Prolog

6.6K 167 79
                                    

Nikoami_Park

🖤Przepraszam kochana, ale trochę cię wplącze w to opowiadanie, mam nadzieję że się nie obrazisz!!
A też chcę Ci podziękować bo jesteś od samego początku mojej pierwszej opowieści!!🖤

***

Kto by powiedział że moje życie się tak zmieni?

W tamtym czasie gdy nic specjalnego się jeszcze nie zdarzyło, gdyby ktoś mi powiedział, że od dziś się wszystko zmieni, wyśmiałabym tą osobę.

**

W tym roku kończę szkole plastyczną, z czego bardzo się cieszę. Nie uczę się najgorzej, a to co robię sprawia mi wielką przyjemność.

Siedziałam właśnie przed lusterkiem układając moje czekoladowe włosy sięgające długością do połowy pleców. Nie byłam wysoką dziewczyna ani też niską, miałam bladą skórę, wręcz białą przez co często byłam na językach innych uczniów przez swoją odmienność.

Z powodu nietypowego koloru oczu zakładałam soczewki w odcieniu brązu. Lewe oko miałam niebieskie, w kolorze pięknego morza, lecz prawe od góry przechodzące z błękitu na głęboką czerwień - sama nie jestem w stanie powiedzieć, czy byłam z nich dumna, w jakiś sposób mnie przerażały, a świadomość tego, że powód ich koloru nie jest mi znany przyprawiał mnie o ciarki. Wstydziłam się tego, że taka jestem, wręcz miałam pretensje do Boga, iż taka się urodziłam. Zadawałam sobie wiele pytań dlaczego to na mnie trafiło, co za tym idzie... nie było nikogo kto by mi to wytłumaczył. Gdy starałam się poruszyć temat pytając moją mamę o powód barwy oczu, szybko starała się uniknąć odpowiedzi, przez co odpuszczałam sobie dalsze męczenie jej.

Mieszkałam w Seulu razem z mamą, ojca nie znałam wiedziałam jedynie, że gdy miałam dwa latka odszedł w nieznanych okolicznościach. Nie szukałam go, nie miałam nawet chęci by tego dokonać. W naszym domu nie poruszałyśmy tematu taty - żadna z nas nie chciała mieć wspomnieć z nim powiązanych.

**
Założyłam swój mundyrek, składający się z czarnej spódniczki plisowanej, koszuli białej z długim rękawem i wstążką u szyi oraz marynarką również w kolorze dolnej części garderoby. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie dodała do niego czarnego sweterka oraz długich skarpetek - te działania miały za zadanie zakryć jak najwięcej części mojego ciała. Naszykowana pożegnałam sie z mamą i wyszłam z domu zakładając słuchawki.

Przemierzałam zatłoczone miasto kierując się w stronę szkoły. Monotonne życie obejmowało nie tylko mnie - ludzie mijali się w pośpiechu nie zwracając kompletnie na siebie uwagi. Przemierzając kolejne ulice w pewnej chwili poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu. Zdziwiona obróciłam się ściągając słuchawki - z zamiarem przywitania się - jednak nikogo za mną nie było, a ludzie, którzy szli za mną, zaczęli wymijać moją osobę. Mimo dziwnej sytuacji ruszyłam dalej.

**
Siedziałam właśnie w sali plastycznej, "słuchając" arcyciekawej wypowiedzi nauczycielki. Z nudów zaczęłam mazać po kartce tworząc coś, o czym sama nie miałam pojęcia. Nieświadomie narysowałam męską twarz, jednak jedynie jej zarys. Gęste włosy i smukła twarz, dziwne uczucie podpowiadało mi, iż kiedyś już widziałam tą osobę. Dzwonek wyrwał mnie z rozmyśleń, a że była to przerwa obiadowa postanowiłam coś zjeść. Wzięłam moje ulubione danie i usiadłam przy jednym ze stolików.

- Hejka kochana. - przywitała się moja przyjaciółka siadając naprzeciw mnie.

- Hej, ile masz jeszcze lekcji? - zapytałam zaciekawiona biorąc gryz warzyw (unikałam mięsa jak ognia, nie lubiłam go).

- Została mi matma i artystyczne.

- Kończymy razem, więc może wybierzemy się gdzieś? - zapytałam z nadzieją że się zgodzi, miałam wielką ochotę rozerwać się.

- Dobry pomysł, kregle? - ona wie co lubię.

- Trafiłaś, więc jesteśmy umówione. - uśmiechnęłam się ciepło do niej.

Rozmawiałyśmy tak jeszcze przez dłuższy czas gdy dzwonek dał o sobie znać.

**
Stałam przy szafce wyjmując już buty. Gdy założyłam jeden zauważyłam, że coś mignęło mi przed oczami, podniosłam szybko głowę uderzając o drzwiczki. Łapiąc za bolące miejsce rozejrzałam się dookoła lecz nie dostrzegłam nikogo ani niczego. Wmawiając siebie, że to mi się tylko wydaje wróciłam do poprzedniej czynności.

- Gotowa? - z nikąd pojawiła się Niko, a ja ponownie podskoczyłam jednak tym razem unikając spotkania z szafką.

- Dziewczyno nie strasz mnie tak! - zaczęła się jedynie śmiać.

**
Zabawa była super, grałyśmy, śmiałyśmy się i spędzałyśmy świetnie czas. Dzięki niej czułam się sobą. Jako jedyna osoba nie zwracała uwagi na to jak wyglądam, od samego początku naszej znajomości mnie broniła i podnosiła na duchu, byłam jej za to wdzięczna z całego serca. Niko różniła się ode mnie - zawsze potrafiła powiedzieć to czego ja nie byłam w stanie.

**
Robiło się późno więc postanowiłyśmy już wracać do domu. W połowie drogi pożegnałyśmy się idąc w swoją stronę. Ze względu, iż do domu zostało mi jeszcze z 20 minut drogi założyłam słuchawki. Podgłosiłam muzykę na maksa by nie słyszeć szumu miasta starając się przy tym zagłuszyć wszystkie moje myśli krążące wokół tych dziwnych zdarzeń, które miały miejsce dzisiejszego dnia.

By dotrzeć do domu musiałam pokonać ciche i ciemne uliczki bez żadnego oświetlenia. Było dość niebezpiecznie jednak ja się nie bałam, nie czułam lęku miałam wręcz wrażenie, że ktoś nade mną czuwa. Zostało mi jedynie przejść przez ulicę i kawałek prostej po czym jestem w domu. Rozejrzałam się w lewo, prawo i ponownie w lewo by upewnić się, że nic nie jedzie. Pewnym krokiem wyszłam na jezdnię.

W tej chwili z mojej prawej wyjechał rozpędzony samochód. Zamarłam, poczułam jak moje ciało sztywnieje i robi się zimne jak lód. Stałam na środku ulicy, a od samochodu dzieliło mnie jedynie kilka metrów.

To koniec.

Podświadomie żegnałam się z życiem. Zamykając oczy i trzymając ręce na słuchawkach poczułam jak ktoś łapie mnie za ramiona i w szybkim tempie ciągnie gdzieś w nieznaną stronę. Zamknęłam mocnej oczy. W pewnym momencie moje ciało otuliło coś miękkiego lecz lodowatego. Niepewna zaistniałej sytuacji otworzyłam powoli oczy. Pierwsze co spotkałam to czerwień rozrzażonych tęczówek.



- Nic Ci nie jest? - odezwał się tajemniczy głos, miły lecz z nutką grozy.

- N-nie... Dziękuję... - wymamrotałam pod nosem. Chłopak wziął mnie na ręce i zaczął iść w jakimś kierunku.

- Gdzie ty idziesz? Możesz już mnie puścić. - powiedziałam chcąc usłyszeć jego głos.

- Odprowadze cię do domu myślę, że Twoja matka się o Ciebie martwi. - w jakimś stopniu mu za to dziękowałam, ponieważ adrenalina w moim ciele nadal buzowała. Nastała chwila ciszy, jednak coś wzbudziło moje zainteresowanie.

- Tak w ogóle to skąd wiesz gdzie mieszkam? - na to pytanie jednak nie dostałam odpowiedzi.

***
Hej misiek!

🖤Cieszę się jeżeli odwiedziłeś tą opowieść🖤



Opowiadanko będzie miało krótkie rozdziały!

Mam nadzieję że wam się spodoba...

♥️Kocham was skarby moje♥️

Skrywana Prawda ✔️📑Where stories live. Discover now