Rozdział 1 ~ Uważaj na swój cień, Sebastianie Michaelis.

1.3K 76 12
                                    


Stałam przed drzwiami wejściowymi rezydencji Phantomhive, bijąc się z własnymi myślami. Może za szybko podjęłam decyzję o pracy tutaj? W końcu i tak musiałabym coś sobie znaleźć, a nie codziennie trafia się okazja do pracy u hrabiego. Poklepałam się po policzkach i zapukałam.

Drzwi niemal natychmiast się otworzyły. Uniosłam oczy, ponieważ postać była ode mnie znacznie wyższa i zobaczyłam mężczyznę o czerwonych oczach i kruczoczarnych włosach. Był nieziemsko wręcz, przystojny. Ubrany we frak lokaja, którym zapewne był. Jednak oprócz wyjątkowego wyglądu, wyczułam od niego znajomą nutę. Demon. Po czasie jaki spędziłam na podróżowaniu po strefach pozaziemskich, żadna istota nie ukryje przede mną swojego prawdziwego "ja", nieważne jak dobrze by się kryło.

Niech to! Myślałam sobie, że uda mi się znaleźć trochę spokoju, ale nie! Mój pech uznał; "Ty? Jaki spokój? Mówiłaś coś o odpoczynku? Już ja ci zafunduje odpoczynek. Na dzień dobry zamieszkasz i zaczniesz pracować z demonem. Powodzenia!".

Myśli przelatywały mi w głowie i nawet nie zauważyłam, kiedy wyraz twarzy lokaja zmienił się z miłego na podejrzliwy, kiedy bezczelnie wgapiałam się w jego osobę. Skarciłam się w duchu i spojrzałam w czerwone tęczówki demona.

   - Witam. Nazywam się Silvia Midnight. Miałam...

   - Tak, oczywiście, zostałem o tym poinformowany, panienko Midnight. Jestem Sebastian Michaelis, kamerdyner hrabiego. Proszę za mną.

Poczułam jak coś się we mnie gotuje. Co za bezczelny typ! To ma być lokaj? Co to za kultura przerywać kobiecie w ĆWIERĆ zdania?! Już teraz obiecałam sobie, że mu tego nie daruję. Zacisnęłam zęby i podążyłam za czerwonookim.

W zupełniej ciszy pokonaliśmy schody, prowadzące na górę i w tak samo, bez chociażby słowa podążaliśmy korytarzem. Na ścianach wisiały różnorakie obrazy. Właśnie podziwiałam jeden z nich, przedstawiający chłopca bawiącego się z psem, w ogrodzie pełnym kwiatów, kiedy usłyszałam donośny krzyk. Zanim zdążyłam zareagować, pokojówka o czerwonych włosach i wielkich okularach na nosie, uderzyła we mnie z impetem, wyrzucając w powietrze kilkanaście brzęczących talerzy. Moje moce natychmiast się aktywowały, powodując, że świat wokół mnie zwolnił.

Tak to wyglądało z mojej perspektywy. W oczach obserwującej osoby, w zależności jaką szybkość chciałam osiągnąć, albo po prostu bardzo szybko się poruszałam, albo moje ruchy stawały się jedynie mignięciem.

Opadałam tak powoli na podłogę, obserwując talerze lecące w powietrzu, lądującą już na posadzce pokojówkę, oraz Sebastiana, spoglądającego na zaistniałą sytuację z dezaprobatą. Oczywiście mogłabym bez problemu, pozbierać talerze w powietrzu, a nawet postawić pokojówkę do pionu i jej je wręczyć, ale oznaczałoby to ujawnienie się demonowi, toteż lecąc ku ziemi, myślałam już o siniakach jakie sobie zrobię po upadku, oraz o ewentualnych skaleczeniach po szkle, które roztrzaska się na mnie.

Zamknęłam oczy, w oczekiwaniu, ale nic się nie wydarzyło. Świat w moich oczach wrócił do normalnego tempa. Demon w jednej ręce trzymał idealnie ułożone talerze, a w drugiej obejmował mnie w talii, powstrzymując mój upadek. Z maską obojętności na twarzy postawił mnie na nogi, a następnie podał rękę leżącej na podłodze pokojówce.

   - Mey-rin, prosiłem Cię abyś nie biegała po korytarzach ze.....

   - Bardzo przepraszam Panie Sebastianie, najmocniej przepraszam, ale mówił Pan o szklankach, wazonach, dzbanach i miskach, nie było żadnej wzmianki o talerzach. - przerwała mu dziewczyna.

Już ją lubię!

   - Mey-rin... - Czy ja dobrze widzę, czy ze zdenerwowania pulsuje mu żyłka?

Coraz bardziej lubię tą pokojówkę.

Spojrzałam, na dziewczynę, która zdążyła zauważyć zdenerwowanie lokaja i zrobiła najprawdopodobniej najrozsądniejszą rzecz, jaką mogła zrobić po rozwścieczeniu demona, mianowicie uciekła. I to w tempie, godnym pozazdroszczenia. Czerwonooki odwrócił się do mnie, stojącej w miejscu, w którym sam mnie postawił, łącząc tym samym nasze spojrzenia. Po czym, na nowo przybierając maskę obojętności, ruszył korytarzem, gestem ręki wskazując, żebym poszła za nim.

Chwilę później dotarliśmy do gabinetu hrabiego. Lokaj cicho zapukał, a po usłyszeniu krótkiego "wejść", wcisnął klamkę i najpierw przepuścił, mnie a następnie sam wszedł do środka, zamykając drzwi za sobą. Za biurkiem siedział chłopiec o krótkich granatowych włosach, oraz błękitnym oku. Oku, ponieważ tylko lewe było widoczne. Drugie zostało zasłonięte czarną opaską. Jak u małego pirata! Zaśmiałam się w duchu, na myśl o opasce, zapewne skrywającej znak kontraktu hrabiego z demonem. Przybrałam jednak uprzejmy i pokorny wyraz twarzy kiedy wyczekujący wzrok hrabiego spoczął na mnie.

   - Paniczu, to jest panienka Silvia Midnight, miała zacząć tutaj pracę jako pokojówka. - odparł demon, kładąc rękę w miejscu serca i skłaniając głowę.

Tak, zdecydowanie tę dwójkę łączy pakt.

   - Ach tak, pamiętam. - mruknął chłopiec. - Witaj w mojej posiadłości Silvio, od dzisiaj zaczniesz tutaj pracę. Jako, że reszta mojej służby, sprawia ostatnio więcej problemów niż pożytku, liczę na Twoją pomoc. - Uśmiechnął się.

Sztucznie.

   - Sebastian zaprowadzi Cię do Twojego nowego pokoju i poinstruuje, czym powinnaś zająć się na początek.       - powiedział i zagłębił się w czytaniu jakiegoś listu.

Czerwonooki burknął coś w stylu "Yes, my Lord" i otwierając drzwi wypchnął mnie na korytarz. Następnie złapał mnie w łokciu i pociągnął i kierunku tylko jemu znanym. Stanęliśmy dopiero przed jednymi z wielu drzwi, które Sebastian otworzył ukazując mi pomieszczenie.

Weszłam do środka, a on za mną. Podczas gdy ja byłam zajęta oglądaniem stojącego w kącie łóżka z pościelą w kolorze czarnym, stojącej obok komody z ciemnego drewna, przybitej nad nią półki z tego samego materiału, okna z czarnymi zasłonami, oraz wieńczących to wszystko szarych ścian, demon podszedł do szafy i wyciągnął z niego ubranie. Bez słowa porwałam materiał i pognałam do łazienki. Nie zwracając uwagi na jakikolwiek jej wystrój wrzuciłam na siebie stój i wyszłam do czekającego lokaja. Albo mi się wydawało, albo przez ułamek sekundy w oku demona błysnęła iskierka. (Obrazek w mediach ~ dop. aut.)

   - Cieszę się, że już jesteś gotowa do pracy. Na początek prosiłbym o doprowadzenie kuchni do jako takiego stanu użytkowego. - nieświadomie zrobiłam zdziwioną minę, no przecież co takiego mogło się tam stać, że kuchnia jest nie do użytku?

Czerwonooki chyba zauważył moje zdziwienie, bo zaraz pospieszył z wyjaśnieniami.

   - Nasz drogi kucharz, do usmażenia mięsa użył dynamitu. - Przewróciłam oczami, no tak, wiele to wyjaśnia.

Zaraz co?

   - Kuchnię znajdziesz na lewo od końca korytarza. - Poinformował i uśmiechnął się.

Sztucznie. Co oni mają z tymi sztucznymi uśmiechami? Może innych oszukają, ale nie mnie. Odpowiedziałam tym samym i ruszyłam korytarzem.

   - Sztuczny uśmiech Ci nie pasuje, panienko Midnight - Szepnął lokaj, kiedy przechodziłam obok niego.

Uśmiechnęłam się jeszcze szczerzej.

   - Za to Tobie leży idealnie. Ile czasu spędziłeś nad doprowadzaniem go do perfekcji? - prychnęłam i nie czekając na odpowiedź poszłam dalej, zostawiając w tyle zadziwionego demona.

Miałam wrażenie, że niewiele osób miało zaszczyt oglądać jego zdziwione oblicze, toteż cieszyłam się w duchu jeszcze bardziej.

   - Uważaj na swój cień, Sebastianie Michaelis - dodałam pod nosem już tylko do siebie.

Szybsza od Demona | Sebastian MichaelisOnde histórias criam vida. Descubra agora