raz pierwszy uświadomili sobie, że tak naprawdę nigdy wcześniej nie zaznali prawdziwej miłości.

403 Drug Restaurant || YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz