{4}

857 19 0
                                    

{Paula}

Dzień, w którym miałam wyjechać do Neapolu nastąpił bardzo szybko. W Polsce zostałam jeszcze 2 tygodnie od wyjaśnienia informacji o moich rodzicach. Arek wrócił dwa dni później do Włoch. Jednak 2 dni temu wrócił po mnie. Dokładałam ostatnie rzeczy  do walizki. Gdy robiłam makijaż, tym razem w łazience, poczułam kogoś ręce na moich biodrach. Uniosłam wzrok na lustro i zobaczyłam dokładnie przyglądającego mi się Arka. Odwróciłam się w jego stronę. Ten od razu wbił mi się w usta. Całował tak jak najbardziej lubię. Z zaangażowaniem, nie tak od niechcenia  "a daj mi babo spokój" tylko jakby poznawał moje usta od nowa. Za każdym razem delikatny, skoncentrowany na swoich działaniach. Wie na ile w danym momencie może sobie pozwolić. Co najważniejsze z miłością. Chce oddać swoje całe uczucie przez ten pocałunek. Przy każdym jego pocałunku, przy każdym zetknięciu naszych ust, mam w głowie jego słowa. "Choćbym całował Cię non stop, to i tak nie przekażę ci mojej całej miłości do Ciebie. Za każdym razem gdy czuję twoje usta, ich smak chcę pokazać ci jak bardzo Cię kocham, jak cholernie mi na tobie zależy. Nigdy mi się to nie udaje. Każdy pocałunek jest jedną setną tego co do Ciebie czuje. Kocham Cię."
Do tej pory myślałam, że taka miłość istnieje tylko w bajkach. Nie ma jej w prawdziwym życiu. Że nigdy nie spotkam swojego "księcia z bajki", "księcia na białym koniu". Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo się myliłam. Dwudziestego marca dwa tysiące siedemnastego roku spotkałam swojego królewicza. Oderwaliśmy się od siebie. Arek przytulił mnie lekko do siebie. Kochałam gdy byliśmy w takiej pozycji. 

A: Kochanie musimy się zbierać.
P: Już idę.

Po kilkudziesięciu minutach byliśmy już na lotnisku. Skierowaliśmy się do hali odlotów. Nie minęło 30 minut i byliśmy w samolocie do Neapolu. Cały lot trzymaliśmy się za ręce. Wyszliśmy z samolotu i odebraliśmy bagaże. Trzymając się za ręce, poszliśmy do auta Arka. Kilkanaście minut późnej byliśmy juz pod domem Arka. Gdy wyszliśmy z samochodu, oniemiałam. To wszystko wygląda tak pięknie jak w bajce. Arek wyjął walizki z bagażnika i stanął koło mnie. Złapał mnie za rękę, i popatrzył w oczy.

A: Kochanie gotowa?
P: Gotowa.
A: Zaczynamy nowy rozdział słońce. Zaczynamy go razem.

Złożył jeszcze jednego lekkiego całusa na mych ustach. Gdy Arek otworzył drzwi, już miałam wejść, ale Milik podniósł mnie i przeniósł przez próg. Byłam zaskoczona jego zachowaniem.

P: Zwariowałeś? - zapytałam ze śmiechem.
A: Tak, na twoim punkcie.

Wyszliśmy jeszcze po walizki. Zamknęliśmy drzwi i postawiliśmy je obok drzwi. Napastnik pociągnął mnie w stronę schodów. Weszliśmy na 1 piętro i otworzyliśmy 1 drzwi. Były one od naszej sypialni. Weszłam i oniemiałam. Duża sypialnia, z wielkim łóżkiem małżeńskim na środku, po każdej stronie szafka nocna. Na przeciw łóżka 3 pary drzwi. Te po lewej są od mojej garderoby, po prawej od Arka garderoby a po środku drzwi do naszej łazienki. Wszystko w takich kolorach jakie lubię. Dominował biały, czarny, szary. W sypialni stała jeszcze toaletka dla mnie. Łazienka składała się z wanny z hydromasażem, kabiny prysznicowej, toalety, bidetu, oraz dwóch umywalek. Nad toaletą i bidetem wisiały szafki. Pod umywalką były dwie wysuwane szuflady. Zaraz po otwarciu drzwi, po prawej stronie stała komoda. Od toalety i bidetu oddzielała ją ściana. Wszystko wyglądało cudownie. Na górze były 4 pokoje a na dole 2. Oczywiście na dole był salon, kuchnia, jadalnia, i jeszcze łazienka. Dom miał jeszcze duży ogród z basenem i mini boiskiem do gry i oczywiście dwoma bramkami. Nie aż takimi dużymi jak na stadionach ale jednak i tak były duże. Dalej jeszcze mały sad i plac zabaw dla dzieci. Wszystko wyglądało cudownie. Weszliśmy do domu i stwierdziłam, że pójdę się rozpakować. Po 2 godzinach wszystko było już uporządkowane. Zeszłam na dół do kuchni. Tam Arek robił nam coś do jedzenia. Usiadłam na blacie, i przypatrywałam się poczynaniom chłopaka. Chwilę później zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam że dzwoni "Braciszek Lewusek ❤⚽" czyli Robert.

R: No i jak Neapol przywitał moją siostrzyczkę?
P: Jak na razie stosunkowo dobrze.
R: Czy ja się przesłyszałem czy powiedziałaś coś o stosunku?
P: Stop. Nic się nie działo. Przyjechaliśmy i się rozpakowałam. Wszystko jest ok.
R: A Milik co robi?
P: Obiadek.   
R: Tylko pamiętaj jakby się coś stało...
P: Tak tak będziesz wiedział o wszystkim pierwszy. Zadowolony?
R: Tak. A i nie chcę zostać za wcześnie wujkiem.
P: Się wie. Pa pa Lewy pozdrów i ucałuj Anię i Klarcię.
R: Pa Lewa. Ty też ucałuj ale Arusia. 

Zakończyłam rozmowę i dalej patrzyłam się na Milika. W pewnym momencie poszedł do mnie i objął w pasie, a ja nadal siedziałam na blacie. Zaczął całować moje usta, stopniowo schodząc niżej, aż do szyi. Odchyliłam lekko głowę, tym bardziej powiększając jego pole do popisu. Ściągnął mnie z blatu i zaniósł do salonu. Usiadł na kanapie, sadzając mnie na swoich kolanach. Poczułam jak Arek wsysa się w moja szyję.

P: Czy ty mi robisz malinkę?
A: Yhy.
P: Oh prawdziwy facet. Musi zaznaczyć swoją zdobycz.
A: Kochanie wszyscy muszą wiedzieć. Że jesteś moja.
P: Wszyscy już wiedzą.

Gdy napastnik znów wbił się w moje usta, zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam z chłopaka, który był niezbyt zadowolony z takiego obrotu spraw. Razem z kilkoma cichymi przeklęciami ubrał koszulkę, która znalazła się wcześniej na podłodze. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Moim oczom ukazała się kobieta z dzieckiem. Poznałam ją. To była Jessica.

A: Kochanie kto przyszedł?
P: S-s-sam zobacz.

Mężczyzna przyszedł do mnie. Gdy tylko zobaczył naszych gości, jego mięśnie spięły się....

⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽

Kochani! Podoba wam się? Oglądał ktoś finał MŚ? Za kim byliście? Ja osobiście za Francją, ale trochę jest mi szkoda Chorwacji. Im też należał się puchar no ale... ktoś musi wygrać, ktoś przegrać. To jest sport. ⚽🏆🏆

Mamy siebie {A.M}Where stories live. Discover now