Trudne początki #1

39 2 0
                                    

Jak zawsze spóźniona ... dlaczego ten budzik nigdy nie dzwoni? No czemu no? Nic tak bardziej nie wkurza człowieka rano niż to urządzenia stworzone tylko do dręczenia uszu niewinnych osób. No ale dobrze, spokojnie, nie nerwowo. Wstałam w oka mgnieniu jednoczenie prawie upadając o porozwalane ciuchy. Wypadałoby tu sprzątnąć ale nie to jest ważne. Dzisiaj zaczynam 4 rok studiów. 4 rok męczarni, zarwanych nocek. 4 rok życia w biegu bez perspektyw na przyszłość. Sama nie wiem dlaczego tak myślę. Studia lingwistyczne były od zawsze na pierwszym miejscu. Fakt, iż urodziłam się w małej miejscowości wcale nie ułatwiał mi osiągniecia zamierzonego celu, lecz ja byłam zawzięta. Mój upór ewidentnie był wrodzony. I tak dzięki ciężkiej pracy urodzie oraz nietuzinkowemu wdziękowi i talentowi najpierw ukończyłam jedno z najlepszych liceów w województwie co dało mi przepustkę do wielkiego miasta jakim jest Warszawa. Przeprowadziłam się tu zaraz po maturze głodna wrażeń jakie to miejsce za sobą niesie. Początki tu wcale nie należały do łatwych. Przez pierwsze miesiące biłam się z myślami czy aby tak miało być? Czy jakbym jednak posłuchawszy się rodziców nie wyjechała jak, wówczas wyglądałoby moje życie? Lecz teraz uważam, że dobrze postąpiłam. Mimo iż chwilami drążę dziurę w sercu obwiniając się o to że ich zostawiłam myślę, że podjęłam słuszną decyzję. Od zawsze marzyłam o wielkim świecie a mój dom, moja wioska mnie ograniczały. Tłamsiły mnie od środka zamykając dopływ tlenu przez co czułam się jak ptaszek w klatce, jak wolna dusza na uwięzi. Nie ukrywam tęsknie za nimi okropnie. Za rodzicami moją straszą siostrą oraz młodszą niesforną i zwariowaną. Pamiętam ich słowa jak wyjeżdżałam, że będą tęsknić i dzwonić codziennie. Ja zresztą obiecałam im to samo. Pamiętam, że wtedy mą jedyną podporą przed wybuchem emocji był Mikołaj. Przystojny charyzmatyczny i tajemniczy, w którym byłam szaleńczo zakochana. Jednak mimo starań czar miłości niczym z kopciuszka prysł. Wszystko rozleciało się dokładnie pół roku temu. Nasze ciągłe sprzeczki ciągłe kłótnie nawet o najmniejsze pierdoły bardzo mną targały. Zresztą nie tylko mną. Nasze podzielne uwagi oraz inne postrzeganie świata nużyły mnie. Mimo iż to bolało, bardzo bolało zdecydowaliśmy się na rozstanie. On nie rozumiał mnie, był pedantyczny, zaborczy wszystko co znałam za nastolatka się w nim zmieniło. Dodatkowy wpływ na jego a raczej nasze życie mieli jego rodzice którzy to zabierając go ze sobą wyjechali na drugi koniec świata jak to określę „ poszukiwać lepszego życia" . Haaa marne słowa. Ich życie było spektakularne. Ojciec biznesmen z krwi i kości matka lekarz. Mikołaj przyszły chirurg. Marzenie każdej dziewczyny. Lecz problem nie stanowił on a oni, jego bliscy manipulujący nim na każdym kroku. Prawdą jest, że mnie nie znosili a mój status materialny nie spełniał ich wygórowanym oczekiwaniom. Nie chciałam stawać im na drodze do doskonalenia więzi rodzinnych. Usuwałam się w cień, aż w końcu zdecydowałam o rozstaniu widząc jaka wyraźna przepaść nas dzieli. Jego zmiana zarówna psychiczna jak i fizyczna była diametralna a sposób w jaki mnie traktował zdecydowanie odbiegał od standardów związku. Rozstaliśmy się w zgodzie . W jego oczach widziałam dalej tę miłość, tę pasje i zaangażowanie jednak przeważała czara goryczy i chęć życia w innym kraju. Mimo iż obiecywał, że wróci to nie łudziłam się . Nie rozdrapywałam ran. Nie katowałam się psychicznie. Z uporem czekałam na kolejny rozdział mojego życia który miał nastąpić właśnie dziś....

Angel eyesWhere stories live. Discover now