Rozdział XVII

220 15 1
                                    

Dimitry nie zatrzymywał się nawet na chwilę. Zachowywał sie jak cyborg, pewny swoich czynów jakby miał wszczepione wszystko co potrzeba, aby znaleźć kontakt z Administracją O5. Takie miejsce w tej placówce było tylko jedno, nie licząc biura Draco, a dostanie się tam nie dość, że wymagało Karty Dostępu Poziomu 4, to jeszcze weryfikacji, aby nieautoryzowana osoba przypadkiem nie dostała kontaktu z Administracją, warto również podkreślić anielską cierpliwość, oraz od momentu upadku tego ośrodka, ostrożności, spowodowaną atakami obiektów SCP czy obecnego najeźdzcy, jakiego Dimitry określił "Kościołem Zepsutego Boga". Samym problemem był już dostęp, Dimitry co prawda bardzo dobrze dogadywał się z Jasonem Millerem- Nowym dowódcą oddziału MTF Omega-0, a także przed nadejściem Draco, był wyróżniony i spostrzegany jako autorytet, wciąż jest dość ważnym członkiem fundacji, choć Draco go "tymczasowo" zdegradował, a O5 tą sprawę przemilczało. Tymczasowo jest tu dość ważnym słowem, ponieważ władza tajemniczego naukowca z dyktatorską metodą rządzenia nieco minęła, a Dimitry dalej nie doczekał się awansu. Odmówiono mu również operacji mięśni sercowych, i z dnia na dzień spostrzegano go  jak typowego żołnierza. Z samym Jasonem Millerem rozmawiał praktycznie co tydzień, ten obiecywał mu, że Draco przywróci go do oddziału na dość wysokim stanowisku, ale była to tylko gadka aby trzymać napięcie i napawać się widokiem starca, który kończy jako naiwny frajer. Chodziły plotki, że Jason omawiał z Draco o awansie Dimitriego, ale były to tylko plotki. Równie dobrze mógł powiedzieć zupełną odwrotność tego, czego oczekiwał mężczyzna. Żeby było tego mało, dla Draco ważniejsi byli młodsi rekruci, co zbijało Dimitriego z pola popisu.  Do dziś ostateczna decyzja Draco jest tajemnicą, i jeżeli rzeczywiście Dimitriemu uda się dojść do pomieszczenia gdzie będzie mógł skontaktować się z O5, to mogą po prostu odmówić połączenia i tyle. To była bardzo randomowa loteria. Dawid, mocno zdezorientowany i pobudzony nagłym zwrotem akcji, starał się wypytywać Dimitriego aby dowiedzieć się o co chodzi, ale z odpowiedzi nici. Dimitry odpowiadał prostymi, niepełnymi odpowiedziami albo totalnie omijał pytanie. Szedł żwawo i pewnie, idąc przez korytarze, potem przez schody w górę i tak ciągle, gdzieś ewidentnie zmierzając. Problem w tym, że zmierzał w to miejsce kolejne cenne 10 minut. Dawid powtórzył pytanie, mając dość braku konkretnej odpowiedzi:
-Czy możesz mi powiedzieć gdzie do cholery idziemy?!
-Do SCP-914, chryste, ile będziesz pytać?!
-Nie mogłeś mi od razu odpowiedzieć?!- Zapytał rozjuszony Polak, nie wiedząc, co to za SCP i dlaczego Rosjanin omijał tej odpowiedzi szerokim łukiem.
-Nie, bo takie młodziki jak t- KURWA!- Dimitry momentalnie rzucił się z Dawidem na ziemię, kiedy z dołu żołnierze kościoła napadli na nich, strzelając w ich stronę. Wszystko działo się zdecydowanie za szybko, a to było tylko tego potwierdzeniem. Gorzkim potwierdzeniem. Dimitry nie czekając, przeczołgał się do osłony, podniósł się lekko i przyszykował do bitwy. Spojrzał on na Dawida, który totalnie nie wiedział co robić i się wystraszył.
-Młody, ukryj się  do tych drzwi za nami, na mój znak wyjdź!
-Na pewno?!- Zapytał Dawid, niepewny decyzji starca.
-Tak, JUŻ!- Dawid nie czekając, schował się do malutkiego pomieszczenia za nimi które przypominało nieco te, które widział na początku z Marcusem. Nie zwracając na to uwagi, starał opanować swoje nerwy i trzymał kciuki za sukces Rosjanina.

Dimitry niepewny swojej ilości amunicji, postanowił walczyć nieco ostrożnie i oszczędnie. Miał przy sobie jeszcze granat dymny, oraz zwyczajny, wybuchowy, ale on nie nadawał się do takiej walki. Mógł się przydać do o wiele ważniejszych rzeczy. Postanowił jako pierwszy krok przeskanować teren. Zauważył, że wejście do dolnego pomieszczenia jest tylko jedno, zaś schody na góre są tuż obok niego. W samym pomieszczeniu była masa biurek za które można było się schować, a żołnierzy było więcej niż sześciu! Robiło się to zdecydowanie ciężkie. Rosjanin siedząc za osłoną, czekał na prawidłową okazję do ataku. Jeden z nich się wychylił, a Dimitry z refleksem postrzelił go w głowe. Jednego mniej. Szybko się okazało, że dwóch kolejnych rozpoczęło ciągłe strzelanie, przez co Dimitry musiał się ponownie ukryć. Miał zdecydowanie ograniczone pole możliwości. "Muszę użyć jednak granatu dymnego i zaatakować ich z dołu..." Pomyślał, i tak zrobił. Puścił zawleczkę i rzucił na ślepo granat dymny. Rzut okazał się udany, bo granat wylądował prawie na środku pomieszczenia, dymiąc prawie cały dół. W ten, wszyscy zaczęli strzelać na oślep, zaś Dimitry podbiegł do najbliższego biurka które okazało się puste, i tam przesiedział do zaniknięcia dymu. Potem, nagle wyskoczył i zestrzelił dwóch kolejnych żołnierzy, którzy zdecydowanie byli zdezorientowani. Reszta ukryła się w porę. Jeden z nich zaczął coś mówić, jeden z jego wspólników mu szybko odpowiedział, a Dimitry starał się przebiec do bliższego biurka. Żołnierz postrzelił go w okolice klatki piersiowej, jednak kamizelka kuloodporna, która była nieco uszkodzona przez SCP zablokowała pocisk. Rosjanin szybko zebrał się na myśli i kontynuował walkę. Przez jakiś czas ostrzeliwał się z wrogiem, wybijając kolejnych dwóch. Na samym polu dwóch też zostało, a najgorszą w tym momencie sytuacją było to, że amunicja do karabinu się skończyła. Dimitry świadomy tego, skulił się, myśląc jak pozyskać karabin z jednego z trupów, w końcu przebieganie prawie że skończyło się śmiercią gdyby nie kamizelka kuloodporna, a przeciwnicy byli bardzo czujni i  przygotowani na ruch wroga, jakim był Rosjanin. Oficjalnie, przeskanował teren jak najszybciej się da, i przemyślał jak najszybszą drogę do leżącej broni. Przyszykowany, wystrzelił jak z procy, ale... Przeciwnicy nic nie zrobili. Dimitry bez problemów złapał za karabin, a po ukryciu się i wychyleniu, dosłownie nic się nie stało. Rosjanin zdezorientowany, wstał i czujnie z karabinem przed twarzą zaczął iść w strone ostatnich dwóch pozostałych biurek, za którymi kryli się żołnierze, odruchowo oddał strzał, ale... Dalej nic. Czyżby uciekli? Ale jak? Dimitry rozejrzał się jeszcze przez chwilę, po czym nagle, został postrzelony w ramię przez jednego z nich. Ból szybko został okryty szokiem, zaś Rosjanin nie myśląc, postrzelił chowającego się na górze sekciarza w głowę. Wiedział już, że najprawdopodobniej za metodą jakiegoś SCP przeszli niezauważalnie na górę. Trzymając karabin wycelowanym w górze i obracając się w poszukiwaniu ostatniego przeciwnika, Dimitry nagle poczuł na swojej potylicy zimną stal. Bardzo nieprzyjemne zimno.
-Rzuć broń, staruszku- Dimitry chwile stał, zastanawiając się, które SCP pozwalało na tak ciekawe przemieszczanie się, a jeżeli to nie SCP, to jak udało im się wykombinować taką "magiczną" umięjętność. Dimitry zastanawiał się, czy atakować od razu, czy uśpić delikatnie czujność wroga, ale oficjalnie rzucił broń na ziemię.
-Dobrze. Teraz podnieś ręce do góry- Dimitry tym razem zamierzał działać. Zaczął powoli unosić ręce do góry, jednak kiedy był już prawie do wykonania oczekiwanej pozycji, uderzył łokciem przeciwnika w nos. Ten, ledwo znosząc ból, lekko się zwinął, oddając strzał na ślepo. Pocisk przeleciał obok szyi Dimitriego, lekko go wzdrygając. Sam Dimitry szybko się odwrócił, zaś mężczyzna szybko się otrząsnął, oddając kolejny strzał, ponownie nie trafił, ponieważ Rosjanin rzucił się na niego, upadając z nim na podłogę. Chwilę siłował się z nim o pistolet, ale mimo starszego wieku, a co z tym idzie, coraz słabszego organizmu, udało mu się wyrwać pistolet z ręki wroga. Ten, starał się zranić Dimitriego, ale Rosjanin szybko dobił go strzałem w głowę. Walka poszła dość precyzyjnie, na tym też polegała cała oszczędność. Dimitry, czując się jak w jakimś tanim filmie akcji, zszedł z wroga i sprawdził swoją ranę. Nie była wielka, amunicja nie należała do najgroźniejszych, ale na pewno bez oczyszczenia i zatamowania tego, cała sytuacja prędzej czy później tak spokojnie wyglądać już nie będzie. Nie czekając, powoli wstał i poszedł  po Dawida. Ten, siedział w pomieszczeniu totalnie wystraszony, a na widok Dimitriego o mało co nie padł ze strachu że to ktoś inny. Ktoś nieproszony.
-J-już po wszystkim..?- Zapytał niepewnie.
-Taa... Nie wiem jak to zrobiłem, ale bez kamizelki raczej bym się nie utrzymał. Szlag to trafił że nie mamy apteczki, jeden mnie postrzelił w ramię, warto by było to opatrzeć... Trudno się mówi, wyjmą kulę, oczyszczą ranę i opatrzą, użyje tylko szmat z ich ubrań żeby zatamować krwawienie. Chodź, musimy prędko przeszukać ich ciała, może nas wyręczą z chodzenia do maszyny ulepszającej i mają wymaganą kartę.
-O-ok...- Dawid wyszedł wciąż wystraszony z Dimitrym, po czym rozpoczęli przeszukiwanie ciał. Rosjanin przedtem użył w miarę dużego kawałka z szaty jednego z trupów, aby spróbować zatamować krwawienie, owinął materiał, zacisnął, co niesamowicie bolało i tak starał się iść. Szybko się zorientował, że po krótkim szoku, ból jest tak wysoki że ręka jest praktycznie bezużyteczna. Dawid zmartwiony dopytywał się o stan Dimitriego, ale ten dawał przekonanie, że wszystko jest w porządku. W czasie przeszukiwań, Dawid znalazł u jednego z nich samą Kartę Dostępu Poziomu 4, mało tego, była tam notka od niejakiego Roberta Bumaro, który podkreślił, że MUSZĄ odzyskać SCP-808 i ZNISZCZYĆ "Robotycznego Heretyka". Kiedy Dawid wręczył notkę Dimitriemu, ten zmarszczył brwi.
-Robotyczny Heretyk...? Mowa tu o Draco..?- Mruknął pod nosem, co Dawid zignorował. Sam Dimitry, powoli podejrzewający czym jest Draco, zastanawiał się czemu O5 postawiło jakiegoś morderczego robota na tak wysokie stanowisko... Pytań było naprawdę dużo, ale żeby je odkryć, trzeba było przedostać się do kolejnych pomieszczeń- Pomieszczeń, bez których prawda by nie istniała. Dimitry zwijając notkę, a następnie chowając ją do kieszeni, zwrócił się do Dawida:
-Za mną. Weź jakiś karabin dla siebie, przyda się- Po czym gotowy do działania, ruszył w wyznaczone miejsce.

SCP: UpadekWhere stories live. Discover now