Kiss and swallow

291 30 3
                                    

Budzę się pełen bólu głowy i rozchodzącej się w okół smutnej, tęsknej aury. Jestem dość rozgoryczony. W pokoju Taeyeon bowiem, brakuje Jungkooka. Mojego Jungkooka, którego do siebie przywłaszczyłem. Bez żadnego pytania, beż żadnej zgody ani umownego kiwnięcia głową. Wszystko zaczęło się od różowych warg, od szybkich pocałunków z wymianą śliny którego tylko dla mnie coś znaczyły. Nawet jeżeli w tamtym momencie, byłem zagubiony. Walczyłem wewnętrznie jak dziecko, nie potrafiłem sobie poradzić z uczuciami kłębiącymi się na końcu mojego umysłu.

Obudziłem się samotny. Rozglądałem się po całym jej mieszkaniu, z chaosem niszczącym moją czaszkę. Nie znalazłem go. Ani wtedy, ani kilka tygodni później kiedy ziemię owiały zimne mrozy. 

Byłem tylko ja i Delia. Szkoła i problemy zrozpaczonych nastolatków, poszukujących miłości w osobach w których nie powinniśmy. Ekspresowe bliskości, udawane westchnienia i czar pustki towarzyszył nam aż do grudnia. Wtedy spotkałem Jungkooka po raz kolejny, a on namieszał w moim sercu bardziej niż kiedykolwiek.


Delia zwijała się z chłodu w moich ramionach, gdy ja paliłem trzeciego papierosa z kolei. Wracaliśmy ze szkoły, kierowaliśmy się w stronę jej domu. Opowiadała mi o nadchodzącym koncercie, ale moje myśli znajdowały ukojenie mile stąd. W pewnym momencie poczułem ukłucie i z fascynacją odwróciłem się w stronę jej twarzy, na której widniał wyraźny grymas. Stanąłem na przeciw jej i okryłem ją szczelniej dżinsową, zbyt lekką na tę porę kurtką. 

- Czemu jesteś taki cichy? coś się stało? - Spytała z troską wtulając się w zagłębienie mojej szyi. Wdychałem jej zapach. Był taki uspokajający, jej woń przypominała róże pomieszane z hydroksyzyną. 

- Nie, nic. Martwię się o ciebie. Powinnaś skończyć z przelotnymi związkami.. - Odparłem cicho, a ona głośno westchnęła, gładząc moje sprane, różowe kosmyki. 

- Zabijam uczucia, przynajmniej się staram. - Zdziwiony prychnąłem i lekko się odsunąłem. Spojrzałem prosto w jej mgliste oczy, pomalowane czarnym cieniem. Jej blada cera mieniła się w zimowym świetle latarni, błyszcząc jak diamenty. 

- Nie radzisz sobie, widzę to. Nie możesz zaakceptować zauroczenia? 

- To coś więcej - Znaczenie się odsunęła, spuszczając głowę, a ja starałem się wymazać obraz łez kreślących jej rumiane policzki.

- Czemu więc temu nie powiesz, może to odwzajemnia? 

- Wiem, że nie. Nie zmienisz kogoś na siłę, Jimin. - Złapała mnie za rękę i pogładziła kciukiem moją dłoń. Korciło mnie, strasznie. Chciałem wiedzieć kto może nie odwzajemniać uczuć tak pięknej i, delikatnej osoby. Gdy podeszliśmy pod jej dom, wszelkie zmartwienia mnie opuściły.

Sączyliśmy ciemne wino, podrygując do pojedynczych piosenek z radia. Oplotłem Delię w talii gdy ta ze śmiechem rzuciła się prosto w moje ramiona. Byliśmy elegancko wstawieni, jeżeli mogę tak to opisać. Pocałowałem ją usta w zatroskanym geście. Odpłaciła się gładkimi ustami, ale ja dostrzegłem w jej oczach pewien rodzaj zakłopotania i kłamstwa. Zdziwiłem się. Tego typu sytuacje były dla nas codziennością.

Usiedliśmy na jej zniszczonej kanapie, jedząc frytki i brudząc się nawzajem. Nagle zadzwonił dzwonek od drzwi. Delia posłała mi nieco przerażony wzrok i zmarszczyła brwi. Wstałem, darując jej podnoszenie się z wygodnych poduszek. 

Otworzyłem a przed moimi oczami, ukazał się Jungkook. Ze spuszczoną głową. Głośno westchnął i już miał coś powiedzieć, ale na mój widok zaniemówił. Zamknął z powrotem usta i uśmiechnął się do mnie w ten piękny, szelmowski sposób.

- Hej. - Powiedziałem, odwzajemniając uśmiech. 

- Hej, dzieciaku. - Oparł się o drzwi a ja się odsunąłem. Byłem w szoku, był zbyt piękny. Zbyt idealny, niemal nierealistyczny. Nie byłem pewien czy to co widzę jest marą senną, czy rzeczywistością na którą nawet nie zasługiwałem. Byłem zakompleksionym dzieciakiem, myślącym o imprezach i każdej możliwej chwili by wyrwać się ze smutnych realiów. 

- Nie bój się. - Chwycił mnie za ramiona, przyciskając do swojej ciepłej klatki piersiowej, czułem miarowe bicie jego serca. Moje szalało, bałem się, że nie złapię oddechu i zemdleję prosto na nim. Musnął mój policzek który zaraz oblał się dorodnym rumieńcem a ja zachichotałem, nie wiedziałem co robić, nie miałem pojęcia. Byłem zawstydzony. To był dopiero początek. Nieskazitelny brunet zawstydzał mnie, jeszcze długo później.

Mierzyliśmy się nawzajem dopóki nie ucałowałem lekko jego ust. Zrobiłem to pod wpływem impulsu, ale wcale nie żałowałem. Zdominował mnie pod każdym względem, wplatając język w moje malinowe wargi. Sapnąłem ocierając się o jego ciało. Nie potrafiłem trzymać nerwów na wodzy, Jungkook wystawiał mnie na pokuszenie, otumaniając zakochany umysł. Podniecenie kompletnie mnie połknęło.

- Jiminnie.. jesteś taki piękny - Szepnął przygryzając moje ucho. Nie przeszkadzały nam uchylone drzwi, nie przeszkadzała nam chłód wpadający do pokoju. Nie przeszkodziła nam nawet dziewczyna, która z dyskretnym łkaniem uciekła do łazienki.

Ten incydent wymalował się w mojej pamięci najbardziej klarownie. Czuliśmy się jak złamani kochankowie, którzy wrócili do swych tęsknych ramion po zdecydowanie zbyt długiej rozłące. 


ღ Wish that you were here  ღ | p.jm x j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz