Sherlock POV.

2.7K 215 41
                                    

Mój świat zawalił się w momencie, gdy John wyszedł z Baker Street. Cholerne emocje, akurat wtedy musiały wziąć nade mną górę? Chciałbym cofnąć czas... Zepsułem moją relację z Watsonem. Teraz nie będzie chciał mnie znać, a tego nie zniosę. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, jedyne co mi przyszło do głowy to wizyta u Mycrofta. Wziąłem ze sobą paczkę papierosów, którą zwinąłem mu ostatnio. Wypalałem jednego za drugim z nadzieją, że to mi pomoże. Droga do domu Jeffa i Mycrofta była dosyć długa, więc miałem dużo czasu by pomyśleć. Czułem się okropnie. Dlaczego musiałem wszystko zepsuć? Dlaczego, w ogóle musiałem się zakochać? Dlaczego John nie może mnie kochać? Tego typu pytania zasypywały moją głowę, tworząc jeden ogromny bałagan. Ostatni stres sprawił, że nie mogłem jeść i znów bardzo schudłem. Jeśli John odejdzie na zawsze, nie przeżyję tego. Wtedy to byłby zdecydowany koniec mojego życia, uzależniłem się od niego bardziej niż od narkotyków. Mam nadzieję, że chociaż przyjmie moje przeprosiny i nie wyprowadzi się z Baker Street. Droga minęła mi zdecydowanie za szybko, mógłbym tak jechać wieczność. Zostawiłem butelkę wina, którego wypiłem połowę, na tylnym siedzeniu taksówki, by Mycroft nie zobaczył, że piłem. Rzuciłem losowy banknot kierowcy, nie patrząc nawet na jego wartość. Zapukałem do drzwi drewnianego domku. Nikt nie otwierał, więc zrobiłem to o wiele głośniej. Po chwili pojawił się w nich mój brat.

- Sherlock? - Mycroft nie wierzył własnym oczom. Zupełnie zignorowałem go i wepchnąłem się do środka.

- Sherlock, coś się stało? - Graham siedział w salonie bez koszulki. Na kolanach trzymał Ninę i głaskał ją po jej puszystym futerku. Usiadłem obok niego i zacząłem wpatrywać się w ścianę. Nie wiedziałem jak mam się zachować, nigdy nikomu się nie żaliłem.

- Straciłem go - głos zadrżał mi tak mocno, że musiałem przerwać na chwilę. - Straciłem Johna...

- Jak to? O co chodzi? - Mycroft przyniósł krzesło z kuchni i postawił je przede mną, a następnie na nim usiadł. - Masz listę?

- Nie brałem nic - podniosłem głos.

- Powiedz o co chodzi inaczej nie będziemy mogli ci pomóc - Lestrade zawsze jest pomocny.

- Kochanie, zostawisz nas na chwilę? - mój brat zwrócił się do Gavina.

- Jasne - wychodząc zabrał ze sobą kota i zamknął się w sypialni.

- Zacznij od początku - powiedział stanowczo Mycroft. Widziałem, że bardzo się martwi.

- Ciągle pytał czemu nie jem... - bardzo chciałem opowiedzieć mu o wszystkim, ale nie dawałem rady. Czułem się jakby wszystkie słowa uciekły z mojej głowy razem z Johnem. Przeżywałem wtedy najgorsze chwile swojego życia.

- John, jak rozumiem? - za każdym razem, gdy słyszałem to imię, przed oczami widziałem uśmiechniętego Watsona.

- Nie chciałem mu tego powiedzieć wprost, jeszcze nie teraz - przeczesałem ręką loki. - Ale coś we mnie pękło i musiałem to zrobić. Pocałowałem go, było tak cudownie. Czułem się jak w niebie, ale potem wszystko zmieniło się w piekło. Wybiegł z domu. Tak po prostu opuścił Baker Street. Zostawił mnie samego, nawet nie porozmawialiśmy.

- Cholera... - złożył ręce w piramidkę, tak jak robię to ja dosyć często.

- Chciałbym za wszelką cenę cofnąć czas - poczułem się jak dziecko. Małe, zagubione dziecko, które bezradnie błądzi po świecie.

- Musisz dać mu czas - widziałem, że próbuje mnie tylko pocieszyć. - Albo zrozumie, albo odejdzie. Bądź dobrej myśli. Powiedz mi tylko, na pewno nic nie brałeś? Muszę o tym wiedzieć.

Zakochany detektyw [JOHNLOCK + MYSTRADE]Where stories live. Discover now