Przypadek - nie sądzę #3

16 1 1
                                    

Od mojego rozpoczęcia stażu w korporacji Atlantis minęło kilka tygodni. Mimo początkowych problemów nauczyłam się podstaw wymaganych umiejętności i należycie sprawdzałam się w roli sekretarki. Z kolegami oraz koleżankami z pracy utrzymywałam dość formalne relacje co za tym idzie nie robiłam spektakularnego wrażenia.

Ubrana w obcisłą czarną bluzkę oraz plisowaną bordową spódnice do kostek ruszyłam przed siebie pełna nowych obaw. Był to już środek tygodnia a jego wciąż nie było. Właśnie jego. Otóż jakiś czas temu pan Tadeusz zapowiedział zmiany. Do zarządu korporacji miał dołączyć jego wnuk, który to jakiś czas temu wrócił do Polski kończąc tym studia na wysokich lotów zagranicznych uczelniach. Cała Atlantis była jednym kłębkiem nerwów, jedną niewiadomą. Wszystkie dziewczyny niczym oszalałe biegały wymieniając dodatki w swych kreacjach, żeby zrobić jak największe wrażenie przed rzekomo bardzo przystojnym młodzieńcem. Niewiele o nim wiedziałam. Słyszałam jedynie plotki, iż jest playboyem i wielkim macho o wygórowanym ego oraz o jego licznych panienkach na jedną noc. Nie wierzyłam domniemanym plotką. Chociaż opis w pełni zgadzał się z jego potencjalnym życiem, przecież to tylko bogaty bachor. Z owych rozmyślań wyrwał mnie nagły trzask a po chwili moje ciało prawie zderzyło się z zimnym mokrym chodnikiem. Nie wiedziałam co się stało, ale wystarczyło jedno spojrzenie..

- nic pani nie jest – zapytał mężczyzna a ja z uporem wpatrywałam się w jego anielskie oczy przepełnione dobrocią ale i w dużej mierze smutkiem

- dobrze się pani czuje – zapytał ponownie a ja wzdrygnęłam się na ton jego głosu, który to wyrwał mnie z obcego dla mnie transu

- nie nic mi nie jest – odparłam regulując oddech

- bardzo mnie to cieszy, chyba pani się potknęła lub coś – zaczął a ja w momencie oprzytomniałam patrząc na jego poplamioną od mojej kawy w papierowym kubku koszulę, zdumiałam

- ja tak bardzo przepraszam, naprawdę nie mam pojęcia jak do tego doszło, to się stało tak nagle, to wszystko przez pracę szkołę, naukę tak bardzo mi wstyd – wyjęłam z torebki mokre chusteczki i zaczęłam doprowadzać koszule mężczyzny do w miarę pożądnego stanu, a on tylko patrzył na mnie z niedowierzaniem

- spokojnie to tylko koszula, pojadę do domu i się przebiorę – westchnął – a pani zawsze tak dużo mówi bez sensu ? – zapytał wyraźnie rozbawiony zaistniałą sytuacją

- nie, znaczy tak trochę, dobrze trochę bardzo jak się denerwuje – czułam jak się cała czerwienie, a mężczyzna nie mógł opanować niepohamowanego śmiechu

- dobrze w takim razie niestety muszę się z tobą pożegnać, gdyż jestem już spóźniony, zresztą ty także dawno powinnaś być na miejscu sądząc po tym jak szybko szłaś

- a racja tak zapomniałam, ale musi mi pan obiecać że jeśli jakoś byłabym w stanie panu to wynagrodzić powiadomi mnie pan – po czym dałam mężczyźnie swój numer i pobiegłam w stronę Atlantis

Do firmy wpadłam z lekkim opóźnieniem, co nie zostało wielce zauważone. Panował tam gwar i harmider. Wszyscy oczekiwali nowego szefa, ja natomiast pognałam do mojego biura zahaczając przy tym o korespondencję i nowe wytyczne dla pana Wicherskiego. Wstałam z biurka i pewnym krokiem udałam się do jego gabinetu zaczynając jak zwykle kolejny dzień pracy. Pogoda nie rozpieszczała, a wpatrując się w ogromne przeszklone okna można było dostrzec strugi deszczu obijające się o szklaną powierzchnię. W pewnym momencie zadzwonił telefon. Pan Tadeusz wzywał. To możne oznaczać tylko jedno - jego wnuk w końcu do nas zawitał. Poprawiłam swe loki po czym udałam się do sali spotkań. Weszłam z gracją a oczy mężczyzn zwróciły się ku mojej osobie. W jednej chwili zamarłam. To on. Ten sam chłopak w którego wpadłam rano. Czułam że się rumienie a moje poliki wręcz palą od środka. Już wiedziałam że to koniec mojej kariery. Czekałam tylko na wyrok śmierci który sama na siebie wydałam...

Angel eyesWhere stories live. Discover now