(16) To ma sens... niezupełnie

181 29 11
                                    

 Tord podszedł do swojego biurowego fotela i zajął miejsce, Paul stał po jego prawej stronie, natomiast Patryk po lewej. Jedna z żołnierzy czerwonej armii stała naprzeciwko ich, a lekarz za nią. Tord nie był dobry w zapamiętywaniu imion, ledwo mógł spamiętać imiona jego starszych żołnierzy, a co dopiero tych nowszych, więc jedynymi weteranami, których jedynie nazywał po imieniu byli Paul i Patryk, reszta wolała swoje prawdziwe imiona (?). Lekarz tego w sekrecie nienawidził, ale był zbyt nieśmiały,odmówił mówienia czegokolwiek w strachu, że może być rozstrzelany.

 Żołnierka stojąca przed nimi była znana jako naukowiec, ekspertem w wyszukiwaniu informacji o wrogu, a także dobrze obeznaną, jeśli chodziło o chemię i matematykę, to dokładnie dlatego Tord uczynił ją odpowiedzialną za niewielką grupę żołnierzy, szukających lekarstwa dla Toma.

 ― Czerwony dowódco, to przyjemność mówić z panem twarzą w twarz, sir. ― naukowiec zasalutowała.

 ― Podobnie, mogę powiedzieć, że jesteś trochę bardziej znośna od reszty twoich kolegów. ― westchnął, spoglądając na medyka.

 ― Tak czy inaczej, sir, jak wiesz, sumiennie pracujemy nad znalezieniem antidotum dla Toma, myślimy że w końcu znaleźliśmy jedno. ― zaczęła.

 ― Cóż, zatem wyduś to z siebie, chcę już to mieć za sobą.

 ― Sir... jest tylko mała rzecz o której musi pan wiedzieć...

 ― Co to takiego?

 ― Lek nie jest czymś, co możemy zrobić, używając substancji chemicznych, czy medycyny, więc zastosowanie go może być bardzo trudne.

 ― Ugh, proszę tylko powiedz mi, że to nie jest coś w typu księżniczki i żaby, czy takiego rodzaju dziadostwa.

 ― Nie sir, niemniej jednak, jest pan raczej na dobrej drodze.

 ― Hm?

 ― Udało nam się wszystko poskładać w całość, w bardzo porządną teorię, dotyczącej dlaczego Tom zamienił się w dziecko, zdołaliśmy ustalić, że to coś magicznego pochodzenia.

 ― Magicznego?

 ― Tak sir, jesteśmy przekonani, iż spadła jego coś w rodzaju eliksiru, prawdopodobnie eliksiru cofania w czasie.

 ― Zaraz... o mój Boże jestem idiotą. ― Spoliczkował się w myślach. Powędrował z powrotem do dnia, kiedy znalazł Toma na uliczce, wtedy spacerował, kiedy przeszkodzili mu Edd i Matt, wybiegawszy ze sklepu, magicznego sklepu. To właściwie nabrało więcej sensu, gdy naprawdę o tym pomyślał. Tom powiedział, że ostatnią rzeczą, jaką pamiętał było stanie w kałuży z masą ludzi wpatrujących się w niego... chwila, to musiało się wydarzyć gdy utknęło mu szkło w głowie! Łał... to spadło mu na głowę?

 ― Sir, czy coś nie tak? ― spytała naukowiec.

 ― Czuję się dobrze, wybacz, kontynuuj. ― westchnął.

 ― Racja, więc magia jest oczywiście spoza mojej bezpiecznej strefy, ale wyłącznie opieram się na poprzednich sprawozdaniach o magi, której wyszła nie tak, uważam że to wszystko wpłynęło na jego wspomnienia. ― Machnęła do lekarza, by podszedł, trzymał w ręku ilustrację Toma, jedną przedstawiającą go dorosłego, a drugą, jako dziecko.

 ― Wspomnienia? ― przemówił Patryk.

 ― Tak, z całą pewnością, dotychczas wiemy, że eliksir jest wstanie zmienić jego fizyczną formę i oceniać działania, to również zmieniło jego psychiczną formę, jednak nadal nie wiemy jak bardzo się pogorszyła. ― Machnęła rękoma w stronę ilustracji, jakby to polepszyło punkt postrzegania.

 ― W porządku, ale co się stanie ze wspomnieniami po zażyciu lekarstwa? ― spytał Paul.

 ― Antidotum nie wydaje się z założenia szkodliwe, ma jedynie na celu zawrócić bieg historii, wątpię, by coś takiego stworzono do możliwości usunięcia wszystkich wspomnień, to bardziej jakby trzymane z dala opowieści w umyśle.

― Więc, jaki jest jego cel? ― zapytał Patryk. Tord zaczął się irytować, nikt nie dał mu rozkazu do odezwania się, jednak zmusił się trzymać złość pod kontrolą, jedynie na tyle długo, by wysłuchać naukowca.

 ― Eliksir ma na celu odtworzyć ten do cofania w czasie, młody chłopiec nie jest w stanie być naprawdę młodym ze starym umysłem, pomyśl o tym w ten sposób, jeżeli nagle stałbyś się dzieckiem, trochę byś zwariował, racja? Właściwie, to mógłbyś skończyć robiąc sobie krzywdę, ze względu, że twoje młode ciało nie jest takie silne jak twoje starsze, jednakże, jeśli nie będziesz w ogóle pamiętał, że byłeś dorosły, nie bez powodu byś zwariował. ― odparła.

 ― Dokładnie! ― odezwał się lekarz, chcąc być w części rozmowy. Otrzymał jedynie kilka spojrzeń, posłanych w jego kierunku.

 ― Tak czy inaczej, wszystkie wspomnienia są powiązane z emocją, więc jeśli dowiemy się, jaka jest główna emocja, powiązana ze wspomnieniami, które stracił, znajdziemy nasze lekarstwo.

 ― Że co? ― Tord kompletnie się pogubił.

 ― Lek jest odporny na uszkodzenia, jeśli wspomnienia zaczną powracać, eliksir zacznie sam się wycofywać, kiedy my nie jesteśmy w stanie odtworzyć całej pamięci, jestem pewna, że emocje połączone z tymi wspomnieniami, będą działać dobrze. ― stwierdziła.

 ― Hm... to dobra teoria, naprawdę nie mamy żadnych innych opcji... w porządku, dobra robota. ― Tord skinął głową.

 ― Dziękuję, sir. ― zasalutowała.

 ― Niemniej, nadal jest dużo roboty do skończenia, chcę byś jutro porozmawiała z Tomem, może w ten sposób dowiesz się, którą emocję musimy odtworzyć, a co do ciebie, lekarzu? Jedynie się zamelduj ze swojego stanowiska, Paul i Patryk, potrzebuję was dwóch dzisiaj do pracy w zbrojowni. ― ogłosił.

 ― Bez urazy sir, ale nie będzie lepiej pozwolić naukowcowi teraz przesłuchać Toma? ― zadał pytanie Patryk.

 ― Tak mogłoby być, ale to nie jest w tej chwili możliwe, on ma dzisiaj inne plany. ― wytłumaczył, Paul musiał ugryźć się w język, by nie wybuchnąć śmiechem, Tord, ich dowódca, zabierze swojego najgorszego wroga na lody. Tord opuścił gabinet, ciesząc się znajdując Toma, który dalej siedział cicho. Jeden z jego żołnierzy musiał mu przynieść coś do jedzenia, sądząc po leżącym na jego kolanach talerzu z owocami. Wyraźnie Tom nie zauważył dowódcy, był zbyt zajęty szturchaniem ananasa, który leżał obok reszty owoców.

 ― Tata? ― wyszeptał pod nosem, wpatrując się w ananasa.

 ― Em... Tom? ― trzeba było przyznać, że lekko zaniepokoiła go scena rozwijająca się przed nim.

 ― Pan Tord! ― pisnął, upuszczając talerz z owocami. Spojrzał w dół na bałagan, na jego twarzy wymalowało się poczucie winy.

 ― Nie martw się Tom, jestem pewny że ktoś to posprząta. ― westchnął.

 ― Wybacz panie Tord... chwila, możemy iść teraz na lody?! ― wyszczerzył zęby

 ― Pewnie Tom. ― uśmiechnął się.

 ― Jej! ― Zawołał uradowany, opuszczając korytarz z Tordem.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 O proszę i kolejny krótki rozdział. Zbyt krótki.

Ps. Mam nadzieję, że wszystko z wami w prząd ku i szkoła nie zaśmieca wam aż tak głowy.

Dobrej nocy  :)


Dziecinność ( Tłumaczenie PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz