#13

1.3K 46 7
                                    

Ważna notka na dole. Przeczytaj.                                                                                                                           Pustka. To co teraz czułam to jedna wielka pustka. Nic. Zero emocji. Nawet płakać już nie mogłam. Nie miałam na to sił. Po prostu...czułam się taka inna. Taka bez niczego i nikogo. Gdy on odszedł do była najgorsza rzecz na świecie. Nadal nie rozumiem dlaczego się poświęcił skoro ja mogłam to zrobić. On jest baedziej przydatny w tej wojnie a nie ja. Ale...muszę zająść jego miejsce i nie poddać się. Nie mogę go zawieść. Nigdy. Dziewczyny ruszyły w stronę Kamiennego Stołu a ja w stronę obozowiska wraz z duchem drzewa który przybierał postać magicznego, majestycznego lwa którego kochałam i będę kochać. Miałam wrażenie że jest dosłownie obok mnie i zaraz mi powie że to był jakiś jego klon a on żyje i że wojny nie będzie. Myliłam się co do tego...Powoli dochodziłam już do namiotu chłopaków. Wiadomo że Piotr poprowadzi armie ale ja jako córka wielkiego władcy Narni mam zamiar zabić Białą Czarownice własnymi rękami. Weszłam do namiotu a duch zamienił się w kobiete. Zaczeła przebudzać blondyna który od razu ze strachem wymalowanym na twarzy wzioł miecz i wystawił w naszym kierunku. Gdy mnie w końcu dostrzegł obniżył broń ale nie na tyle żeby ją odłożyć na miejsce. Edmund obudził się zaraz po nim. Popatrzył na mnie. Widził że płakałam pomimo tego że było ciemno. Widać było moje czerwone, podpuchnięte oczy które jeszcze miły ochotę pozbyć się wody.

-Spokojnie mój królu. Przynoszę ci wieść od sióstr.-chłopaki po sobie popatrzyli z przerażeniem. W końcu chodzi o ich siostry. Ed podbiegł do mnie i przytulił. Wiedział co się stało. Nic nie mówiąc pocałował mnie w czubek głowy. Nie potzrebowałam czułych słowek. Wystarczyła tylko obecność jego. Rozpłakałam się w jego ramieniu. Gładził mnie po plecach. Duch drzewa opowiedział wszystko Piotrowi a on zażądził narade. Prosili mnie żebym została i się przespała godzine ale mi się nie chciało. Nie mogłam spać w takiej chwili a tym bardziej że armia wroga może przyjść w każdej chwili. Na zebraniu byłąm ja, brunet, blondyn i Oreus. Wyszłam na dwór z Edem i centaurem czekając aż Piotr wyjdzie.

-Mówi prawdę. On naprawde zginoł.-podparł się na pięściach o stół. Podeszłam do niego i się przytuliłam. Przytuliłam się do jego klatki piersiowej a on ułożył swoją głowe o moją i oplatając mnie swoimi ramionami. Chciało mi się płakać. Znowu. Blondyn czując jak się trzęse pocałował mnie w głowe. Odsunełam się od niego i spojrzałam w jego niebieskie oczy. On popatrzył na mnie jakby nad czymś się zastanawiał. Puścił mnie a ja odeszłam na bok. Edmund patrzył wrogo na swojego brata. Nie rozumiem dlaczego przecież wie jakim daże go uczuciem i to nie oznacza że trzeba być tak zazdrosnym. Brunet popatrzył na mnie a ja kiwnełam głową. My chyba sobie czytamy w myślach.

-Musisz go zastąpić.-Piotr popatrzył na niego z niedowierzeniem ale też z ciekawością, popatrzył na mnie a ja kiwnełam głową że się zgadzam z Edkiem-Słuchaj żołnierze muszą mieć wodza. Czekają na twoje rozkazy.

-Nie dam rady.-sprzeciwiał się. 

-Aslan wierzył że dasz.

-Blondaś zresztą nie beziesz sam. Maż nas. Masz całe wojsko. Zresztą wotpie żebyś nie dał rady.-uśmiechnoł się lekko jak go przezwałam-Ej kto zawsze był mądrzejszy od Edmunda? Kto cały czas pomagał mi w walce na miecze? I nie mów mi że nie dasz rady bo dasz. Wierzymy w ciebie.-położyłam mu ręke na ramieniu.

-Ja też wierze.-Ed powiedział po chwili namysłu. Piotrek popatrzył na niego ze łzami w oczach. Może i się ciągle kłucą ale to bracia i trzymają się razem cały czas. Jeden pomaga drugiemu.

-Armia Czarownicy jest już blisko. Co rozkarzesz?-zapytał centaur. Popatrzyłam równo z przyjacielem na mapę. No to się zaczyna.

...Na wzgórzu przed wojną...

Wow. To wszystko robi wrażenie. Dwuch trzynastolatków i jeden szesnastolatek stają do wojny z różnymi stworami oraz jakąś wiedźmą która chce zawładnąć wszystkim i wszystkimi. Wicie...od małego wierzyłam w magię i różne dziwne stworzenia ale nigdy nie myślałam że to może istnieć. To jest zarazem piękne i magiczne ale też okropne i smutne. Stoję w zbroi wraz z Piotrem na koniu na samym przodzie. Blondyn jako wódz armi a ja...jako prawowita teraz królowa Narni. Narnijczycy stwierdzili że skoro nie ma już Aslana mam zastąpić jego miejsce. Mi się coś wydaje że to się skończy inaczej i nię bedę prawowitym władcą. Nad nami przelatuje grufon. Zatacza kółko i ląduje bok mnie. Edmund jest wraz ze strzelcami. Tam dowodzi oddziałem.

-Nadchodzą mój panie. Mają przewagę w liczbie i uzbrojeniu.-mówi zdyszany.

-To nie liczebność daje zwycięstwo.

-Nie ale napewno pomaga.-zbieram powietrze do ust i ciężko oddycham. Blondym splata nasze ręce dodając mi tym otuchy. Nie wychodzi mu. Za wzgórza wychodzi armia wroga. O mój boże. Faktycznie mają przewage. Robię większe oczy i cała bledne. Blondym podchodzi bliżej i mnie obejmuje. Ta wiedźma zrobiła sobie futro z jego grzywy. Nie wierzę w to. Czy mogę zacząść panikować już? Czy mam poczekać aż ona zacznie mnie wykańczać fizycznie? Piotr popatrzył w tył a ja za nim podążyłam. Edmund do nas kiwnoł głową co odwzajemniliśmy. Cierpliwie czekaliśmy aż wróg będzie na tyle blisko żeby zaatakować.-Jesteście ze mną?

-Na zawsze i do końca.-odpowiedziałam i mocniej ścisnełam jego dłoń.

-Za Narnie i za Aslana!-wykrzykoł blondyn. No zaczynam.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No to się porobiło. Okej powracam na jakiś czas. Tak wiem miałam tam kiedyś wstawić ale się nie udało. Przepraszam. Straciłam wene i to wszystko. Jak szkoła? U mnie da się przeżyć. Piszę to dzisiaj bo jestem chora i siedzę w domu. Może jeszcze dzisiaj pojawi się ostatni roździał albo dwa. Zobacze jak mi to wyjdzie. Kochani dobiegamy do mety! Tak! prawie już skończyłam moją pierwszą książke. Jestem z siebie dumna. Okej a teraz coś trochę smutnego. Ponieważ nie mam weny na Harrego Pottera usuwam tamtą książke o huncwotach. Bez sensu żeby tam była skoro i tak nie piszę. Napiszę lepszą i w tedy będę normalnie wstawiać i pisać. Obiecuję wam. A propo książek. Myślałam nad tym i zdecydowałam się napisać książke o Bars and Melody. Pokachałam ich i tak jakoś wyszło. Niewiem kiedy będzie wstawiona ale będzię. Z tym jest 1005 słów. Dora nie przedłużam i do zobaczenia! Za Aslana!

The Chronicles of Narnia~I will never leave youWhere stories live. Discover now