12

1.9K 56 1
                                    

- Czyli mogę zostać zwiadowcą? - zapytałam mojego chłopaka.
- No możesz... eh... Będę tego żałował...
- Jest to bardzo możliwe. - Wyszczerzyłam się do niego. - Ale nie możesz tego cofnąć. - Posłałam mu buziaczka w powietrzu, a jego kąciki ust się uniosły. - Jest jeszcze jedna sprawa, której nie omówiliśmy.
- Jaka?
- No bo Newt jest moim bratem - powiedziałam niepewnie.
- Co?! - wykrzyczał. Był bardzo zdezorientowany. - Wiesz, że musisz mu powiedzieć, prawda?
- No... wiem, ale nie umiem się za to zabrać.
- Jak długo masz o tym pojęcie?
- Od dłuższego czasu.
- Jutro mu powiesz.
- Minho... ale to jest skomplikowane.
- Nie! To jest bardzo proste. On jest moim przyjacielem. Nie mogę go okłamywać. Trzeba było mi tego nie mówić.
- No ale nie chciałam cię okłamywać.
- A jego to już mogłaś? I to jeszcze w jego sprawie?
- Dobra! Powiem mu, ale musisz dać mi czas.
- Ile potrzebujesz?
- Parę dni.
- Daje ci trzy i żebym się nie zawiódł.

Chłopak wstał z ziemi i zaczął zmierzać w kierunku swojego pokoju. Wiedziałam, że się nie obraził, więc nie poszłam za nim. Musiałam coś sprawdzić.

Odczekałam dziesięć minut, by mieć pewność, że Azjata mnie nie przyłapie. Wstałam z ziemi i otrzepałam się. Skierowałam się w stronę murów, a tak konkretniej, to w stronę bramy. Chciałam zobaczyć, czy od zewnątrz też mogę je otworzyć. Podeszłam do ściany i przyłożyłam do niej dłonie i czekałam. Niestety nic się nie stało. Zero światła, jak ostatnio.
- To można chyba tylko od wewnątrz.
Wróciłam do pokoju i poszłam spać.

***
Obudziłam się o 8:00. Minho miał dzisiaj zapytać się Alby'ego o moje wstąpienie do zwiadowców. Mam nadzieję, że ta rozmowa się powiodła, o czym miałam się zaraz przekonać. Jak nie to będę zmuszona wchodzić do labiryntu bez pozwolenia, co wiąże się ze złamaniem prawa strefy.

Wstałam z łóżka i otworzyłam szafę. Wyjęłam z niej czarne dresy i ubrałam je na siebie. Również zwykły t-shirt. Rozczesałam swoje krótkie, różowe włosy i spięłam je do wysokiego kucyka. Zwarta i gotowa wyszłam z pokoju, by udać się na śniadanie. Gdy odebrałam swoją porcję jedzenia od Patelniaka, przy okazji zamieniając z nim parę zdań, podeszłam do stolika, przy którym siedział Newt, Alby i Joseph.
- Hej! - przywitałam się i usiadłam.
- O! Siemka, Nessy! - odpowiedział blondyn.
- Alby? - zaczęłam. - Czy Minho miał okazję z tobą porozmawiać?
- Tak się składa, że miał i obawiam się, iż nie jest to dobry pomysł.
- Co?! Ale dlaczego?! Jeśli chodzi o to, że się nie nadaję, to to nie prawda! Ja naprawdę jestem zdeterminowana i albo zostanę zwiadowcą, albo nikim.
- Nessy... To jest naprawdę trudna robota.
- A ty myślisz, że ja nie wiem?! - powiedziałam z wyrzutem. Newt i Świerzy jak dotąd nie odzywali się, tylko w ciszy przysłuchiwali się rozmowie. Narazie woleli się nie wychylać. - Nie chcę innej roboty!
- Dobra, dziewczyno. Przemyślimy to. Skonsultujemy się z radą i coś się wymyśli, ale to dopiero jutro.
- No dobra... - powiedziałam. - Co to w ogóle ta rada? - zadałam te nurtujące mnie pytanie. Nigdy nie słyszałam o żadnej radzie.
- W radzie są przewodniczący wszystkich grup w strefie, oraz ich zastępcy. Ja, jako przewodniczący całej rady i Newt, który jest moim zastępcą przeprowadzamy zebrania. Jest jeszcze Minho prezentujący grupę zwiadowców, a Ben jest jego zastępcą. Jest też wielu innych przewodniczących. Wszyscy tworzą radę. Na zebraniach omawiamy zmiany następujące w strefie, rozwiązujemy liczne problemy, omawiamy przydzielenia Świerzych do danych grup i podejmujemy najważniejsze decyzje. Zebrania są zwoływane co pięć dni. Wyjątkiem są nagle wypadki.  - Alby wszystko mi wyjaśnił. Po posiłku wróciłam do pokoju i zabrałam się za czytanie książki.

***
Był już wieczór. Za niedługo miały się zamknąć bramy, a ja musiałam się przedostać niepostrzeżenie do labiryntu przed ich zatrzaśnięciem. Wzięłam jeszcze nóż i byłam gotowa. Wyszłam na plac i oceniłam, jakie mam szanse na ucieczkę. No... trochę ludzi było, ale myślę, że dam radę. Przeczołgałam się do krzaków, które rosły pod murem blisko wejścia. Byłam mocno skulona. Oparłam się o krzaki i odetchnęłam. Tuż przed sobą miałam zimny mur.
- Kto tam jest? - usłyszałam czyiś głos i zamarłam. Chciałam jakoś wstać, żeby nie wyglądało to dziwnie. No bo w końcu skradałam się w krzakach! Jak to ma nie być dziwne?! Niestety jak tylko próbowałam podnieść z ziemi moją dupę, coś mi przeszkodziło. Aczkolwiek tym 'czymś' były moje włosy katastrofalnie zaplątane w ten zasrany krzak! Szarpnęłam głową, mając nadzieję, że to pomoże, a moje kudły uwolnią się z czeluści tej rośliny, ale to było niemożliwe. - Nessy? A co ty tutaj robisz? - Wzrok jakiegoś chłopaka, którego pierwszy raz na oczy widzę, był przenikliwy i nieufny. No to się wkopałaś, Nessy. Jesteś przegrywem. I do tego wszystkiego mówisz do siebie w myślach... Mój mózg chyba wariuje. Jak stąd wyjdziemy to bez zastanowienia udam się do psychiatry. Zarzuciłam nogę na nogę, a ręce podłożyłam pod głowę opierając się na krzaku. Uśmiechnęłam się niewinnie próbując jakoś wyjść z tej jakże niefortunnej i niekorzystnej dla mnie sytuacji.
- Jaaa? - przeciągnęłam wyraz, chcąc mieć więcej czasu na wymyślenie jakiejś nędznej wymówki, która tak czy siak wzbudzałaby podejrzenia, niezależnie jak dobra by była. No bo... halo? Leżę na ziemi w krzakach! Jak to ma nie być podejrzliwe?! Jesteś w dupie, Nessy. W ciemnej, soczystej, tłustej dupie. Ale z ciebie debil. - A tak se leżę. Często tu przychodzę pomyśleć w samotności i bardzo nie lubię jak ktoś mi przeszkadza - wytłumaczyłam się. Chyba to łyknie.
- Ciekawe miejsce... No ale zgodnie z twoją wolą, nie będę przeszkadzać - powiedział i odszedł. Punkt dla ciebie, Nessy! Nagle bramy zaczęły się zamykać. O scheiße! Wzięłam gałąź krzaka i złamałam ją tak, że patyk został w moich pokołtunionych włosach. Wstałam z ziemi i biegiem ruszyłam w stronę zasuwających się ścian. Już nawet nie zwracałam uwagi na to, czy ktoś się na mnie patrzy, czy nie teraz liczył się tylko labirynt. W ostatnim momencie przedostałam się na jego stronę.

No to czas zacząć swoją misję.

💕✨💕

Z żalem ogłaszam, iż jest to ostatni rozdział, a następny to będzie epilog.

Trochę szybko i niespodziewanie (czyli w moim stylu), ale nie wiem, co mogłabym jeszcze dodać do tego fanfiction. Moja wena i motywacja ostatnio nie jest najlepsza.

To do jutra :)
Miłego dnia/nocy
~Lia.

JEDYNA / Minho ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz