18. Chciałem jedynie poczuć, jak to jest być kochanym

7.8K 674 1.2K
                                    


Harry

Pomimo wysłania nagrania i wiadomości, Malik się tym nie zainteresował. Jak można było być aż tak okrutnym? Mnie by pękło serce na widok cierpiącej osoby, którą kocham. I co teraz miałem zrobić? Nie wypuszczę szatyna, gdyż może na to liczył Zayn. Zabić go? Louisa?

Pokręciłem głową i zrobiłem kolejne kółko pod drzwiami w piwnicy. Od dłuższego czasu kręciłem się bez celu, próbując zebrać myśli. Nie wiedziałem sam co mam zrobić. Niall po tym jak wyszedł, do tej pory nie wrócił. Martwiłem się o niego. Nie odbierał komórki. Był dla mnie jak brat.

Ostatni raz spojrzałem na zamknięte drzwi, po czy wróciłem na górę. Do Louisa nie zaglądałem ani razu od czasu, aż go tam wrzucili. Dzisiaj nie słychać było już płaczu ani wołania. Nastała głucha cisza. Zacząłem się zastanawiać, czy może nadal tam jest. Co, jeśli uciekł? Ale jak? Nie miałby którędy, tam nie było okna, tylko cztery ściany.

Postanowiłem zrobić sobie kawy. Przez całą noc nie mogłem zasnąć i kręciłem się na łóżku, przez co odczuwałem jeszcze większe zmęczenie, niż bym się w ogóle nie kładł. Skierowałem się do kuchni. Drgnąłem przestraszony, gdy omal co nie wpadłem na blondyna. Niall stał z kubkiem herbaty i talerzem kanapek.

- Zabiłeś go? - zapytał obojętnym tonem głosu.

- Co?

- Pytam się Styles, czy go już zabiłeś - powtórzył, zaciskając po chwili usta w wąską kreskę.

Spojrzał się na mnie tylko przez chwilę. Nie zdążyłem odpowiedzieć, kiedy przeszedł obok. Zaczął kierować się do drzwi prowadzących do piwnicy. Złapałem go za ramię, przez co rozlałem nieco herbaty, którą niósł.

- Nie możesz tam wejść - powiedziałem stanowczo.

- Mogę - odparł. - I właśnie to robię.

Próbował się wyrwać, ale jeszcze mocniej zacisnąłem swoją dłoń. Mierzyliśmy się spojrzeniem. To ja pierwszy odwróciłem wzrok.

- Zamierzasz go zagłodzić? To jest twój plan, Styles?

- Możesz zachowywać się normalnie? - warknąłem. - Nie zapominaj kim naprawdę jesteśmy.

- Ludźmi? - podsunął. - Przesuń się, zaniosę mu jedzenie i  rozwiążę ręce i nogi, o ile jeszcze mu nie odpadły.

- Niall...

- Nie musiałeś go tak potraktować - kontynuował. - Przecież on nic ci nie zrobił. Potraktowałeś go jak najgorszego wroga, Harry.  On cię kocha.

- Bzdury - prychnąłem. - On nie może mnie kochać, tak mu się tylko wydaje, bo sam wprowadziłem go w błąd, że jest moim chłopakiem. Ma amnezję.

- A może już dawno wszystko pamięta? - zapytał. - Nie pomyślałeś o tym?

Odepchnął mnie od siebie  i ruszył do kuchni. Wiedziałem, że spróbuje dostać się do szatyna następnym razem, kiedy mnie nie będzie w pobliżu. Teraz się wycofał.

Tomlinson również udawał? Nie wydawało mi się. Przecież codziennie się do mnie przytulał czy pozwalał się całować. Ba! Nawet się kochaliśmy i to nie raz! Czy mógł robić to wszystko po tym, jak odzyskał pamięć? Zdradziłby Zayna? Przecież go kochał.

Postanowiłem  to sprawdzić. Zszedłem ponownie do piwnicy. Ze schowka wziąłem pistolet oraz nóż. Otworzyłem drzwi od małego pomieszczenia, gdzie zamknęliśmy Tomlinsona. Dopiero po otwarciu drzwi, wkradło się do środka nieco światła.

Drobny szatyn leżał na boku. Jego kończyny w dalszym ciągu były skrępowane. Zauważyłem, że delikatnie się trząsł z zimna. W końcu była zima, a piwnica nie należała do najcieplejszych miejsc. Podszedłem do chłopaka i szarpnąłem go za bluzkę w górę. To spowodowało, że spomiędzy jego ust wyrwał się cichy szloch. Przeciąłem sznur, najpierw u nóg, a potem kolejny. Tomlinson ostrożnie poruszył rękami, próbując zgiąć i rozprostować palce. Szło mu to kiepsko, gdyż dłonie również mu drżały. Powoli sięgnął do swojej twarzy i zsunął opaskę, która zasłaniała  oczy. Od razu zmrużył je, gdy tylko spojrzał w kierunku światła.

- Masz mi coś do powiedzenia, Tomlinson?! - zapytałem, mierząc do niego z broni.

- Harry... - odezwał się zachrypniętym  głosem.

Musiał strasznie długo krzyczeć, by tak się dorobić. Spojrzał na mnie wystraszony, po chwili znów spuszczając głowę.

- Udawałeś, prawda?! - zawołałem, podchodząc do niższego mężczyzny coraz bliżej. - Od kiedy, Louis?! Od kiedy pamiętasz?!

- Nie udawałem! - krzyknął, starając się nie pokazywać, jak bardzo się boi.

- Podobało ci się, kiedy cię pieprzyłem?! Tego chciałeś?!

- Nie, Harry... - szatyn spojrzał na mnie, mówiąc już ciszej i spokojniej. - Chciałem jedynie poczuć, jak to jest być kochanym.

- Nie kpij sobie ze mnie - zaśmiałem się. - Mnie takimi słówkami nie zmylisz, nie uda ci się wziąć mnie na litość.

- Proszę...

- I co ja mam teraz z tobą zrobić? Nikt cię nie chce, nikt! Nawet ten cholerny Malik się ciebie wyparł - pokręciłem głową. - Całe to udawanie poszło na nic! Tylko niepotrzebnie traciłem czas...

- Harry...

- Zrobię tak, jak powiedział... pozbędę się ciebie.

Odbezpieczyłem broń i spojrzałem w niebieskie tęczówki. Chłopak znów był bliski płaczu. Odwróciłem wzrok i nacisnąłem spust. Po pomieszczeniu rozległ się huk. Tomlinson zniknął z mojego życia.


♠♠♠♠♠♠♠♠

Witajcie!

U mnie pogoda jest beznadziejna i ciągle pada, więc chyba utnę sobie drzemkę.

A wy jakie macie plany na resztę dnia? ^.^

Dziękuję za gwiazdki i komentarze! ♥

Enemy ~Larry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz