Rozdzial 27.

236 15 2
                                    

Następnego dnia obudził nas budzik w telefonie Adama. Wstalismy od razu zmotywowani wyjazdem do Nowego Yorku. Zjedliśmy sniadanie, przyszykowalismy się, wzięliśmy walizki i ruszyliśmy na lotnisko. Na lotnisku byliśmy o piątej. Czekaliśmy na rozprawę i wyglądalismy na nasze walizki na taśmie. Moja walizka była czarna z ponaklejanymi jednorożcami i serduszkami. Adama była jasno niebieska z czarną tasiemką na rączce
walizki. Mieliśmy jeszcze dwie mniejsze torby z rzeczami, które nie zmieściły się w walizkach.

Po trzech godzinach nareszcie wsiedliśmy do samolotu. Beily została w domu razem z Rafałem. Obiecał, że razem z Beily będą dzwonić do nas codziennie o dwudzestej pierwszej, czyli w USA będzie wtedy piętnasta. Robiłam zdjęcia widoków, które wstawialam na instagrama i snapa, czytałam książkę, którą ze sobą zabrałam, oraz oglądałam telewizor.

Na miejscu byliśmy o siedemnastej. Zabraliśmy swoje rzeczy i zlapalismy taksówkę. Podalam kierowcy adres domu mojej cioci. W dziesięć minut byliśmy na miejscu. Razem z Adamem zaczęliśmy wyciągać bagaże z bagażnika. Taksówka odjechala, a my zostaliśmy sami pod trzypiętrową willą.

- Eee, to na pewno ten adres? - zapytał zaskoczony Adam.

- Tak. Jak najbardziej - odpowiedziałam, patrząc jeszcze raz na kartkę z adresem. - To tu będziemy mieszkać.

Otworzylam furtkę i weszłam na kostkę. Na środku brukowanej części placu znajdowała się duża fontanna. Adam wszedł za mną, zamykajac za sobą furtkę. Odłożyłam walizkę i torbę, i zajrzałam pod wycieraczkę. Tak jak się spodziewałam znajdowal Ś pod nią klucz. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. Weszliśmy do dużego, szarego przedpokoju. Zdjelismy buty i weszliśmy dalej do salonu połączonego z kuchnią. Zajrzałam do lodówki. Faktycznie była pełna jedzenia.

Weszliśmy po schodach na górę. Przeszliśmy przez korytarz do pierwszych drzwi i otworzyłam je. Była to przestrzenna lazienka. Kolejne drzwi do byla duża sypialnia. Reszta drzwi z pewnością też. Rozpakowalismy się w przestrzennej sypialni z balkonem od frontu i piękrzym widokiem na panoramę miasta. Ściany były koloru kremowego. Na ścianie przy łóżku znajowala się ściana z białymi cegłami. W rogu pokoju stała biała szafa z wieżą Eiffla na drzwiach. Na środku pokoju leżał mięciutki czarny dywanik. W drugim rogu pokoju stała toaletka w takim samym kolorze co szafa. Adam rzucił się na łóżko. Pod jego ciężarem wszystkie poduszki podskoczyly. Zachichotalam.

- Ale to łóżko jest wygodne... - powiedział rzucając poduszkami w górę.

- Wiem - zaśmialam się. - Pomóż mi się rozpakować leniu.

Skończyliśmy się rozpakowywac i postanowiliśmy napisać naszym rodzicom i przyjaciołom, ze bezpiecznie dolecielismy na miejsce. Wysłaliśmy kilka zdjęć widoków. Zadzwoniłam jeszcze do cioci Kasi, ze jesteśmy już u niej w domu.

- Miłej zabawy kochani! - powiedziała ciocia do telefonu.

- Dziękujemy ciociu! Do zobaczenia! - skończyłam rozmowę.

Zjedliśmy kolację i polozylismy się. Była już 21 amerykańskiego czasu. Poogladalismy jeszcze telewizor. Całe szczęście ciocia ma polskie kanały i polozylismy się spać. Jutro mamy zamiar cały dzień zwiedzać Nowy York.
____________________________
Jedziecie/jesteście gdzieś na wakacjach? 🙈

Edit: wiem rozdział miał być wczoraj, ale nawet nie zauważyłam, że rozdział mi się nie opublikował XD

~Luna♡

Szukam cię wszędzie...| NaruciakNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ