Rozdział 2 ~ Nie, błagam, pomocy...

840 65 5
                                    

Biegałam od rana po całej rezydencji. To do potłuczonego przez Mey-rin szkła, to do po raz kolejny zdemolowanej przez Barda kuchni, to do kolejnej kwiatowej masakry w ogrodzie, wykonanej przez Finniana, a na końcu do również biegającego po rezydencji Sebastiana.

Dziś panicz organizował przyjęcie, więc nikt nie mógł narzekać na nadmiar wolnego czasu. Eh, gdybym tylko mogła odrobinę sobie pomóc moimi zdolnościami... Nie! nic z tego, to zbyt duże ryzyko, ten demon ma myśleć, że jestem czło - wie - kiem!

Właśnie kończyłam sprzątać kuchnię po tym jak Bard zagotował wodę na herbatę dla hrabiego... miotaczem ognia. Zastanawiałam się gdzie schować, ewentualnie narzędzia zagłady, czyhające tylko, aby w rękach Barda ponownie doprowadzić kuchnię do stanu opłakanego, kiedy Sebastian dosłownie wpadł do pomieszczenia i łapiąc mnie w łokciu porwał ze świetlaną prędkością do gabinetu Ciela.

Nie miałam pojęcia o co może mu chodzić, ale chcąc uniknąć gniewu demona, nie protestowałam. Lokaj zapukał do gabinetu i praktycznie nie czekając na rutynowe "wejść" wparował do środka, ciągnąc mnie za sobą. Cóż za przejaw braku kultury. Tch. Hrabia, jak zwykle siedział za biurkiem, otoczony stertą papierów.

   - O, Sebastianie, dobrze, że już jesteście. - mruknął nie odrywając wzroku od biurka. - Otóż w związku z dzisiejszym balem, mam dla Ciebie specjalne zadanie Silvio. - Sięgnął po filiżankę stojącą na kraju blat i skrzywił się wyraźnie na widok, że jest już pusta - Sebastianie, zrób mi proszę herbaty. - Lokaj spojrzał na mnie wymownie.

   - Kuchnia jest zdolna do użytku, a przynajmniej taka była jeszcze w momencie, kiedy po mnie przyszedłeś. - odparłam zgodnie z prawdą.

Demon, widocznie usatysfakcjonowany informacją jaką otrzymał, błyskawicznie wyszedł, możliwe, że w obawie, iż zanim dotrze do kuchni, będzie ona znów zdemolowana. Zwróciłam wzrok na panicza, który teraz bacznie mi się przyglądał z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

   - Czy coś się stało, paniczu? - zapytałam, widząc wpatrzonego we mnie Ciela.

   - Ależ nie, cieszę się, że szybko oswoiłaś się z nowym otoczeniem i obowiązkami. - machnął ręką - Wracając do tematu, mam dla Ciebie istotne zadanie. Otóż zakładam, że Sebastian poinformował Cię o mojej pracy dla Królowej? - kiwnęłam głową - Ostatnie zlecenie jakie otrzymałem, dotyczy zaginięć młodych kobiet. Wraz z Sebastianem, zawęziliśmy okrąg poszukiwań do jednej osoby, którą zaprosiłem na dzisiejszy bal. - Wpatrywałam się intensywnie w chłopca, domyślając się już, czego ode mnie oczekuje - Naszym głównym podejrzanym jest Eric Stormvine, to mężczyzna o długich jasnych włosach, szczupłej, oraz wysokiej sylwetce i zielonych oczach. Dość mocno się wyróżnia, więc nie będziesz mieć problemu z rozpoznaniem go. - powiedział

   - I co miałabym zrobić, jak już go rozpoznam? - Zapytałam z nutką niewinności w głosie, udając, że absolutnie nie mam pojęcia, co mnie czeka.

   - Twoim zadaniem będzie nawiązać z nim rozmowę, oraz w miarę możliwości chciałbym, aby uznał Cię za swoją idealną kolejną ofiarę - Przestąpiłam z nogi na nogę, bezpośredni z niego człowiek! - Oczywiście nie masz o co się martwić, będziemy mieć wszystko na oku, razem z Sebastianem. - zapewnił.

W tym momencie usłyszeliśmy pukanie, a po chwili do środka wszedł lokaj z filiżanką parującej herbaty w ręce. Hrabia nie zważając na niego patrzył na mnie z wyczekiwaniem.

   - Come desideri, Conte* - odpowiedziałam. Hrabiego zdziwiła nieco zmiana języka, ale szybko się uśmiechnął.

   - W takim razie, Sebastianie, przygotuj Silvię do balu, nie szczędź środków. - powiedział panicz i kiwnął głową na znak, że możemy iść.

Demon, jak na prawdziwego lokaja przystało, przepuścił mnie w drzwiach i wychodząc za mną poprosił, żebym udała się do swojego pokoju i tam na niego poczekała. Tak też zrobiłam, nie musiałam jednak czekać długo, bo już po chwili usłyszałam pukanie. Mruknęłam ciche "proszę" i drzwi się otworzyły. Poczułam jak żołądek podchodzi mi do gardła.

   - Nie, błagam, pomocy...

(*Come desideri, Conte - Jak sobie życzysz, hrabio)

Szybsza od Demona | Sebastian MichaelisWhere stories live. Discover now