50

7.3K 351 35
                                    





Całą noc nie spałam. Miałam co chwile inny koszmar ale zawsze kończyły się tak samo.

Bradley umierał

Mimo że podjęłam te decyzje i wyszłam z temtej willi z zamiarem nigdy nie zobaczenia brata, musiałam sprawdzić czy napewno wszystko z nim dobrze

Kocham go i mam w dupie że on może mnie nie chcieć zobaczyć

Moje sny są straszne i nie mowy bym nie sprawdziła tego

W luźnych dresach wybiegłam z domu Gabriela. Mimo tych kilkudziesięciu kilometrów dałam rade je przebiec

Gdy zobaczyłam karetke która jedzie w moją strone, czyli od strony willi w moich oczach pojawiły się łzy gdy pomyślałam że Brad może nią właśnie jechać do szpitala

Wbiegłam jak wariatka do willi i mocno zdyszana zobaczyłam na końcu korytarza Wood'a

- Gdzie Bradley?- spytałam spanikowana

Chłopak spojrzał na mnie lekko zszokowany

- Za tobą- powiedział

Odwróciłam się i od razu biegiem wskoczyłam na brata. Mocno go przytuliłam a on oddał uścisk z równie mocną siłą

- Brad- szepnęłam

Zeszłam z niego i chciałam się oderwać ale on mnie nie puszczał

- Lily- szepnął a jego głos się lekko złamał- Co tu robisz?-spytał powoli

- Miałam koszmary że nie żyjesz, musiałam sprawdzić czy wszystko z tobą okej. Nie wybaczyłabym sobie gdybym tego nie sprawdziła- spojrzałam mu w oczy

- Płakałaś?-spytał

- Ze strony willi jechała karetka, myślałam że moje koszmary sie spełniły i to ty w niej jesteś- jedna łza poleciała mi po poliku

- Kocham cie- powiedział cichutko

- Dziwne że potrafisz to robić- rozweseliłam nas obojga

-  Sam sie dziwie- spoważniał- Pewnie zaraz stąd wyjdziesz- powiedział ponuro

- Jak moge to chwile odpocznę. Biegnięcie kilkudziesięciu kilometrów to nie dla mnie- brat otworzył szeroko oczy ze zdziwienia

- Zostaniesz ile będziesz chciała

- Wystarczy mi pięć minut, zadzwonię do Gabriela by po mnie przyjechał

- Gabriel??-spytał- Ten blondyn z czarnymi ślepakami?

- Oczami, Bradley, oczami- pouczyłam go

- Czyli to on. Dawno nie widziałem sukinsyna- mruknął- Uważaj na siebie. Bardzo, Gabriel to nie jest dobre rozwiązanie młoda

- Madison też nie-warknęłam

- Lil- westchnął

- Wychodze- powiedziałam gdy zobaczyłam te suke za moim bratem

-Lily- krzyknął

- Pa- powiedziałam

Zadzwoniłam po blondyna i przeszłam kilka kilometrów skąd mnie odebrał i zawiózł do swojego domu

- Dzisiaj już znajdę dom i wyprowadze się- powiedziałam z lekkim uśmiechem

Chłopak zacisnął szczękę i gwałtownie skręcił

- Gabs w drugą stronę jest twój dom

- A kto mówił o moim domu?- spytał chamsko

- Odwieź mnie tam- warknęłam

Chłopak wywiózł nas na jakieś odludzie

Wyciągnął ze schowka broń i kazał wysiadać

- Wiesz co zrobił twój brat?-spytał

- Nie chce wiedzieć. To nie moja sprawa- warknęłam

- Chyba jednak też twoja bo za chwilę Cię zabije.

- A spełniłeś moje ostatnie życzenie?-spytałam

- Owszem- rzucił mi gumy truskawkowe

Wycelował bronią w moje serce i przeładował pistolet

Na szybko wymyśliłam plan jak uniknąć śmierci i może nie zabić go

- Teraz!!-wrzasnęłam patrząc się w drzewo kawałek dalej

Zdezorientowany odwrócił się i wtedy ja z całej siły kopnęłam go w plecy ale ten zdążył strzelić w moje ramie

- Skurwiel- syknęłam i siłą wyrwałam mu pistolet

Jedyną moją przewagą było to ,że gdy go kopnęłam poleciał na ziemie i teraz ja leżałam na nim

Przyłożyłam pistolet do jego skroni i wystrzeliłam

Zaciągnięcie go do bagażnika zajęło mi kilkanaście minut i myślałam że zaraz mi ramie wybuchnie z ciśnienia

Zjechałam do jego domu i wzięłam swoje rzeczy razem z Hulkiem który grzecznie spał pod łóżkiem

Przesraszony zwierzak na widok mojego ramienia prawie sam otwierał mi wszystkie drzwi jakie nam stanowiły przeszkode by wyjść.

Nawet sam do auta wsiadł i w zębach trzymał moje zakupy które jakimś cudem przerzucił na tylnie siedzenia

Skomlał całą droge go willi gangu

Gdy dojechaliśmy pies kilkanaście metrów przede mną zaczął biec w strone drzwi i zaczął drapac pazurami bo były zakluczone

Gdy już mu ktoś otworzył ja prawie opadałam bez sił

- Lily!-krzyknął Wood i szybko wziął mnie na ręce

- Co sie stało?-ktoś spytał

- Bradley Lily jest ranna. Zawołajcie Miko!!-krzyknął i wbiegł na góre
- Kto ci to zrobił?-spytał

- Gabriel

- Gdzie ten skurwiel

- Bagażnik- wydukałam i ostatkiem sił spojrzałam na psa za którym biegł mój brat i  lekarz










Zadziorna KujonkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz