8

3K 138 85
                                    

/Karolina

- Nic z tego nie było prawdą. - stwierdziłam. - To ze jestem dziwką nigdy nie było prawdą. Słowa Filipa w tedy były kłamstwem. Nic a nic nie było prawda.

- Okej. - upił łyka kawy. - Czemu tak zareagowałaś? - zesztywniałam. Nie. Nie kaz mi. - Mów. - był za poważny. Jego brzuch o mój brzuch... Poczółam żółć w gardle.

- Za długa historia. - napiłam się wody.

- Mamy czas. Wstaną na minimum dwie godziny.

- Nie chce.

- Mów. - ugryzł kanapke patrząc się na mnie.

- Gdy miałam siedemnaście lat... To było tydzień po śmierci Pawła. - zamknęłam oczy. - Szłam piechotą do domu. Brat po mnie nie przyjechał. Nie pamiętam czemu. Szłam główną ulicą i nagle podjechał do mnie... - gardło coraz bardziej mi się cieśniło. - Taksówkarz. Miał czarne BMW. Wsiadłam to taxi i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Popatrzyłam ze muszę zapłacić jakieś dwadzieścia pięć złoty to stwierdziłam ze już wysiąde. Zatrzymał się jak każdy taksówkarz i odebrał pieniądze. Reszta będzie na autobus. Tak mówiłam. - przygryzłam wargę. - Gdy wyszłam z taxi on wyszedł za mą i wepchnął mnie na tylne siedzenie. - wzięłam głęboki wdech. Popatrzyłam na Borysa. Patrzył się na mnie uważnie. - Dopowiedz sobie resztę.

- Nie wiem jaka jest.

- Wiesz.

- Nie. - na prawdę nie widział.

- Pozbawił mnie czegoś co każda kobieta chciała zachować dla tego jedynego.

- Pozbawił cię serca? Skradł twoje serce? - na prawdę nie podejrzewał nic.

- Pozbawił mnie dziewictwa! Zgwałcił mnie głupi! Ciągał za włosy! Jego obrzydliwy gruby brzuch uderzał o mój za każdym razem gdy wpychał we mnie tego swojego obleśnego kutasa. Całował mnie po ustach. - wytarłam je i stanęłam przy oknie. Zaczęłam pocierać ręce. Było mi zimno. - On mnie zgwałcił. - zaczęłam cicho płakać. Nie wydawałam żadnego dźwięku. Łzy same leciały mi po policzkach. Poczułam go za sobą. Borys się do mnie przytulił.

- A wiesz co?

- Hm?

- Pomyśl ze tego nie było.

- Za każdym razem gdy ktoś dotyka moich włosów, nawet delikatnie czuje ze on mnie dotyka. On mnie rozerwał od środka. Na zawsze.

- Karolina. - czułam jego oddech u mnie w zagłębieniach szyji. - Nie mogę dłużej czekać. - ucałował mnie w szyje. - Kocham cię całym sercem. - zamurowało mnie.

- Słucham? - odskoczykam od niego jak poparzona.

- Kocham cię. To co słyszysz. Kocham cię. - usiadłam na łóżku i złapałam się za głowę. On nadal tam stał. Zaśmiałam się lekko.

- Nie uwierzysz. - powiedziałam chodząc po pokoju. - Ja ciebie tez. - popatrzył się na mnie bardzo zdziwiony. Po chwili rzucił się na mnie jak na zwierze. Zaczął nachalnie całować. Gdy doszłyśmy do momentu w którym nie mieliśmy czym oddychać on popatrzył się na mnie zachłannie.

- Zostaniesz moja dziewczyna? - spytał gdy utkwił wzrok w moich oczach.

- Tak.

- Ale...

- Nikomu ani mru mru. - położyłam mój palec wskazujący na jego ustach. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Nie chce by ktoś nas teraz widział. By ktokolwiek wiedział, ze żyje. Chce umrzeć... Popatrzyłam się w jego oczy bardzo uważnie. Widziałam w nich zachwyt. Obserwował każdy mój ruch. - Przy tobie nie chce umierać. - zapłakałam w jego szyje.

- A czemu masz umierać? - spytał. Byłam przerażona wczoraj. Mój brat wykrzyczał o mnie nie prawdę. Gdy wszyscy widzieli wszytko.

- Dokończmy jedzenie. - ugryzłam kanapkę i wypiłam herbatę. Czułam się wspaniale. Gdy odłożył podstawkę na stół popchnął mnie na łóżko. Od razu się koło mnie położył i mocno przytulił. Czułam jego oddech na moim karku. Zamknął mnie szczelnie w swoich rękach.

- Wiesz co? - zamknęłam oczy.  Byłam tak zmęczona ze nie mogłam utrzymać oczu otwartych.

- Co? - byłam ciekawa co powie.

- Jesteś moją dziewczyną. - to brzmi pięknie z jego ust.

- Ty moim... - zawachałam się. Ja go na prawdę kocham. - Chłopakiem.

- Jezusie. Jak ja cię kocham. - przytulił mnie jescze mocniej i zasnął. Nie byłam mu dłużna i chwile później oddałam się snu. Gdy się obudziłam go nie było koło mnie. Może to sen? Popatrzyłam na prawo. Siedział na krańcu łóżka plecami do mnie. Czy był jakiś super wybudowany? Nie. Był chudy ale miał skórę po „tłuszczu" który kiedyś miał. Nie miał idealnie gładkiej klatki piersiowej ani pleców. Podeszłam powoli do niego i przytuliłam. Od tylu.

- Dzień dobry poraz drugi. - szepnęłam mu na ucho. Moje palce jeżdżące po jego plecach natknęły się na wzgrubienue. Było okrągłe? Popatrzyłam się i zoabczylam bliznę. Więcej ich. Więcej okrągłych blizn.

- Dzień dobry kochana. - przejęłam się tymi bliznami.

- Od czego są? - wziął głęboki oddech i spalając do końca papierosa przyłożył sobie palącego się go do ciała. Natychmiast wydarłam mu go z rąk. Pozbawiłam go rzeczy, która sprawiała mu ból. Sama przy tym poparzyłam sobie całe ręce. - Czemu to zrobiłeś!?

- To samo robił mi ojciec gdy byłem mały. - zamknęłam oczy i lekko zapłakałam. Przytuliłam go do siebie i wplotłam moją dłoń do jego włosów.

- Nie rób tego więcej. - szepnęłam mu do ucha. - Nigdy. - ucałował mnie w szyje. Włożył swoje ręce pod moja bluzkę i zaczął drapać mnie delikatnie po plecach. Boże ubustwiam to. Zaczęłam mu robić to samo. Miałam długie paznokcie wiec było mi prościej. Delektowaliśmy się sobą gdy do pokoju wbiegł Marcin.

WOW /// BedoesWhere stories live. Discover now